przez Piotrek » 8 lip 2009, o 23:50
Panowie, nie przesadzajmy z tym rokoszem, nikogo to rokoszu nie namawiamy. Po prostu mamy zupełnie inne podejście do tematu. Skupiamy się na pracy związanej z założonymi celami i ideałami, a nie na personalnych rozgrywkach. Póki co, sprawdza się to, choć myli się ten, kto by pomyślał, że u nas wszyscy mają zawsze to samo zdanie. Przeciwnie, na ogół jest tak, że jest cała masa odmiennych poglądów, które się ścierają ze sobą. Ale dzięki temu nasza ekipa się rozwija, bo każdy ma jakiś pomysł, każdy może go przedstawić i przekonywać do niego resztę. Nie ma u nas żadnego dowódcy, którego zdanie jest prawdą objawioną dla reszty. Dzięki temu, pogląd stowarzyszenia, jest wyrazem poglądów naszej całej ekipy, a nie tylko jednej osoby. Zarząd i poszczególne w nim funkcje istnieją, bo są pewne wymogi ustawowe, w praktyce, nikt nie przykłada do tego wagi. Nie ma też sytuacji, w której oficjalnie deklaruje się poparcie dla dowódcy, a po cichu narzeka, że chciałoby się inaczej. Ale jeśli komuś pasuje taki model, jego święte prawo i nic mi do tego.
W mojej ocenie, odtwarzanie kawalerii i tworzenie quazi dowódczych struktur nie jest konieczne dla osiągnięcia właściwego celu. Ale to mój pogląd, nie będę nikogo na siłę do niego przekonywał. Uważam jednakże, że tkwienie w jakiś strukturach dla samego bycia tam, pomimo iż nasze poglądy zupełnie odstają od oficjalnego poglądu forsowanego przez dowódcę, nie ma najmniejszego sensu. Trzeba sobie zadać pytanie - dlaczego chciałbym kultywować tradycje kawaleryjskie i jak chciałbym to robić. Jeżeli formuła zaproponowana przez jakąś ekipę mi nie odpowiada, zawsze można podziękować. Jeżeli większej części ekipy nie odpowiada pogląd mniejszości, czy dowódcy, należy to dlaczego by mu nie podziękować? Wszak przed wojną, słabi dowódcy byli zmieniani (oczywiście nie przez podwładnych, ale żyjemy w nieco innych czasach). Dla mnie osobiście najważniejszy jest cel, który mi przyświeca, dzięki któremu zdecydowałem się zając tematyką artylerii konnej, nosić jej barwy. I gdyby grupa, w ramach której to robię, zdryfowała w kierunku mi nieodpowiadającym, nie wahałbym się im podziękować i pójść swoją drogą, pomimo iż na dzień dzisiejszy zasiadam we władzach naszego stowarzyszenia. Ale mamy demokrację i polega ona na tym, że szanują również tych, którzy wolą poddawać się woli swoich dowódców, niezależnie od tego, jacy są.