Dlatego też rezyserka nie tylko inscenizacji ale również manewrów będzie absolutnie nieodzowna.
Trzeba rozróżnić scenki z udziałem kawalerii i piechoty, jakie często widujemy, od wspólnych
manewrów jednej i drugiej formacji.
Manewrów, gdzie cały "smaczek" polega na tym, że Główny Reżyser Manewrów umiejetnie wytycza
jedynie ramy główne, oddając pełną inicjatywę w ręce dowódców oddziałów kawalerii i piechoty.
Co dalej się będzie działo... zależy od ich wyczucia chwili, sytuacji i "wojskowej" intuicji.
Wielu dowódców oddziałów mniejszych i wiekszych świetnie daje sobie radę na maneżu i w polu.
Szyki, manewrowanie oddziałem mają w małym palcu.
A jak sprawdzą się oni i ich oddział w polu, pod n.p. nagłym i niespodziewanym ogniem kar.masz.
gdzieś z boku? Lub w innej sytuacji nagłego zaskoczenia?
Znana nam literatura okresu II RP opisuje przypadki w których zawodowa kawaleria tamtego okresu
traciła głowę. A jak dadzą sobie radę nasi koledzy?
Na tak postawione pytanie i wiele, wiele innych odpowiedź dostaniemy w sierpniu 2012 roku
Od Grupy Manewrowej Sztabu Kom.Potrz. zależeć będzie na ile plan manewrów będzie interesujący,
inspirujący i nadewszystko bezpieczny dla kawalerzysty i piechocińca.
I nie bałbym się planowania ww na pełne cztery dni (Pułkownik ma drobne obiekcje; urlopy, wolne itp)
Kto będzie mógł .. super. Kto nie.. przyjedzie na krócej.
Przyjazdy różnych grup i sukcesywne kierowanie ich do zadań, może dodać manewrom dodatkowego
"realizmu".
Materiału do przemyśleń jest sporo.