Większość strat w koniach podczas wojny powodowały nie pociski nieprzyjaciela, ale nieumiejętnie zorganizowane i źle przeprowadzone marsze i postoje.
Rola dowódcy była więc olbrzymia, gdyż na niego spadała odpowiedzialność za przestrzeganie przepisów marszowych, jak również kontrola korpusu podoficerskiego pełnienia obowiązków służby polowej.
Podstawowe znaczenie miały:
- ubezpieczenie marszu, to jest zapewnienie mu spokoju i uprzedzenie na czas o przeszkodach i zjawieniu się nieprzyjaciela,
- dyscyplina wykonywania marszu w kolumnie.
Ponadto bardzo ważnym elementem była higiena marszu. Dwie rzeczy warunkowały wydajność marszową: nogi i grzbiet koński, czyli staranne kucie i staranne siodłanie. Unikano wszelkimi sposobami niepotrzebnego przetrzymywania konia pod siodłem i wykorzystywano każdą okazję (w miarę możliwości), by konia rozsiodłać. W tym celu przed marszem unikano zbyt wczesnego siodłania. Wykonywano je z reguły we dwóch, co zapewniało siodłanie staranniejsze i szybsze. Nie stawiano się na punkt zbiórki zbyt wcześnie (dla plutonu maksymalnie 5 min.).
Zalecano (w zależności od warunków bojowych) rozpoczynać marsz 1 km stępa i kończyć również 1km „w ręku” lub stępa. Po 5 – 6 km marszu należało zrobić odpoczynek 10 – 15 minut celem poprawienia siodłania i rynsztunku oraz sprawdzenia podków. Następnie co 1,5 – 2 godz. trzeba było zatrzymywać się na odpoczynek 5 – 8 minutowy. Po zatrzymaniu się dłużej niż na 25 minut, należało popuszczać popręgi, przy postoju dłuższym niż 1 godz. – o ile położenia na to pozwalało – rozsiodłać konie.
Karmienie i pojenie koni odbywało się z uwzględnieniem położenia taktycznego. Z rana trzeba było napoić konie i dać 1 – 1,5 kg owsa – z wyliczeniem, by koń miał około 1,5 godz. na trawienie. W drodze należało wykorzystywać okazje do pojenia koni – zwłaszcza w dnie upalne. Zalecano przejść przedtem 1 km stępa, a po napojeniu 0,5 km stępa i 1 – 2 km kłusem. Nie należało poić koni tuż przed przejściem na nocleg (najmniej po 0,5 godz.). Do pojenia koni należało wykorzystywać czyste rzeczki, unikać natomiast studni we wsiach oraz nie korzystać z wiader chłopskich. Podczas pojenia nie wolno było pozwalać koniom pić chciwie (nie wyjmować wędzidła, rzucać trochę siana do wiadra), ani też za wiele. Owies należało dawać po napojeniu. Nie zalecano podawać go podczas odpoczynków krótszych niż 3 – 4 godz. – wówczas całą porcją karmiono konie wieczorem, by pasza mogła być lepiej przetrawiona. Po przyjściu na miejsce dłuższego postoju konie niezwłocznie rozsiodływano i – o ile było to możliwe – natychmiast wycierano słomą do sucha grzbiety i nogi.
Jerzy Kudelski - "Śladami szwadronów"