Książę Józef wychowywany był w Wiedniu i Pradze, nauczył się pisać kaligraficznie i polubił muzykę. Jednakże w młodości pisał bardzo nieortograficznie. Swą wizytę w Uniwersytecie Jagiellońskim (19.II.1784 r.) odnotował własnoręcznie w księdze gości: „Jusef xiążę Poniatowski”. Służbę i karierę wojskową zaczynał w Austrii (1780 r.) i tam doszedł do stopnia pułkownika (1788 r.). W tym samym roku, w wojnie austriacko – tureckiej, pod Sabaczem, został ciężko ranny w udo. W 1789 roku na życzenie króla wezwany został do służby narodowej i wraz z Kościuszką otrzymał stopień generała-majora, a 6 maja 1791 roku został uznany wodzem polskich sił wojskowych na Ukrainie.
Przebywając w tym czasie często w Warszawie angażował się w „zabawy płoche”, a poeta Julian Ursyn Niemcewicz pisał: /.../„tak podobny do bogów w powozie stojący, przelatywał ulice wśród przepysznych gmachów, sięgając prawie głową latarni i dachów ...”, gdy książę zaprzęgał do powozu osiem koni i stojąc powoził ulicami Warszawy. Jednocześnie intensywnie szkolił i ćwiczył swoje wojsko, udowadniając swoje duże umiejętności i zdobywając sympatię żołnierzy. Ujednolicił mundury kawalerii, wprowadzając granatowe „czechczesy” (spodnie) opięte na nogach, z dwoma amarantowymi (wiśniowo fioletowymi) lampasami. Do tego należała granatowa kurtka z kołnierzem, ozdobiona guzikami i szlifami u oficerów i amarantowa czapka z czarnym barankiem ze skóry łosiowej.
14 maja 1792 roku w Targowicy zawiązała się konfederacja (związek) przeciw królowi, konstytucji i reformom Sejmu Czteroletniego. Gdy cztery dni później (18.V.) 90-cio tysięczna armia rosyjska wkroczyła do Polski, książę Józef jako wódz wojska koronnego starał się głównie o jego ocalenie, szczęśliwie przeprowadzając odwrót z kresów ukraińskich za Bug. 18 czerwca 1792 roku zwyciężył pod Zieleńcami jeden z korpusów rosyjskich generała Markowa, który miał odciąć Polakom dalszy odwrót. Z okazji tej bitwy król Stanisław August ustanowił, podobno z sugestii księcia, Krzyż Virtuti Militari (Cnocie Wojskowej) dekorując jako pierwszych – księcia Józefa, Kościuszkę i generała Wielhorskiego. Natomiast przed bitwą pod Zieleńcami książę pisał, że: /.../”jako żołnierz przysięgły, honor kochający, nie znam innej władzy, jak władzę, którą cały naród ustanowił /.../. Ci, którzy śmieli zaprzedawać krew współziomków swoich, są ohydą narodu i zdrajcami ojczyzny. Te są moje sentymenta i wszystkich podkomendnych moich, zacząwszy od prostego żołnierza /.../, zbrojny obcy żołnierz na gruncie polskim znajdujący się, niesprzymierzony, nie może nam przynosić przyjaźni”/.../. Po akcesie (przystąpieniu) króla do Targowicy (VII.1792 r.) i zakończeniu wojny, książę poprosił o dymisję, żegnany z uwielbieniem przez wojsko, zawiedziony, udał się za granicę (Czechy, Wiedeń, Frankfurt n/Menem, Spaa, Bruksela).
Po wybuchu powstania (insurekcji) kościuszkowskiego w 1794 roku – książę ruszył do kraju. 27 maja 1794 roku stanął w obozie Kościuszki pod Jędrzejowem. Ubrany w cywilny czarny frak podróżny z laseczką w dłoni, na pytanie Kościuszki „czego książę sobie życzysz?” miał podobno odpowiedzieć: „służyć prostym żołnierzem”. Bił się dzielnie pod Warszawą w czasie oblężenia, w obronie Powązek, 26 sierpnia walczył nieszczęśliwie, ale z największym poświęceniem i narażeniem osobistym, a w październiku zdobył Witkowice i Sochaczew nad Bzurą. Po klęsce powstania kościuszkowskiego i III rozbiorze Polski (1795 r.) początkowo przebywał w Wiedniu i Petersburgu. Ostatecznie od 1798 roku mieszkał w Warszawie w pałacu pod Blachą, podarowanym przez Stanisława Augusta, a latem w podwarszawskim majątku Jabłonna. Pogrążył się w życiu z dnia na dzień, w środowisku po części hulaszczym i bezmyślnym, marnotrawiąc zdrowie i majątek (zwano go „Alcybiadesem spod Blachy”). Niekiedy wspierał dawnych towarzyszy broni i byłych legionistów.
Ten dwunastoletni okres bezczynności trwał do momentu, kiedy to w listopadzie 1806 roku do Warszawy wkroczyły wojska napoleońskie, z marszałkiem Joachimem Muratem. Na jego nalegania książę Józef objął dowództwo tworzącej się armii polskiej, a w 1807 roku został ministrem wojny, następnie wodzem naczelnym wojsk Księstwa Warszawskiego. Stopniowo zdobywał sobie ogólne zaufanie i przywiązanie wojska, mimo początkowej nieufności Napoleona, a później marszałka Davouta (dowódcy sił francuskich), mimo nienawiści gen. Józefa Zajączka i niechęci gen. Jana H. Dąbrowskiego. Niebawem jednak Napoleon udekorował go Legią Honorową, najwyższym orderem francuskim.
W 1809 roku książę Józef Poniatowski stawił czoło dwukrotnie przeważającym siłom austriackim. 19 kwietnia, w bitwie pod Raszynem wywołał podziw obu walczących stron; zorientowawszy się, że sytuacja na jednym z odcinków jest krytyczna, stanął na czele batalionu i z fajką w zębach, spokojny jak na przeglądzie, poprowadził go do zwycięskiego kontrataku w walce na bagnety. Oddając Warszawę nieprzyjacielowi przeniósł walkę na tereny zaboru austriackiego i oswobodził Sandomierz, Zamość, Lublin, Lwów i Kraków, przyłączając te tereny do Księstwa Warszawskiego i doprowadzając przez to do załamania się ofensywy austriackiej oraz opuszczenia przez nich Warszawy. Sukcesy te przyniosły mu ogromny autorytet i Wielki Krzyż Legii Honorowej. W latach następnych książę Józef pracował dalej nad organizacją i szkoleniem armii oraz uczestniczył w przygotowaniach Francji do wojny z Rosją. Podczas tej wojny (1812 r.) dowodził Armią Polską tworzącą V Korpus Wielkiej Armii Napoleona. Odznaczył się wielokrotnie: pod Smoleńskiem, Borodino (najkrwawszej bitwie wojny 7.IX.), pod Witkowem. 29 października 1812 roku w trakcie rozpoznania koło Gżacka został mocno przygnieciony przez własnego konia tak, że dalszą drogę odbywał już karetą.
Po katastrofie Wielkiej Armii i odwrocie Napoleona z Rosji, książę Józef na nowo zaczął organizować polską armię. Oparł się w tym czasie (1813 r.) naleganiom i odrzucił propozycję przejścia z wojskiem na stronę cara Aleksandra I. W lutym 1813 roku opuścił Warszawę udając się do Krakowa, a w maju przekroczył po raz ostatni granice Księstwa Warszawskiego i przez Kalwarię, Wadowice, Cieszyn (nocował w hotelu „Pod Jeleniem”) wyprowadził wojsko do Saksonii. Tam wziął zaszczytny udział w walkach u boku Napoleona i w bitwie narodów pod Lipskiem (16-19 października 1813 roku) dowodząc VIII Korpusem. W pierwszym dniu bitwy (16.X.) Napoleon mianował księcia Józefa marszałkiem Francji. Książę nie zamienił jednak polskiego generalskiego munduru na mundur marszałka i w ostatnich pismach przedśmiertnych podpisywał się po dawnemu: „generał wódz naczelny korpusu VIII”. 19 października Poniatowski otrzymał zadanie osłaniania odwrotu wojsk napoleońskich i przejścia przez Lipsk jako ostatni. Sytuacja była krytyczna. Wojska nieprzyjacielskie były już w mieście, ostatni most na rzece Elsterze został przedwcześnie wysadzony z rozkazu marszałka Berthiera. Dzięki świetnej postawie swej eskorty książę przebył rzekę Pleissę i przedzierał się dalej już pieszo ku brzegowi Elstery. Tu został ranny po raz kolejny, kula karabinowa ugodziła go w bok. Otaczający żołnierze poczęli prosić, aby pozwolił się opatrzyć i zachował dla Ojczyzny oddając się w niewolę. Jednak z pomocą adiutantów dosiadł z trudnością konia i podtrzymywany z obydwóch stron udał się wzdłuż Elstery. Ociekający krwią i tracący co chwilę przytomność, książę Józef spostrzegł nieprzyjacielski oddział zachodzący mu drogę, zawrócił więc konia, a po chwili skoczył do rzeki. Koń z trudem dotarł do przeciwległego brzegu i tu, podczas wdrapywania się na urwisty brzeg, książę Józef jeszcze raz został trafiony kulą, zsunął się do wody i zaczął tonąć. Kapitan Blechamps, Francuz, pośpieszył z pomocą, ale po chwili obydwaj zginęli w nurtach rzeki. Był 19 października 1813 roku.
Zwłoki księcia Józefa wydobyto z Elstery dopiero po czterech dniach od zakończenia bitwy narodów, 23 października 1813 roku. Odnalazł je rybak Jan Krystian Friedrich. Złożono je w Lipsku do roku 1814, kiedy to oddział gen. Michała Sokolnickiego powracający z Francji, poprowadził karawan z trumną do Warszawy. Trumna spoczęła w podziemiach warszawskiego kościoła Świętego Krzyża, a 23 lipca 1817 roku została umieszczona w krypcie Świętego Leonarda na Wawelu.
[ Dodano: Sro Kwi 26, 2006 9:33 am ]
„Bóg mi powierzył honor Polaków, Bogu tylko go oddam”
Książe Józef Poniatowski