Strona 1 z 3

Konie ze Starej Miłosnej

PostNapisane: 4 kwi 2008, o 23:07
przez Lookas
Mozliwe, ze już wiecie, ja własnie się dowiedziałem:

http://www.amw.com.pl/rsm_tenders_info.php?tender_info=433

Mimo, ze taka jest kolej rzeczy, zawsze, kiedy koń kawaleryjski odchodzi ze służby, jakoś tak sie smutno robi

PostNapisane: 5 kwi 2008, o 08:38
przez Ułan świętokrzyski
Cholernie przykro! Co za bezduszność urzędasów!!! Jak można o tak pięknych istotach, które dla swoich towarzyszy ułanów mają więcej uczuć i bardziej niz ludzkie przywiązanie niż sami ludzie, napisać - rok produkcji, numer fabryczny??!!! A wysałć ich wszystkich do Afganistanu!!!

PostNapisane: 5 kwi 2008, o 10:07
przez Maciej Sekuła
Czołem!!!! Niestety chyba taka kolej rzeczy w wojsku jest, przecież przed '39 rokiem konie, które ukończyły podajże 15 lat, (jeśli się mylę to proszę mnie poprawić) też wojsko sprzedawało - wyzbywało się koni - po prostu nie było ich stać na utrzymywanie koni a po drugie chyba znana jest nam sytuacja już nie pamiętam gdzie to było. Na jakimś targu gdzie stały wiejskie furmanki i inne tabory :), podczas gdy wojsko zatrąbiło na zbiórkę to zrobił się lament i te wszystkie konie chłopskie pędziły szybko wywracając wszytko wokół siebie i chłopów, aby dołączyć też do zbiórki. Okazało się, że te konie służyły kiedyś w kawalerii i jak mając wrodzony w pamięć ten sygnał też chciały dołączyć do szeregu.

PS. ciekawe czy te konie też to potrafią:). Jednym słowem szkoda koni. Mozę znajdzie się wśród nas ten, kto może wykupi, chociaż jednego. Pozdrawiam ułan Maciej S

PostNapisane: 5 kwi 2008, o 11:14
przez Ułan świętokrzyski
Takie zajście miało miejsce w Nieświerzu w 27 PU! Ale wtedy sprzedając konie nikt nie śmiałby nazwać konia sprzętem, podać jego numer seryjny i datę produkcji. Niejedna łza spłynęla pod twardych, szorstkich ułańskich policzkach, kiedy wysłużone konie wyprowadzano ze stajni.
My nie zmienimy tego co jest obecnie, ale serce trochę boli!

PostNapisane: 5 kwi 2008, o 13:15
przez Lucas
Procedura procedurą ale mozna w papierach mieć tak jaj jakiś ćwok wymyślił ale na necie napisać po ludzku. Aż mnie korci żeby kupić jednego z tych koni. Apel do Kol. Pieczarki - powiedz co to za konie bo je przeciez masz po sąsiedzku. Dla mnie taki koń to byłby skarb - pod wzgledem tego co on umie i czego jeszcze mnie mógłby nauczyć.
Co tu gadać---- bezduszne to ogłoszenie. Nie piszę więcej bom człek nauczony szacunku do WP ale....

PostNapisane: 5 kwi 2008, o 19:29
przez ref-ren
Ułan z Sącza napisał(a):Procedura procedurą ale mozna w papierach mieć tak jaj jakiś ćwok wymyślił ale na necie napisać po ludzku. Aż mnie korci żeby kupić jednego z tych koni. Apel do Kol. Pieczarki - powiedz co to za konie bo je przeciez masz po sąsiedzku. Dla mnie taki koń to byłby skarb - pod wzgledem tego co on umie i czego jeszcze mnie mógłby nauczyć.
Co tu gadać---- bezduszne to ogłoszenie. Nie piszę więcej bom człek nauczony szacunku do WP ale....



Zdzichu... to nie WP ale wojskowe, pierdzące w stołki gryzipiórki wymyślaja takie dyrdymały a więc nie krępuj się... jedź równo. Czy wpadłbyś np. na pomysł aby zwyczajny spadochron nazwać "statkiem powietrznym"? A tak to się nazywa w ich języku... Taki jołop, który widział konia tylko na obrazku wcale się nie zastanawia nad tym jak bardzo rani uczucia ludzi dla których koń jest przyjacielem na całe życie (jego lub moje). To bezduszna, wojskowa biurokracja zrównuje tak wrażliwą i piękną istotę jaką jest koń... z szafą pancerną na spec tajne dokumenty. Ważne że jedno i drugie jest do sprzedania... Pozdrawiam... /ref-ren/

PostNapisane: 5 kwi 2008, o 20:28
przez miszka7-1
Maćku -18 lat- to był okres "żelazny" służby konia-żołnierza.Choć były wyjątki.

PostNapisane: 5 kwi 2008, o 21:20
przez ułan rymarz
Oj panowie WEKSEL to byl moj 1 kon ktory dostalem na szwadronie 2 sekcja liniowa 1 szereg lancierow
Falkon tez chodzil unas w sekcji

a ORHAN bojowy kon dowodcy szwadronu gdzie caly czas przy nim luzakowalem

serce sie kroi tyle wspomien milych chwil spedzonych wspolnie godzin dni i nocy oj łzy mi leca jak to pisze

czy MON nis stac by zostały na łaskawym chlebie

Konska matka jeszcze nie umarła

ułan rez rymarz mw

PostNapisane: 5 kwi 2008, o 21:45
przez Lookas
Przykro czytać......podobnie, jak przykra jest sytuacja.

poniewaz jest jeszcze troche czasu, może środowisko KO spróbuje znaleźć miejsce dla tych emerytów?? Zdaje sobie sprawę, ze to nie jest łatwe, nie mniej ceny sa przystepne i może ktoś ma informacje o poszukujacych dla siebie konia.

Panowie!!! jest nas tu ponad dwie setki!! Nie znajdzie się nikt, kto jest zainteresowany??

Pozdrowienia

PostNapisane: 5 kwi 2008, o 22:11
przez myta2
Lookas napisał(a):Przykro czytać......podobnie, jak przykra jest sytuacja.

poniewaz jest jeszcze troche czasu, może środowisko KO spróbuje znaleźć miejsce dla tych emerytów?? Zdaje sobie sprawę, ze to nie jest łatwe, nie mniej ceny sa przystepne i może ktoś ma informacje o poszukujacych dla siebie konia.

Panowie!!! jest nas tu ponad dwie setki!! Nie znajdzie się nikt, kto jest zainteresowany??

Pozdrowienia

kupić nie sztuka - utrzymać kłopot (to niemałe koszty) niestety póki co (coś o tym wiem)

PostNapisane: 5 kwi 2008, o 22:12
przez miszka7-1
Przypuszczalnie,niestety,starły się te wierzchowce,jak szczotki od ciągłego zamiatania.Dobrego materiału się nie pozbywa,a nie są wiekowymi emerytami.Przykre,że za służbę,znając dzisiejsze realia,nikt nie pomyśli o zapewnieniu Im godnej wiktu weterana.Koń się wysłużył,to do...żyda...,eh.

I jeszcze te numery seryjne...jak...hulajnogi jakie...

PostNapisane: 5 kwi 2008, o 22:16
przez Major
Czołem Waszmościowie!
Czytając wasze opinie o wojskowych urzędnikach rumienię się ze wstydu za nich! Jestem żołnierzem zawodowym w służbie od ponad 30 lat i nie są mi obce meandry wojskowej biurokracji, jednak mimo wszystko nie jest ona li tylko i wyłącznie specjalnością wojska, króluje wszędzie! nie usprawiedliwia to jednak bezdusznego podejścia do tak cudownych i kochanych istot jakimi są konie. Wiem, że dla każdego z nas koń to przyjaciel i towarzysz! Czy ktoś wyobraża sobie kawalerię bez koni? Wojsko jak każda grupa zawodowa posługuje się swoistego rodzaju terminami, które definiują konkretne przedsięwzięcia, są formularze i diagramy, ale jeszcze nikt (nawet w wojsku) nie zwolnił nikogo od myślenia i tu pojawia się sedno naszej dyskusji trudno napisać, zamiast data produkcji, data urodzenia, przecież trzeba zmienić kilka liter w tabelce, a po co? przecież (jak określił to ref-ren) chodzi o to aby sprzedać, a nie się rozczulać. Gdyby ktoś zapytał o "numer fabryczny" lub "datę produkcji mojego" "Chorała" to bez wątpienia cięcie szablą murowane. Jedno jest pewne te konie trafią w dobre ręce, będą kochane i w spokoju doczekają swoich dni, zasługują na to! Gdybym mógł sam bym kupił conajmniej dwa NIESTETY! przecież taki koń, że powtórzę to co już było na forum powiedziane, to prawdziwy skarb! (szczególnie dla nas kawalerzystów) więc panowie apeluję JEŻELI MOŻECIE KUPCIE TE KONIE niech doczekają swoich dni nie jako "rekreanty" tylko prawdziwe bojowe konie kawaleryjskie. Napiszcie na forum jaki będzie finał licytacji (oczywiście jeżeli będziecie taką wiedzę posiadali) postarajmy się śledzić dalsze losy tych koni. Z kawaleryjskim pozdrowieniem. Major.

PostNapisane: 5 kwi 2008, o 22:30
przez myta2
Tak, przy dobrym układzie można by na takim koniu jeszcze dobrych 7-8 lat pojeździć, pojeździć przecież to kawaleryjskie konie pofruwać pod nieboskłon.....
a tak przyziemnie te konie pewnie mogły by nas przeciętniakow nieźle pouczyć?!?

PostNapisane: 5 kwi 2008, o 22:35
przez Lookas
nie wnikajac w detale, sam znam dwóch takich, co konia dla siebie szukają. każdy z Was pewnie o kims takim słyszał. Rozpuśccie wici:)

faktycznie, konia kupic nie problem, za to problem utrzymać. Z drugiej strony.....taki, to skarb, a gdyby na ten przykład kupic choćby na spólkę, to zawsze przy nim mozna drugiego wyszkolic.

Biurokracja i nomenklatura wojskowa jest wredna. Kazdy to wie i chyba nie warto juz nadymac tego temtu. Lepiej skupmy się na znalexieniu im nowego domu. Póki jeszcze jest czas!!!

PostNapisane: 6 kwi 2008, o 10:10
przez Ułan świętokrzyski
Serca woła żeby kupić! Ale cholera nie mam gdzie go postawić bo sam bym chodził koło niego! A dojeżdżać kilka kilometrów codziennie do stajni rowerkiem, nie zawsze zresztą mógłbym pojechać!... Ech szkoda gadać... Może konikom uda się znaleźć godnych właścicieli. Trzymam kciuki!