Piotruś, wiem że protesty, apele i cholera wie co jeszcze skutkują w tej materii tyle co nic.
Ale jak miło się napuszyć i poutyskiwać w zacnym gonie. To czysta przyjemność
Ad rem:
Kobiet w kawalerii nie było, i to jest jeden niepodwarzalny fakt.
Fakt ten jest częścią składową tego, co nazywamy tradycją.
Oddział "pielegnujący" tradycje kawaleryjskie, pielegnuje albo ich całość.... albo nic.
Jakiekolwiek majstrowanie i modyfikowanie tradycji, jest równoznaczne z jej degradacją.
Głupi by to zrozumiał !
Jest też inna prawda:
Każdy wzrost ciśnienia w "układzie" grozi tym, że energia ukierunkuje się w sposób niekontrolowany.
Może faktycznie zawczasu ( idąc na kompromis) warto wyznaczyć jakieś dopuszczalne warunki graniczne
udziału kobiet w ruchu kawaleryjskim. Sam sie biję z myslami, i coś mnie trafia, że wogóle musimy
dyskutować na tak cholernie oczywisty temat.
Wczoraj byłem na piwie z kolega, pracownikiem naukowym katedry historii. Specjalizacja: II RP.
Trudno nie było poruszyć tego tematu.
Myślałem że mnie szlag trafi, jak skomentował te rewelacje krótko : Widzę, że idziecie w tradycje
bolszewickie, bo własnie tam rewolucja pażdziernikowa i bolszewicki ruch emencypacyjny ubrały kobiety
w mundur w ilościach niespotykanych w innych armiach.