Strona 1 z 1

J.Wielhorski o lancy

PostNapisane: 6 wrz 2010, o 17:21
przez Staszek
W „przeglądzie Zrzeszenia Kół Pułkowych Kawalerii” nr 10 (Londyn, 1958) ukazał się artykuł Janusza Wielhorskiego o lancy:
Por. kaw. inż. Janusz Wielhorski
„…Czas już przyjrzeć się z bliska lancy tych czasów (tj. okresu wojen napoleońskich – SJ), broni budzącej postrach nieprzyjaciół, okrzykniętej jednogłośnie królową broni. Dane są bardzo ścisłe i zgodne. Źródła francuskie (tłumaczenia z polskiego) podają długość ówczesnej lancy na 8 stóp i 6 cali paryskich = 2761 mm. Dane brytyjskie określają długość lancy polskiej na 9 stóp i 1 cal = 2769 mm. Stwierdźmy od razu, że była to broń stosunkowo krótka. Mając to na uwadze zrozumiemy taki np. opis lancy zaczerpnięty ze starych źródeł polskich: jak średniego wzrostu ułan w szyku pieszym postawi tylec lancy koło buta, to proporczyk powiewał tuż nad denkiem jego czapki. Od razu widzimy, jak dalece nasza lanca z okresu 1918-1939 odbiegała od tradycyjnego wzorca. Lanca ta, o ile była typu francuskiego, miała 2970 mm długości, zaś typu niemieckiego 3190 mm. Najważniejsza jednak różnica była w wadze. Nie zapominajmy, że lanca polska była drewniana. Wg polskiej recepty wykonywano ją z drzewa jesionowego, impregnowanego mieszaniną oleju lnianego i smoły. Jedyne części metalowe to grot i okucie tylca (stopka). Jak taką lancę się „czuło” w ręce, miałem możność praktykować osobiście, w przedpotopowych zdawałoby się dzisiaj czasach, gdy powróciłem z Grudziądza w „domowe pielesze” przywożąc ze sobą dobry dosiad i dobrą zaprawę do lancy. Tam, w cywilu, zabrałem się do ćwiczeń praktycznych lancą według regulaminu belgijskiego bodajże z 1831 roku, będącego dosłownym przedrukiem regulaminu władania lancą pióra gen. Krasińskiego, byłego dowódcy 1 pułku szwoleżerów gwardii cesarza Napoleona I.
Zaraz na początku zaczęło w tych ćwiczeniach coś „nie wychodzić”. Pomijam fakt, że cała okolica zaczęła mnie uważać za nieszkodliwego wariata. Ale, co gorsza, większość „maniements” wychodziła ciężko lub nie wychodziła wcale. „En avant pointez” to głupstwo, ale przy wszystkich woltach i piruetach oczy mi po prostu wylazły. Załamałem się zaś zupełnie na pchnięciu, które się nazywało: „par le moulinet”; w pełnym cwale należało kłuć lancą, trzymaną z wysoka, między dwoma tylko palcami, a cała siła cielesna ciosu spoczywać winna w palcu wskazującym! Przekonałem się wówczas, że prawdziwe władanie lancą jest sztuką, wobec której wszystkie grudziądzkie zaprawy można porównać do machania cepem. Wówczas to z rozpaczy skonstruowałem sobie lancę ściśle według polskiej recepty z okresu napoleońskiego. Była tak lekka, że przy pierwszym młyńcu, zamachnąwszy się porządnie z przyzwyczajenia, omal nie wyleciałem z siodła. W porównaniu do naszej, grudziądzkiej lancy był to istny puch…”

Fragment zaczerpnięty z „Ułanów Księcia Józefa” Kornela Krzeczunowicza.

Re: J.Wielhorski o lancy

PostNapisane: 7 wrz 2010, o 16:41
przez Staszek
Ciąg dalszy artykułu Janusza Wielhorskiego (źródło – patrz wyżej)

„…Podczas długiego okresu czasu, w którym Polska nie figurowała na mapie Europy, lanca przeszła w rękach obcych długą ewolucję. Ewolucja ta na pewno nie wyszła jej na dobre. Ale zanotujmy, że w armii brytyjskiej, aż do ostatecznej likwidacji lancy w roku 1927, zachowała ona swą klasyczną długość – 9 stóp i 1 cal. Jedyna różnica z polskim pierwowzorem polega na tym, że lanca brytyjska była bambusowa a nie jesionowa. Taką właśnie lancę widziałem na własne oczy w roku pańskim 1949 w Edynburgu. Ćwiczył nią na pokazie 9-ty pułk lansjerów królowej, ćwiczył pieszo oczywiście, bo koni już dawno nie było. Stwierdziłem wtedy ze wzruszeniem, że w postawie „lanca u nogi” proporczyki rzeczywiście powiewały tuż nad denkami rogatywek ułańskich.
Ta wierność dla pierwowzoru jest tym bardziej godna podziwu, że Brytyjczycy, dzięki swemu tradycjonalizmowi, długo nie mogli zrozumieć różnicy między średniowieczną kopią, a nową lancą. Gdy w roku 1816 cztery pułki dragonów przemianowano na „lancers” dano im lance 16 (!) stóp długości. Biedny brytyjski lancer już obładowany karabinem, szablą i parą pistoletów, nie bardzo wiedział co z tym konarem zrobić. Tego było za wiele nawet na przysłowiową flegmę angielską i po trzynastu latach stwierdzono, że to dodatkowe obciążenie nie da się usprawiedliwić („hardly justified”). Na szczęście ktoś sobie przypomniał, że British Museum spoczywa lanca polska z pobojowiska pod Waterloo. Została ona pożyczona War Office i była długo mierzona, ważona i analizowana, tak długo, aż znikła bez śladu i muzeum nigdy jej nie otrzymało z powrotem. Ale w wyniku tych badań dostają lansjerzy wyżej opisaną lancę polską. Równocześnie wprowadzono polski regulamin władania lancą, ozdobiony konnym portretem ks. Józefa Poniatowskiego. Również przemundurowano lansjerów na modłę polską. I oto pojawiły się nad mglistą Tamizą sylwetki przypominające do złudzenia zawadiackie i marsowe figury polskich wiarusów, tym bardziej, że wszyscy zapuszczali srogie, iście mazurskie wąsiska.
Brytyjczycy nie tylko nabrali do lancy przekonania, nabrali do niej serca; serce do konia i serce do lancy idą w parze. Kto wie czy lancer brytyjski nie był najbardziej godnym zastępcą brakującego ułana polskiego. Znane są sukcesy lancerów w wojnie krymskiej, a nawet w I wojnie światowej. Lanca w armii brytyjskiej zachowała się do roku 1927, tak samo mundur, najwierniejsza replika munduru ułana napoleońskiego…”

Re: J.Wielhorski o lancy

PostNapisane: 7 wrz 2010, o 16:42
przez Staszek
A teraz posłowie do powyższego artykułu skreślone przez Kornela Krzeczunowicza – „Ułani Księcia Józefa”

„Z przytoczonych powyżej rozważań Janusza Wielhorskiego wynika, że lanca kawalerii polskiej okresu 1918 – 1939 nie była prawdziwą lancą polską. Jej żelazne „drzewce” było zbędnym obciążeniem ułana i konia, było utrudnieniem w należytym władaniu tą bronią. Prawdziwą polską lancą po rozbiorach Polski była lanca Wojska Polskiego lat 1799 – 1831, lanca ułanów austriackich (zwana piką) aż do jej skasowania w 1884 roku, pika kozacka aż do jej zniknięcia po rewolucji rosyjskiej i wreszcie, najdłużej, do aż do roku 1927 lanca lansjerów brytyjskich.
Z zachodniego krańca Europy przejdźmy na wschód. Płk. Kazimierz Plisowski drukuje w Przeglądzie nr 12 wzruszające wspomnienie o oficerze rosyjskim zakochanym w „polskiej” lancy. Był nim sztabsrotmistrz Panajew dowódca 2 szwadronu 12 pułku achtyrskich huzarów. Poprzysiągł on, że w razie przywrócenia lancy kawalerii odbędzie pielgrzymkę konno z mp. pułku w Międzyborzu do Achtyrki (gubernia charkowska) pokłonić się cudownej ikonie, patronce pułku. Wypada tu dodać, że w pułku tym szkolili się dwaj później sławni ułani polscy, bracia Konstanty i Kazimierz Plisowscy. A oto odnośny tekst:
„”(Istotnie) w roku 1909 lanca zostaje z powrotem wprowadzona. Sztabsrotmistrz Panajew dotrzymuje obietnicy i zaraz po ukazaniu się rozkazu odbywa pielgrzymkę konno. Jedzie sam, prowadząc zapasowego konia; luzaka nie ma; umundurowanie żołnierskie; takież uzbrojenie, do lancy z proporczykiem włącznie; konia obrządza sam; na noclegi zatrzymuje się w wioskach, unikając dworów…ponad 560 wiorst (prawie 600 km) w każdą stronę w miesiącach listopad – grudzień. Lancę swoją ofiarowuje jako votum przy ołtarzu z ikoną Matki Boskiej. Wraca tą samą drogą do pułku, witany entuzjastycznie.””
Ten wzruszający entuzjasta lancy był zdania, że kawalerzysta zawsze winien mieć lancę w ręku, tak jak jeździec cywilny, który nie rozłącza się z swą szpicrutą. Miał niewątpliwie rację w czasach gdy broń biała jeszcze coś znaczyła. A na pewno był spadkobiercą najlepszych tradycji jazdy polskiej, tak żywych w kawalerii rosyjskiej.”

Re: J.Wielhorski o lancy

PostNapisane: 16 wrz 2010, o 11:01
przez Marcin M.
W kwestii wojny z Rosją roku 1831, a użyciem lancy.

Wojny napoleońskie, utwierdziły w przekonaniu wielu wyższych oficerów [wszystkich walczących stron], o zaletach lancy. By to zrozumieć wystarczy wziąć pod rozwagę organizację pułków rosyjskiej konnicy [lekka jazda oraz nieregularna], francuskiej, brytyjskiej, austriackiej, czy pruskiej, w ostatnim etapie trwania wojen napoleońskich.

Dla polaka natomiast lanca była kwintesencją „ordunku”, swoistego porządku jaki winien zapanować na przedpolu, w sukurs jego użyciu. W rękach dobrze wyszkolonego i doświadczonego żołnierza była wprost zabójcza. Pchnięcie z pozycji złożenia, tj. spot pachy, z równoczesnym pochyleniem drzewca broni -jak pisze Wielhorski- „w pół ucha końskiego”, ale także pchnięcie z góry tj. z francuska zwane par le moulinet”, które zadawano przy pełnym cwale, trzymając lancę wysoko między dwoma palcami, gdzie cała siła ciosu spoczywała w palcu wskazującym.

Lance polskie, którymi władali polscy ułani podczas wspomnianych działań wojennych, różniły się od rosyjskich. Lance (piki) regularnej jazdy rosyjskiej miały od 2,8 do 2,85 m długości. Spisy kozackie były od nich krótsze, a co więcej nie było jednolitego wzoru dla wszystkich formacji nieregularnej konnicy.
Nie dorównywały one lancom armii napoleońskiej (2,64m). Kawalerzyści rosyjscy nie mogli więc tą groźną bronią posługiwać się tak sprawnie, jak ich polscy przeciwnicy.
Drzewce robiono z drewna jesionowego, orzechowego lub bukowego.

Re: J.Wielhorski o lancy

PostNapisane: 16 wrz 2010, o 11:43
przez Lookas
Nie do końca rozumiem w czym polska lanca nie dorównywała?? Z podanych wymiarów wynika, ze była krótsza( około 20cm), ale.....czy to oznacza, ze była gorsza a mimo to Polacy władali nią lepiej??
Wiem skądinąd, ze w czasach napoleońskich istniała cała szkoła fechtunku lancą konno, która nie odrodziła się w calości w kawalerii IIRP. I że Polscy lansierzy (czyli ułani) nie mieli sobie równych w tej sztuce.

Re: J.Wielhorski o lancy

PostNapisane: 16 wrz 2010, o 12:25
przez Marcin M.
Nie wyraziłem się precyzyjne. Rosyjskie lance mimo że były dłuższe, nie dorównywały krótszym polskim. Wynikało to głównie z wyszkolenia.
Na kanwie stworzenia Królestwa Polskiego w 1815 roku, nastąpiła unifikacja i kodyfikacja przepisów wojska rosyjskiego z nowo powstałym polskim. Począwszy od tego roku jazda polska czerpała nauki podług spuścizny jazdy Imperialnej Rosji. Rosyjscy instruktorzy zapoznawali oficerów jak i żołnierzy z zasadami służby, taktyką, organizacją i regulaminem. Stopniowo jednak w przeciągu kilku lat sytuacja odwróciła się - to polska kawaleria stała się wzorem. Dostarczano instruktorów do poszczególnych oddziałów gwardyi, w tym do eliternego lejb-gwardyjskiego ułańskiego Jego Imperatorskiej Wysokości Cesarzewicza i Wielkiego Kniazia Konstantyna Pawłowicza pułka. Nasi instruktorzy wykładali w nim polską specjalność tj. "robienie" lancą.
Za reglementy wojskowe odpowiadał w tamtym okresie wielki kniaź Konstanty. Polacy z czasem mieli wpływ na ich treść i nawet jeżeli książę wprowadzał zmiany do doskonale znanych Polakom regulaminów francuskich, to z biegiem czasu nie trzymał się "dawnych swoich przepisów [...] -a jak zaznacza jenerał Weyssenhoff- a pod swoim imieniem nadawał nam nasze własne".
Pewne zapisy z regulaminów francuskich Polacy "przemycili" w ten sposób do ogólnego obiegu "formą tylko inną przyobleczone".

Od 1818 zaczęto wprowadzać obowiązujące w obydwu armiach tj. KP i Rosyjskiej, regulaminy:
-szwadronu 1818 r.,
-pułku 1819 r.,
-dywizji 1820 i 1826 r.

W armii polskiej nie poprzestano tylko na nich. Kozietulski był przecież autorem wydanego w 1828 roku, regulaminu "Nauka wojowania jazdy", który rozpoczął pisać już 1815 lub wiosną 1818 roku, jako: "Przepisy jeżdżenia na koniu i robienia pałaszem i lancą dla lekkiej kawalerii". Co więcej, kolejno Dwernickiemu powierzył Konstanty przygotowanie nowego regulaminu dla jazdy rosyjskiej.

Poniżej krótka prezencja lej-gwardyjskiego ułańskiego pułku:

[1] Ułani lejb-gwardyjskiego pułku w okresie 1803-1809:
Obrazek

Dowódca pułku w okresie 14.IX.1803 - 10.XI.1807 jenerał major baron Jegor Iwanowicz Meller-Zakomelski 1-szy:
Obrazek

[1] Ułani lejb-gwardyjskiego pułku w okresie 1809-1825:
Obrazek

Dowódca pułku w okresie 3. XII.1807 - 18.IV.1821 r. jenerał major Anton Stiepanowicz Czalikow:
Obrazek

Bibliografia:
Bobrowskij P. O., Historia lejb-gwardyjskiego Ułańskiego Jej Imperatorskiej Mości Monarchini Cesarzowej Aleksandry Fiodorowny pułku, t. I-II, St. Petersburg 1903.

Anton Stiepanowicz Czalikow, w wojnie 1812 roku, był dowódcą 1 brygady [Brygada Lekkiej Kawalerii Gwardyi], I korpusu kawalerii jenerała porucznika F.P. Uwarowa, w skład tej jednostki poza pułkiem ułanów [4 szwadrony], wchodził dragoński pułk lejb-gwardyi [4 szwadrony] pod komendyrą pułkwnika M.I. Miezjenciewa 2-go. Zaznaczyć potrzeba również że ułanami natenczas dowodził pułkownik P.A. Cziczerin 2-gi. Autor słownika rosyjskich oficerów Aleksander Mikaberidze, myli się odnośnie dnia nadania dowództwa Czalikowowi nad pułkiem ułanów tj. podaje datę 10 grudnia 1807 roku. Wszak według oficjalnej dwutomowej monografii tegoż pułku, autorstwa Bobrowskija, regiment został oficjalnie zdany dn 3 grudnia tegoż roku.

Re: J.Wielhorski o lancy

PostNapisane: 16 wrz 2010, o 14:57
przez Lookas
Konkludując, nie o długość a sztuke poslugiwania tu chodzi....ehh...samo zycie:)

Widzę, ze masz sporą wiedze w temacie, który ja dopiero rozpoznaję. Czy masz może ową instrukcje "robienia lancą"?? Z wielka ciekawością poczytałbym conieco:)

Re: J.Wielhorski o lancy

PostNapisane: 16 wrz 2010, o 15:26
przez Marcin M.
Lookas napisał(a):Widzę, ze masz sporą wiedze w temacie, który ja dopiero rozpoznaję.

Ot tam wiedza Mości Panie! Jakieś trzy po trzy zdania składam.

Lookas napisał(a):Konkludując, nie o długość a sztuke poslugiwania tu chodzi....ehh...samo zycie:)


Par excellence, ot konkluzja!

Lookas napisał(a):Czy masz może ową instrukcje "robienia lancą"??

Niestety nie miałem możności zaznajomienia się z niniejszym reglementem Kozietulskiego. Wiem że Marian Brandys widział manuskrypt tego dzieła w zbiorach Jerzego Dunina-Borkowskiego w Krośniewicach pod Kutnem.

Natomiast mogę polecić tobie zaznajomienie się z regulaminem pułku jazdy wydanym w Warszawie 1819 roku:
Do pobrania:
Część 1.
http://www.wbc.poznan.pl/dlibra/docmeta ... ds=1&tab=2
Część 2.
http://www.wbc.poznan.pl/dlibra/docmeta ... ds=1&tab=2

Pozdrawiam!
Marcin

Re: J.Wielhorski o lancy

PostNapisane: 16 wrz 2010, o 19:26
przez Marcin M.
Nie obiecuję ale może zrobię zdjęcia wspomnianej pozycji Kozietulskiego.
Pełna nazwa brzmi:
Nauka wojowania jazdy przez I. K. (Kozietulskiego) Warszawa, w drukarni wojskowej 1828 in 8-o, str. 240 z tablicami.

Warto również rozejrzeć się za poniższą pozycją:
Dwernicki Józef. Przepisy dla jazdy z rozkazu Jego Cesarzew. Mości W. X. Konstantyna z rosyjskiego na jęz. na polski przez Józefa Dwernickiego pułk. p. Krakusów przetłomaczona. Edycja poprawiona w Warszawie 1815, w druk. Wikt. Dąbrowskiego, in 8-o str. 231, 9 tab. muz. 1.

Pozdr.
M.

Re: J.Wielhorski o lancy

PostNapisane: 17 wrz 2010, o 23:25
przez Ułan świętokrzyski
No i widzisz Kolego jakie zainteresowanie wzbudziłeś. Tak trzymaj i jak możesz to rób co możesz żeby na tym Forum owe dzieło Kozietulskiego mogłoby być dostępne dla stałych użytkowników tego Forum. I zamieszczaj tutaj wszystko co uda Ci się wygrzebać z pokrytych kurzem i pakęczyną archiwaliów !!!. Ku chwale kawalerii