Piotr Walter napisał(a):O!
Jestem ciekaw co to za siły i czy Pan wie dlaczego zrezygnowaliśmy???
Odpowiem na 2 pytanie: dlatego że niemieliśmy zagwarantowane że wogle nas ktoś wykorzysta do scen a co za tym idzie poprostu niedostalibyśmy zapłaty- a wyjaz z końmi 600km i pobyt na miejscu po to żeby się przyglądać to duże przedsięwzięcie biorąć pod uwagę koszty jak i organizację urlopów praktyk i szkoleń które w w tym terminie musiałem załatwiać i przenosić.
A poza tym mowa tu o samych scenach w Komarowie a my chcieliśmy brać udział w całym filmie i początkowo tak było to załatwiane.
Co do życia kawaleryjskiego zostałem źle zrozumiany... nieważne.
Uważam poprostu że nie można robić wyrzutów komuś za to że nie przyjechał na to święto.
Mógł albo nie mógł z różnych powodów. A niech żałuje ten kto nie był bo jak mówicie warto i ja wam wierzę i żałuje;)
Prawie jak ułan napisał(a):A ja byłem w tym roku po raz pierwszy pod Komarowem. Przyjechałem w czwartek późnym wieczorem dokładnie po ostatniej kolacji fundowanej przez filmowców Czyli z czystym sumieniem byłem tylko na Święcie Kawalerii. Gdy wstałem rano i po raz pierwszy zobaczyłem panoramę okolicy to aż mi dech zaparło. Odtąd wiedziałem, że zrobię wszystko, żeby być tam co roku. Jak czytam opracowania i wspomnienia z wojny 1920 to przepełnia mnie duma i wdzięczność dla tych, którzy wykuwali naszą niepodległość. A tam na wzgórzu 255 jak nigdzie indziej wyczuwa się Ducha tamtych wydarzeń.
Film owszem jest przygodą która zostaje w pamięci ale w sercu zostaje co innego- radość z możliwości oddania honorów żołnierzom, których krew wsiąkła w tamtą ziemię.
To taka moja osobista refleksja z tegorocznego Komarowa
Powrót do Bitwa pod Komarowem i jej etos
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 12 gości