przez Lucas » 11 sie 2006, o 09:53
Podczas II wojny światowej w barwach Rzeszy Niemieckiej wyruszyło w pole łącznie 2,75 miliona koni i mułów (w I wojnie światowej walczyło ich „tylko” 1,7 miliona). Mimo to ogólnie nie doceniono zaangażowania i znaczenia niemieckich wierzchowców i kawalerii tak, jak na to zasługiwały. Inaczej było w Związku Radzieckim (3,5 miliona koni) czy Polsce gdzie oddziały kawalerii odgrywały ważną rolę w siłach zbrojnych.
Naczelne dowództwo Wermachtu również odnosiło się z rezerwą do tych faktów, chociaż pod koniec wojny sam Wermacht organizował nowe zgrupowanie kawalerii.
Wielu ludzi zapomniało już dzisiaj, że II wojnę światową można nazwać wojną z najliczniejszym udziałem koni w dziejach ludzkości. Wtedy po raz ostatni aż 19 krajów, co prawda ze zmiennym szczęściem, prowadziło walki przy tak dużym zaangażowaniu oddziałów jazdy.
Ilu ludzi dzisiaj wie, że podczas kampanii we Francji Sekwanę jako pierwsza przebyła właśnie niemiecka kawaleria? Kto pamięta jeszcze dzielne ataki francuskich jeźdźców, albo to, że w bitwie moskiewskiej czy w okrążeniu niemieckiej 6. Armii pod Stalingradem – decydującą rolę odegrała sowiecka kawaleria.
Niepamięć okryła też odważny atak kawalerii włoskiej nad Donem jesienią 1942 roku. Zażarte zmagania kawalerii miały miejsce nawet w dalekiej Azji, gdy amerykańska 26. Brygada Kawalerii usiłowała na Filipinach zepchnąć do morza japońskich najeźdźców a w Birmie odbywał się ostatni w historii mocarstwa brytyjskiego atak kawalerii angielskiej.
II wojna światowa była czasem tragicznym nie tylko dla człowieka. To wielkie umieranie koni trwało od pierwszej do ostatniej godziny wojny. Po stronie niemieckiej dziennie traciło życie 865 koni! Pod Stalingradem, wraz ze swymi dwunożnymi partnerami, straciło życie 52.000 koni. To nic w porównaniu z tragedią na Krymie. Niemcy wycofując się musieli zostawić konie. Mieli ich tam kilkadziesiąt tysięcy i na rozkaz dowództwa w s z y s t k i e podprowadzano szeregiem do stromego urwiska , rozstrzeliwano i zrzucano w przepaść.
Krojanty – 1 września 1939 roku godzina 17.00 pierwsza szarża kawalerii w II wojnie światowej. Tak, to najprawdziwsza prawda ale została ona przeprowadzona nie z kawaleryjskiej fantazji „głupich Polaków” ale w imię poświęcenia się 18 PU dla umożliwienia odwrotu polskiej piechoty spod Krojant. I tak właśnie zrodziła się fałszywa i krzywdząca legenda o polskiej kawalerii rzucającej się z szablami na niemieckie czołgi...... Spopularyzowana przez niemiecką propagandę w relacjach o działaniach wojennych z września 1939 roku trwa jak widać po dziś dzień.
Tyle że polscy ułani nie byli samobójcami. Nie znany jest też żaden przypadek podjęcia decyzji o szarży na czołgi przez polską kawalerię. Oczywiście, wielokrotnie zdarzały się ataki polskich ułanów na siły niemieckiej piechoty, której w jakimś momencie na pomoc pospieszyły pojazdy pancerne, albo też sytuacje, w których niemieckie czołgi atakowały polską kawalerię. Wtedy jedyną szansą ratunku było dla niej jak najszybsze, często karkołomne, prześlizgnięcie się przez ich linie.
Powyższe tekst napisałem posiłkując się wspaniałą książką Janusza Piekałkiewicza „Wojna kawalerii 1939 – 1945” której przeczytanie polecam wszystkim miłośnikom kawalerii.