Myta:) Wybacz....opowiadasz bez pojęcia:) lasy, to nie budżetówka. To dochodowe i samofinansujące sie przesiębiorstwo. Z budżetu to conajwyżej na ochrone srodowiska idzie a i to tylko cześciowo.
Gwarantuje Ci, ze z motocyklistami i resztą im podobnej chałastry leśniczowie też walczą. A co do rycia sciółki.....łaskawie odwróc sie jeśli jestes ostatni w dajmy na to 10 konym zastępie i zobacz jaki ten zastęp zostawia slad.....w ogólnym zarysie niewiele sie rózni od śladu trzech crossówek:)
Nie w tym rzecz, ze leśniczowie koniarzy nie lubią, ale w tym, ze koniarze w wiekszości maja stanowisko podobne Twojemu, czyli "las jest wspólny i mnie sie należy!!!!" Zresztą nie tylko koniarze maja takie stanowisko. Wspomniani motocykliści, rowerzyści, surwiwalowcy, poszukiwacze skarbów z wykrywaczami metali, psiarze ( mam tu na mysli rózne odmiany psich zaprzęgów). Wszystkie te ekipy twierdzą, ze nic złego nie robią.....a jednak:) Ziarnko do ziarnka i juz mamy spory tłok.
Gdyby było faktycznie tak, ze leśnicy nie chcą turystów w lesie, nie wytyczaliby szlaków Konnych ( rowerowych, pieszych) miejsc kempingowych czy biwaków. A jednak takie udogodnienia są i ktos je utrzymuje w sprawności. To też kosztuje, zatem skoro upierasz się, ze utrzymujesz lsniklów ze swoich podatków, przyjmij, ze czesc tych pieniędzy idzie na budowe szlaków konnych:) Nawet jeśli nie w okolicy w której jeździsz, to może gdzie indziej:)
ale jeszcze raz powtórze: las to miejsce pracy, fabryka o dośc skomplikowanym systemie technologicznym. I oczywiście mozna do niego wchodzic, ale nie wszedzie, nie o każdej porze i nie w jakikolwiek sposób. A Twoje wykrzykniki.....
Zachowaj na lepsza sprawę:)
Próbowałem się dzis dowiedzieć o co dokładnie chodzi z tymi opłatami. Nie zastałem leśniczego, któremu podlega teren o którym wspominasz, ani specjalisty w Nadleśnictwie, który ma w swojej gestii szlaki konne. Umówiłem sie na telefon jutro, jak tylko czegoś sie dowiem dam znać.
Pozdrowienia