Sprawa nie jest taka prosta jaby się wydawało. Pytałem o taką możliwośc znajomego prowadzącego sklep z bronią myśliwską. Co roku oddaje do niszczenia kilka sztuk broni, którą przynoszą mu wdowy po myśliwych albo kolekcjonerach. Ogolnie rzecz biorąc sprawa wygląda tak: Oddajemy broń do rusznikarza, który dezeluje nasz eksponacik, rozwiercenie komory, ścięcie zamka, skrocenie iglicy itp. Po takim zabiegu wysyła broń do laboratorium balistyki policyjnej a oni po badaniach wystawiają zaświadczenie o pozbawieniu cech bojowych. Kosztuje to około 800zł. My w tym czasie staramy się o pozwolenie na broń kolekcjonerską co razem z badaniami psychologicznymi kosztuje następne 1000zł. Tak mi to tłumaczono, ale mogę się mylić albo coś pomieszać. Dlatego taniej jest trzymać swojego antyka w szafie a na zloty i rekonstrukcje kupiś sobie replikę ASG
. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że idąc do sklepu typu Militaria.pl na dowód osobisty kupimy sobie rewolwer kapiszonowy albo sztucer czarnoprochowy. Wszystko razem z zestawem do odlewania kul ołowianych. A jak policja znajdzie u kogoś łuskę z niewybitą splonką to już mamy cieplutko...