przez Staszek » 27 sty 2011, o 00:39
Ostatnie dni przed bitwą w pamiętnikach Budionnego – „Ostatnia Kampania Konna” K.Krzeczunowicza:
Sięgnijmy teraz do pamiętnika Budionnego, aby zobaczyć co on robił w przeddzień rozstrzygającej bitwy.
Charakter terenu zmusił go do porzucenia pierwotnie przewidzianej formacji w kształcie rombu: 4 d.k. na czele, 11 d.k. na ogonie, 6 d.k. na lewej, 14 d.k. na prawej flance. Odkąd 14 d.k. zdobyła przeprawę w Werbkowicach, a na południu coraz bardziej dawał się odczuć nacisk 13 d.p. i odcięcie od własnej piechoty przez 1 dywizję jazdy przerzucił się Budionny na marsz w dwóch kolumnach: 6 i za nią 11 d.k. miały 29 sierpnia zdobyć Zamość od południa, a 4 i za nią 14 d.k. miały je wesprzeć od północy. Ale północna kolumna była także zagrożona. Już w przeddzień ruszenia ofensywy znad Wieprza (16 sierpnia) zarządził Naczelny Wódz przerzucenie 2 d.p. Leg. Z 2 armii (stojącej nad Wisłą między Warszawą i Dęblinem) do rejonu Hrubieszowa, celem zatrzymania przewidzianej ofensywy Budionnego i 12 armii. Dywizja ta została rozstawiona przydługim kordonem między szosą Zamość – Krasnystaw (gdzie utrzymywała łączność z załogą Zamościa i nadchodzącą transportami kolejowymi 10 d.p. gen. Żeligowskiego), a Uchaniem i rejonem Hrubieszowa, gdzie sąsiadowała z równie długim kordonem ku północy rozciągniętą 7 d.p. W tym czasie rejon Hrubieszowa już stopniowo zajmowała 44 rosyjska d.p.
2 d.p. miała dziwne spotkania zanim zetknęła się z armią konną. Jadący bryczką szef sztabu dywizji, mjr. Tadeusz Malinowski, natknął się na sotnię Kozaków. Będąc w sytuacji beznadziejnej postanowił wraz z woźnicą i ordynansem drogo oddać życie, byle nie dostać się do niewoli. Zajęli już pozycje w rowie przydrożnym, gdy nagle okazało się, że mają do czynienia ze sprzymierzonymi z nami Kozakami Kubańskimi, których sztab dywizji w Krasnymstawie przysyła mu do pomocy z piśmiennym wyjaśnieniem.
Innym razem do wsi zajętej przez naszą piechotę zajechał najętą podwodą wracający z urlopu lekarz dowództwa konnej armii – tak go skierowała baza zaopatrzenia armii w Łucku.
Mimo swej bardzo słabej, 50 – kilometrowej pozycji kordonowej, 2 d.p. wzmocniona przez 30 p.p. z 10 d.p. (był wysłany 27 sierpnia do Werbkowic celem wsparcia słabej, kadrowej 17 brygady ukraińskiej – ale doszedł tylko do Horyszowa Ruskiego), wystąpiła ofensywnie koncentrycznym natarciem na Grabowiec z chwilą pojawienia się oddziałów armii konnej. 29 sierpnia doszło do ciężkich walk z 14 d.k., która wycofała się aż za tor kolejowy Zamość – Hrubieszów. Zamiast dobywać Zamościa w tym dniu – według swego pierwotnego planu – musiał Budionny kazać 4 d.k. wesprzeć dwoma brygadami uwikłaną w niepomyślny bój 14 d.k., a sam niezwłocznie udał się na pole bitwy. W ulewnym deszczu, w czasie pieszego natarcia 4 d.k. na tor kolejowy podjechał od strony Zamościa pociąg pancerny i zadał ciężkie straty bojcom. Budionny kazał trzem pułkom niezwłocznie wsiąść na koń i przeprowadzić flankowe natarcie przez Zawalew. Miało ono pełne powodzenie. Nieprzyjaciel (Polacy) wycofał się do Grabowca i tam się dzielnie bronił. Bojcy musieli spędzić noc moknąc w lesie.
Przykra niespodzianka oczekiwała dowódcę armii, gdy po południu powrócił do swojej kwatery głównej – od 28 sierpnia w Zubowicach. Zastał ją pustą. We wsi stały tylko dwa szwadrony samodzielnej brygady (ochrona sztabu) z rannym dowódcą brygady. Ten zameldował, że wieś została nagle zaatakowana przez „hallerowski” podjazd, przybyły z Tyszowiec; brygada jest na przedpolu, a sztab wycofał się do Komarowa. Budionny podążył za sztabem, ale nie zastał go już w Komarowie, bo z powodu zagrożenia miasteczka od południa sztab zaraz po przybyciu ruszył dalej, do Starej Antoniówki za linią bagien. Widział więc tylko ślady pogromu Żydów przez Kozaków Dońskich. Sam doszczętnie przemoczony odszukał ciemną nocą swój sztab.
Dzień 29 sierpnia był początkiem bitwy o Zamość. Południowej kolumnie nie udało się zdobyć miasta. Jego załoga została w ostatniej chwili (27/28 sierpnia) wzmocniona świeżym, wypróbowanym 31 p.p. (z 10 d.p.) z dyonem artylerii. Pierwotna ukraińska załoga, składająca się z sztabu 6 dywizji gen. Bezruczki, prawie bez wojska, nie byłaby podołała zadaniu. Dodatkowym wzmocnieniem były trzy pociągi pancerne, z których jeden już samemu Budionnemu dał się we znaki. W tych warunkach szturm 6 d.k. wieczorem 29 sierpnia nie mógł mieć powodzenia. Stało się gorzej, ale tego Budionny nie notuje w swoim pamiętniku: d-ca 31 p.p. kpt. Mikołaj Bołtuć, postanowił prowadzić obronę czynną. Na godz. 2 rano 30 sierpnia zarządził dwa wypady, po jednej kompanii każdy, na wsie Majdan i Kalinowie. Pierwsza okazała się wolna od nieprzyjaciela. W drugiej kompania ppor. Chomicza zadała ciężkie straty zakwaterowanemu w niej pułkowi jazdy. Wzięto 14 osiodłanych koni z 33 p.kaw. Nieprzyjaciel pozostawił na placu kilkunastu zabitych i rannych.
W południe 30 sierpnia, w czasie gdy bez styczności z nieprzyjacielem maszerowaliśmy do Komarowa, wyruszył Budionny do 6 d.k. celem naocznego przekonania się czy potrzebuje pomocy 11 d.k., czy też mógłby tę ostatnią użyć przeciw grupie Hallera. Ponieważ było mu dogodnie jechać przez Białowolę, miejsce postoju 11 d.k., wstąpił do sztabu, aby uprzedzić dowódcę dywizji, że ma oczekiwać nowych rozkazów, po czym niezwłocznie ruszył do 6 d.k. w Pniówku. Zaledwie opuścił Białowolę, gdy spotkał gońca z meldunkiem, że Polacy zajęli Komarów broniony przez samodzielną brygadę. Przez tego samego gońca przesłał rozkaz dla 11 d.k., że ma natychmiast wyrzucić nieprzyjaciela z Komarowa, i pojechał dalej. W czasie tej jazdy omal nie wpadł w ręce piechoty hallerowskiej. Został w chutorze Wieprzec na czas uprzedzony i zatrzymał się w ukryciu, z którego obserwował kolumnę piechoty wychodzącą z lasu, samolot, który koło tej kolumny lądował i pilota, który gestami wyjaśniał d-cy kolumny sytuację. Tak zaskoczony Budionny okrężną drogą podążył do 6 d.k., a do 11 d.k. pchnął nowego gońca z wyjaśnieniem nowej sytuacji. Niewiele mógł już pomóc 6 d.k. Nakazał zajęcie pozycji na wschód od Zamościa jedną brygadą w łączności z 4 d.k., a dwoma brygadami obejść Zamość od zachodu. Te miały – w razie niezdobyci miasta – niezwłocznie dalej maszerować na Krasnystaw. To zarządziwszy powrócił do swej kwatery głównej. (O interesującej opowieści tego dnia można powiedzieć: Se non e vera e Ben trovata. Osobiście kwestionuję miejsce postoju 11 d.k. w Białowoli, bo w pobliżu nie ma lasu. Sztab dywizji musiał stać gdzieś dalej na południe z jakimś odchyleniem na zachód – gdzie leży Wieprzec lub na wschód, gdzie biegnie szosa lwowska, którą maszerowała lewa kolumna 13 d.p. (K.K.).
Podobnie jak poprzedniego dnia, w kwaterze głównej czekała Budionnego przykra niespodzianka: Stara Antoniówka została gruntownie zbombardowana przez artylerię polską z Komarowa. Radiostacja była rozbita, domy rozwalone, trupy ludzi i koni szwadronu przybocznego walały się po ulicach. Budionny postanowił przenieść swoje miejsce postoju do Niewirkowa, bliżej 4 d.k. Przybył tam późną nocą, po ciężkim marszu w błocie i wybojach. Po drodze rozważał sytuację. Haller jest widocznie najgroźniejszym przeciwnikiem. Z nim musi się rozprawić zanim będzie mógł dalej na północ maszerować. Toteż o godz. 2 w nocy wziął się do rozsyłania rozkazów: 14 d.k. obejmie odcinek 4 d.k. przeciw polskiej 2 d.p. Leg., 11 d.k. obejmie odcinek 6 d.k. pod Zamościem, dwie brygady idące na Krasnystaw należy niezwłocznie wycofać. Obie wolne dywizje (4 i 6) odbiorą Komarów. Tymczasem samodzielna brygada ma trzymać front komarowski. Rozkaz zawierał poza tym szereg przepisów porządkowych (zmniejszenie taborów do minimum) oraz upomnienia dotyczące powagi sytuacji.