Strona 2 z 6

PostNapisane: 7 lip 2009, o 21:49
przez Lach
Nie chodzi tu o samo pisanie, a podejscie do sprawy w ogole.
Nie ma co na swoich psioczyc ale zdaje sie ze historia to ich obchodzi tyle co konia molekularne podstawy produkcji bialek u drozdzy.

PostNapisane: 7 lip 2009, o 23:57
przez Piotrek
Jest też inny sposób... zawsze można zmienić dowódcę, jeśli reszcie ekipy z nim nie po drodze...

PostNapisane: 8 lip 2009, o 08:53
przez Lookas
Zmienic dowódcę można o ile grupa jest demokratyczna. Tak, jak u nas:) A nie wszystkie grupy działaja na tych zasadach:) W tej sytuacji jedyne co mozna zrobić, to wysłac na rece Pułkownika indywidualne wyrazy poparcia.

Swoja drogą, dowódca...powinien dawac przykład. Nie wiem, czy przykład olewactwa i tumiwisizmu to podpora autorytetu:)

PostNapisane: 8 lip 2009, o 11:54
przez Lucas
Hm.... powiem tak: wg mnie powyższe wpisy co do Dowódcy Oddziału Lacha są nie na miejscu.... Historia go oceni. Wg mnie i mojego poglądu na to co Koledzy robicie to albo się akceptuje Dowódcę i to co robi albo się odchodzi z oddziału. Fakt, że "udajemy" grupę opartą na zasadach obowiązujących w wojsku ale jednak w wojsku i robimy to jeszcze w warunkach niebezpiecznych (konie i cywile) wyklucza takie myślenie (z całym szacunkiem Lookas) demokratyczne. Subordynacja to element, który nie może być przedmiotem rekonstrukcji historycznej (udawania) - ona musi być prawdziwa. Ona musi być w oddziale Kawalerii Ochotniczej albo temu oddziałowi tylko się wydaję, że jest a tak naprawdę to go nie ma. Drogi Lachu - kropla wydrążyć skałę potrafi - dostępnymi Ci środkami ale i subordynacją drąż tę swą skałę. Kawalerzysta potrafi! Wierzę, że i Twoje macierzyste barwy pojawią się pod Komarowem!

PostNapisane: 8 lip 2009, o 12:19
przez Lookas
Poza strukturami militarnymi, słowo dowódca kojarzy mi sie z bojówkami i partyzantką. Watek jednak dotyczy czego innego, więc nie ma sensu po raz kolejny rozkręcac dyskusji nad wewnętrznym układem w stowarzyszeniach. Jedni maja dowódcę, inni prezesa, jeszcze inni rządzą się demokratycznie. Ważne, zeby ci, którzy stoja na czele chceli przewodzić i dawac przykład a nie tylko stać i odbierać pochwały i zaszczyty.

Myslę, ze Pułkownik nie usiecze mnie, jeśli powiem, ze każdy głos jest wazny, nawet jeśli jest to głos poparcia złykłego człowieka stowarzyszonego ( lub i nie stowarzyszonego) w jakimkolwiek rodzaju grupy o profilu kawaleryjskim. Bo chodzi o to, by swoją postawą dawać świadectwo. Zatem, jeśli nie oficjalnie, to choćby imiennie, ślijcie wyrazy poparcia. Po to mamy wolnośc słowa zeby z niej korzystać. I w słusznej sprawie.

PostNapisane: 8 lip 2009, o 12:26
przez Lach
Strasznie demonizowalem mego dowodce, to troche sprostowania jak juz offtop idzie.
Ot stary wojskowy z takim sie nie da rozmawiac [albo ja nie potrafie] on ma swoja racje i tyle. Dobrego tez mozna conieco powiedziec, bo pomnik z 1923 dzieki jego zabiegom remontowany jest, w Tarnawatce w tym roku podczas obchodow I Bitwy Tomaszowskiej zostani odslonieta tablica upamietniajaca ciezkie boje Pulku ktorego barwy nosimy.

Teoretycznie to poparcie z naszej strony jest w koncu nalezymy do FKO a ona poparla inicjatywe wiec i my.

Lucas juz w tamtym roku bylismy we 2 pod Komarowem, w tym roku prawdopodobnie uderzymy niesamowitymi silami... bedzie trojka:P

Bywaly debaty czy KO to GRH itd. Coz nasz Oddzial nigdy nie bedzie GRH, ani troszke mu do tego. regulaminy zgodnosci historyczne... ktoz by sie tym przejmowal, ilez to juz razy srogi opieprz dostalem za przypominanie o takich rzecz.

Na cale szczescie nikt z naszych tego forum nei czyta wiec nie dostanie sie mi po uszach:)

PostNapisane: 8 lip 2009, o 12:31
przez pulkownik
Spokojnie ! czekać ! to najważniejszy rozkaz na wojnie czy bitwie ! drążę temat. Rozmawiałem z płk Radoniem i do końca tygodnia sprawa ma być załatwiona. Panowie ! sprawa jest wielkiej miary i pilna. Jednak każda grupa ma swoje struktury i to one dyktują sposób załatwiania pewnych spraw. Nie rozliczajmy absolutnie nikogo za to jak to się odbywa. Musimy rozumieć, urlopy, sprawy rodzinne, natłok spraw itp. Mamy już tyle wsparć, że maszyna ruszyła do przodu. Jednak każde kolejne pisane słowo popierające jest niesamowicie istotne. Moim marzeniem jest to by decyzja o ustanowienia Święta Polskiej Kawalerii było Naszym wspólnym głosem i wspólna sprawą.

PostNapisane: 8 lip 2009, o 12:45
przez Lookas
Lach napisał(a):
Bywaly debaty czy KO to GRH itd. Coz nasz Oddzial nigdy nie bedzie GRH, ani troszke mu do tego. regulaminy zgodnosci historyczne... ktoz by sie tym przejmowal, ilez to juz razy srogi opieprz dostalem za przypominanie o takich rzecz.


Słowem: Niech Zyje radosna Tfurczość:)

Każdemu wedle potrzeb......

PostNapisane: 8 lip 2009, o 12:54
przez pulkownik
Prosiłbym by przy tym temacie głos był spójny i wzajemny. Nie wciągajmy w temat ocen i różnic w sposobie działania.

PostNapisane: 8 lip 2009, o 14:05
przez Piotrek
Tę dyskusję (o sposobach działania poszczególnych grup) moglibyśmy przenieść gdzieś indziej. Poruszyliśmy już nieco ten temat przy okazji mojego wystąpienia w Niepołomicach o stopniach wojskowych. A właśnie... Były plany związane z tematami o których rozmawialiśmy, powstały jakieś zespoły robocze... jak ta sytuacja wygląda? Jest jakaś perspektywa na kontynuację, kolejne spotkanie? Może admin przeniesie ten wątek gdzie trzeba, byśmy nie mieszali off topic'ami.

PostNapisane: 8 lip 2009, o 14:13
przez Lach
[ Dodano: Sro Lip 08, 2009 2:13 pm ]
pulkownik napisał(a):Prosiłbym by przy tym temacie głos był spójny i wzajemny. Nie wciągajmy w temat ocen i różnic w sposobie działania.


Faktycznie offtopic, ale jak to "ladnie" sie laczy ze soba, grupy majace malo wspolnego z jakakolwiek odwtorczoscia, majace kto wie jakie cele w swej dzialanosci niebardzo chca popierac badz sa im obojetne sluszne inicjatywy.

PostNapisane: 8 lip 2009, o 18:39
przez myta2
Widzę.... że 7Dakowi rokosz po głowie chodzi, jak ktoś inaczej do sprawy podchodzi (piję tu do postów odnośnie demokracji i zmiany dowódcy:)))
Lach być może jakiś powód jest o którym Twój dowódca nie mówi Tobie, ja w niektórych kwestiach z moim też nie dyskutuję choć mam inne zdanie...

Rozkaz nie gazeta przeczytać można, wykonać trzeba....

PostNapisane: 8 lip 2009, o 19:29
przez pulkownik
Lach ! "9" fajne chłopaki - zapraszamy !

PostNapisane: 8 lip 2009, o 23:50
przez Piotrek
Panowie, nie przesadzajmy z tym rokoszem, nikogo to rokoszu nie namawiamy. Po prostu mamy zupełnie inne podejście do tematu. Skupiamy się na pracy związanej z założonymi celami i ideałami, a nie na personalnych rozgrywkach. Póki co, sprawdza się to, choć myli się ten, kto by pomyślał, że u nas wszyscy mają zawsze to samo zdanie. Przeciwnie, na ogół jest tak, że jest cała masa odmiennych poglądów, które się ścierają ze sobą. Ale dzięki temu nasza ekipa się rozwija, bo każdy ma jakiś pomysł, każdy może go przedstawić i przekonywać do niego resztę. Nie ma u nas żadnego dowódcy, którego zdanie jest prawdą objawioną dla reszty. Dzięki temu, pogląd stowarzyszenia, jest wyrazem poglądów naszej całej ekipy, a nie tylko jednej osoby. Zarząd i poszczególne w nim funkcje istnieją, bo są pewne wymogi ustawowe, w praktyce, nikt nie przykłada do tego wagi. Nie ma też sytuacji, w której oficjalnie deklaruje się poparcie dla dowódcy, a po cichu narzeka, że chciałoby się inaczej. Ale jeśli komuś pasuje taki model, jego święte prawo i nic mi do tego.

W mojej ocenie, odtwarzanie kawalerii i tworzenie quazi dowódczych struktur nie jest konieczne dla osiągnięcia właściwego celu. Ale to mój pogląd, nie będę nikogo na siłę do niego przekonywał. Uważam jednakże, że tkwienie w jakiś strukturach dla samego bycia tam, pomimo iż nasze poglądy zupełnie odstają od oficjalnego poglądu forsowanego przez dowódcę, nie ma najmniejszego sensu. Trzeba sobie zadać pytanie - dlaczego chciałbym kultywować tradycje kawaleryjskie i jak chciałbym to robić. Jeżeli formuła zaproponowana przez jakąś ekipę mi nie odpowiada, zawsze można podziękować. Jeżeli większej części ekipy nie odpowiada pogląd mniejszości, czy dowódcy, należy to dlaczego by mu nie podziękować? Wszak przed wojną, słabi dowódcy byli zmieniani (oczywiście nie przez podwładnych, ale żyjemy w nieco innych czasach). Dla mnie osobiście najważniejszy jest cel, który mi przyświeca, dzięki któremu zdecydowałem się zając tematyką artylerii konnej, nosić jej barwy. I gdyby grupa, w ramach której to robię, zdryfowała w kierunku mi nieodpowiadającym, nie wahałbym się im podziękować i pójść swoją drogą, pomimo iż na dzień dzisiejszy zasiadam we władzach naszego stowarzyszenia. Ale mamy demokrację i polega ona na tym, że szanują również tych, którzy wolą poddawać się woli swoich dowódców, niezależnie od tego, jacy są.

PostNapisane: 9 lip 2009, o 00:45
przez Dowódca
Panowie chociaż to forum dyskusyjne to dość tych dyskusji. Bierzmy się do pracy. Czas rozpocząć przygotowania do wyjazdu do Komarowa. Szwadron Niepołomice chce sie wybrac w tym roku w 30 koni + 3 konie Lacha, którego zabierzemy po drodze.

A co do dyskusji na temat roli dowódcy w KO to nie należy unikać krytyki. Krytyka jeżeli jest konstruktywna pozwoli unikać błędów. Dowódcy się nie wybiera wybierają go obowiązki, które na siebie przyjął i które jest w stanie wypełnić. Można i trzeba z nim dyskutować, ale najlepiej na takim forum jak to, a jeszcze lepiej w zaciszu gabinetu przy dobrym cygarze. W chwili kiedy zakładamy mundury kończy się czas dysput.

JZ