Faktycznie dla wielu z nas FB to nie jest właściwa platforma wymiany informacji, a więc postaram
się opisać moje wrażenia nie z pozycji członka Sztabu Komarowskiej Potrzeby, a obserwatora imprezy
po raz kolejny obarczonego słuzbą bawienia gości zagranicznych.
Sztab biorąc pod uwage stale rosnący poziom wyszkolenia oddziałów podjął decyzje , aby w roku bieżącym
manewry zaplanować jako manewry szwadronowe z elementami zadań taktycznych na poziomie plutonów
oraz sekcji. Współzawodnictwo w manewrach oparto na najmniejszym związku taktycznym, czyli sekcji.
Z obozu w Krzywymstoku oddziały wymaszerowały jako zwarty szwadron marszowy pułku kawalerii wykonywującym
okreslone w rozkazach zadanie straży przedniej. W wyniku zmieniajacej się sytuacji dot. sił nieprzyjaciela i
zmian dyslokacji jego głównych oddziałów, szwadron kolejno wysyłał swoje plutony do wykonania zadań
rozpoznania i ubezpieczeń marszowych. Na odprawie dowódców plutonów zarządzonej w czasie marszu
przez dowodzącego szwadronem (por.Witold Wierzbiński) przekazane zostały istotne informacje dotyczace
przydzielonych im zadań. Opracowanie i wydanie rozkazów swoim sekcjom było jednym z zadań jakie
wykonać musieli dowódcy plutonów w ramach ćwiczeń z zakresu rozkazodawstwa.
Wysyłając wszystkie swoje plutony w teren, w "szwadronie" pozostał jedynie poczet dowódcy szwadronu
z trebaczem i gońcami. Posuwał się marszem podróżnym po z góry wyznaczonej osi marszu.
Plutony po wykonaniu przez ich sekcje licznych rozproszonych w terenie zadań taktycznych zbierały sie
ponownie w miejscach wyznaczonych rozkazami i realizowały kolejne wyznaczone zadanie.
Ponowne "zcalenie" szwadronu nastapiło koło godzin popołódniowych. Tutaj do dowódcy szwadronu
dotarł rozkaz rozpoznania całością sił starej opuszczonej cegielni, miejsca postoju bliżej nieokreslonych
sił nieprzyjaciela. Szwadron działąc plutonami (konno i w spieszeniu) wykonał atak na stosunkowo
duży obiekt, działając w sposób przemyslany i skoordynowany taktycznie.
Obiekt ataku położony w zagłębieniu terenu dał wspaniałą mozliwość obserwacji rozwijającej się akcji.
Obecnych na manewrach dwóch zawodowych oficerów (austria,szwajcaria) nie kryło zdziwienia, jak jest
mozliwym, aby tak liczna (ca 90 koni) grupa "amatorów" była w stanie wykonać tego typu zadanie
taktyczne na poziomie zupełnie zadawalajacym. I nie była to czysta kurtuazja.
Ostatnim zadaniem szwadronu tego dnia było zajęcie wsi na biwak nocny, wyznaczenie miejsc postoju
poszczególnym plutonom, wyznaczenie placówek i placu alarmowego.
Dzień nastepny (sobota) był dniem współzawodnictwa sekcji we władaniu bronią białą, oraz kręcenia
zdjęć do filmu realizowanego przez TVP Historia., m.innymi o szarzy polskich ułanów pod Rokitną.
Wyniki dot. władania bronią białą, jak również całości manewrów opublikowane będą na stronie Komarowa.
Wieczorny capstrzyk, jako stały element obchodów bitwy pod Komarowem nie wymaga chyba opisu.
Niedzielne uroczystości jak i sama inscenizacja (tym razem w miejscu pamięci) jest znana również dla
wielu z nas, więc opis pozwole sobie opuścić.
Patrząc teraz z pewnej perspektywy czasu, znając komentarze uczestników (również tych z niemiec, szwajcarii i
austrii) impreze należy uznać za udaną. Dokumentacje fotograficzną całości manewrów i inscenizacji
wykonała znana w niemczech fotografik Dana Krimmling specjalizująca się w tematyce "człowiek i koń"
Vide:
http://www.rossfoto.de/galerie/veransta ... komarowem/Komarów znowu odbił się szerokim echem w niemczech i austrii przyczyniając się w niewielkim stopniu
do wzrostu zainteresowania sie kawalerią w tych krajach.
Oddziały pod Komarowem spisały się znakomicie, potwierdzając fakt stale rosnącego poziomu wyszkolenia
i świadomości co do istoty tej ochotniczej słuzby pamięci o naszej kawalerii.
Nie miejce tutaj na dokonywanie prób jakichkolwiek rankingów, o dwóch oddziałach jednak chciałbym
wspomnieć. Pierwszy z nich to sekcja dowodzona przez por. KO Witolda Wierzbińskiego w barwach
20 pułku ułanów. Sposób dowodzenia sekcją i poziom wyszkolenia zasługują na najwyższe uznanie.
Sekcja tak na maneżu, jak i w polu może być wzorem wyszkolenia jeździeckiego i taktycznego.
Drugim oddziałem są ułani Księcia Józefa. Liczny oddział dowodzony silną ręką rotmistrza Znamca daje
nam obraz oddajacy wiernie chrakter słuzby w kawalerii z jej tak charakterystyczną nutką fantazji.
Oddział barwny, tworzący już własne tradycje zasługuje na szczególną uwage. Doskonały w polu.
I to by było na tyle