Strona 1 z 2

Wielkie Manewry Bałtowskie - Plan dzienny

PostNapisane: 21 sty 2009, o 16:58
przez Administrator
Koledzy Ułani, Szwoleżerowie i Strzelcy Konni

Składając Wam życzenia noworoczne powiedziałem, że mam dla was prezent. Prezentem tym są planowane „Wielkie Manewry Bałtowskie” planowane na weekend Bożego Ciała. Chciałbym aby w Bałtowie spotkali się Ci, którzy chcą przeżyć cztery dni w kulbace i w mundurze kawaleryjskim. Proponuje następujący plan manewrów:

Środa: zakwaterowanie uczestników
Czwartek: udział uczestników manewrów w procesji Bożego Ciała, przemarsz konny przez Bałtów, pokazy kawaleryjskie, ognisko.
Piątek: wymarsz na manewry. Trasa rajdu - Bałtów- Sarnowek-Debowe Pole- Kotowiny - Klepacze. W Klepaczach nocleg. Trasa około 40 km
Sobota: Klepacze - Bor Kunowski- Janik - Ostrowiec- Bałtow. Przemarsz w mundurach polowych przez Ostrowiec. Trasa około 40 km.
Niedziela: Defilada w Ostrowcu. Piknik z Kawalerią.

Manewry zostały by urządzone na terenie Puszczy Iłżeckiej. Przejeżdzalibyśmy w szyku konnym w mundurach polowych przez wioski i miejsca pamietające powstańców styczniowych, ciężkie walki kampanii wrześniowej i walk partyzanckich.

Dodatkową zaletą Bałtowa jest możliwość wypożyczenia koni dla tych ułanów, którzy nie mają własnych. Chciałbym aby w manewrach wzięło udział około 100 koni, tak aby były one jeszcze dodatkowo okazją do przećwiczenia taktyki manewrowania Szwadronu (podjazdy, szyk ubezpieczony).

Zapraszam do dyskusji i propozycji dotyczących propozycji manewrów. Jak również do zgłaszania swojego uczestnictwa w manewrach na adres dowodca@ulani.pl

Re: Wielkie Manewry Bałtowskie - Plan dzienny

PostNapisane: 21 sty 2009, o 18:36
przez wacektel
Wiec ja jako pierwszy a kto ma wiedzieć dlaczego Bałtów jest mi bliskie sercu to wie ;p pozdrawiam

PostNapisane: 21 sty 2009, o 22:31
przez Lach
Pewno sie wyglupie ale gdzie ten zalacznik?

Manewry polowe tak mi grac. Zobaczy sie na wiosne co bedzie z klikowka i co najwazniejsze konmi, ale mysle ze dwu z 5 PSK na liscie sie znajdzie.

PostNapisane: 22 sty 2009, o 11:04
przez PETRYHOR
Ja również tam się pojawię z koniem czy bez mniejsza, coś się zarekwiruje.
A może w czasie ćwiczeń pokusić się o jakiś niemców i trochę polskiej piechoty? było by ciakwie!

świetnie

PostNapisane: 22 sty 2009, o 14:15
przez elves
Czy szanowni organizatorzy przewidują udzał uczestników "niemundurowych" tak konnych jak i pieszych.
Część z entuzjastów nie stawi sie konno nie chcąc psuć widoku i samej imprezy z powodu braku odpowiedniego wyszkolenia lub braków w wyposażeniu.
Natomiast chętnie przybyli by na taki zjazd ,uczestniczyli w przemarszach i zapewnili przychylną i szczeże zainteresowaną ( choćby tylko )publiczność.
A część pewno uczestniczyła by w trudach przemarszu oby tylko nie była odganiana "od ogona" prawdziwego wojska.

PostNapisane: 22 sty 2009, o 14:36
przez Dowódca
Oczywiście przewiduje udział jeźdźców cywilnych. W założeniach chce przećwiczyć taktykę manewrowania szwadronem i plutonami. Dobrze byłoby jakby udało się nam wystawić kilka wozów taborowych. Przewiduje również utworzenie odrebnej grupy dla pań i jeźdźców cywilnych, która będzie wspólnie z kawalerią brała udział w manewrach.

PostNapisane: 25 cze 2009, o 22:23
przez Ułan świętokrzyski
No i już po Manewrach, które do wielkich zaliczyć niestety nie można (19 koni) a i udział jeźdźców cywilnych w końcu nie doszedł do skutku!
Ale ogólnie manewry były bardzo sympatyczne, rajd śladami Hubala przedni. Jedynie deszczowa pogoda w sobotę i złamana noga ułana Dyka były smutniejszymi akcentami. Ogólnie jednak wszyscy uczestnicy uważają imprezę za udaną. Wkrótce szczegóy na stronie www.ulani.pl
A Krzyśkowi Dykowi życzymy rychłego powrotu na siodło!

PostNapisane: 25 cze 2009, o 22:32
przez miszka7-1
Krzyśko upał iz kania? Uuu, żał. No to życzcie ode mnie rychłego powrotu do formy.Bo już się inni zasadzają w Komarowie na moje gardło. :mrgreen: .


Chaliera, sam miałem chrapkę na te manewry.Ałłach nie dał...

PostNapisane: 26 cze 2009, o 10:04
przez Ułan świętokrzyski
Podczas powrotu z leśniczówki w Klepaczach gdzie był noclego koń dowódcy ogier Junior chcciał kopnąć konia na którym jechał Krzysiu. Niestety trafił w nogę Krzysia. Ale jak na ułana przystało Krzysiu przejechał jeszcze 5 km w siodle po czym dopiero zbadał go nasz doktor weterynarz. No i do szpitala po gips. Oczywiście Krzysia cały czas nie opuszczał humor. Taki to kochany ułan. Na drugi dzzień podczas pokazów w Ostrowcu jechał z nami na wózku inwalidzkim. Pod Komarowem powinien się stawić!

[ Dodano: Pią Lip 03, 2009 12:33 pm ]
Śladami mjr Hubala
Niewielkie Manewry, ale ranni byli


I znów gościnny Bałtów przygarnął do siebie miłośników tradycji kawaleryjskich. Pogoda tylko w sobotę okazała się kapryśna i deszczowa. Tym razem impreza pomyślana była i zorganizowana z rozmachem a cały ciężar pracy organizacyjnej wziął na siebie niezastąpiony ułan Krzysztof Dyk, który z tego zadania wywiązał się jak ułan z otrzymanego rozkazu – po prostu perfekcyjnie. Imprezę zorganizowano z środków Urzędu Marszałkowskiego w Kielcach Głównymi organizatorami było Miejskie Centrum Kultury w Ostrowcu Świętokrzyskim, Stowarzyszenie Delta i Kraina Koni w Bałtowie, przy osobistym zaangażowaniu p. Piotra Lichoty i pracowników. Do dyspozycji ułanów oddano bowiem 10 koni! Na miejscu w przygotowaniach do manewrów ułana Dyka wspomagali również miejscowi entuzjaści i entuzjastki kawalerii i jazdy konnej w ogóle oraz członkowie z lokalnego Związki Strzeleckiego.
Wielkie Manewry Bałtowskie ogłoszone zostały przez dowódcę Szwadronu już w lutym br. Jednak im bliżej zawodów, tym szybciej topniała lista chętnych do udziału w manewrach. I to był niestety przykry akcent. Ale rzeczywiście w wielu przypadkach powody absencji napisało samo życie. Tak też niestety bywa.
Do wieczora w środę 10 czerwca zjechała zdecydowana większość kawalerii. W tym zdyscyplinowana i prężna sekcja z Jasła pod komendą ułana Jana Urbana. Po kolacji i wieczorze integracyjnym wszyscy zgodnie udali się na nocleg na pierwsze piętro gościnnej bałtowskiej stajni. Podobno konie skarżyły się trochę na zbyt głośne chrapanie ułana Krzysia.
W czwartek w Boże Ciało w godzinach rannych dojechała reszta ułanów, po czym autobusem ze sztandarem dotarliśmy do kościoła parafialnego w Bałtowie. Tam wzięliśmy udział w mszy św. po czym w szyku pieszym tuż przed baldachimem ruszyliśmy w tradycyjnej procesji. Przy czwartym ołtarzu ułani przejęli baldachim od strażaków a Jan Znamiec i Paweł Żmudzki pomagali nieść proboszczowi monstrancję i tak powróciliśmy do kościoła, gdzie na koniec wykonaliśmy wspólną pamiątkową fotografię. Po obiedzie w szyku konnym przejechaliśmy po Bałtowie, po czym na ujeżdżali w Parku Jurajskim miał miejsce krótki pokaz musztry paradnej i władania bronią białą. A potem po kolacji długo śpiewaliśmy wiele piosenek ułańskich, wojskowych i patriotycznych. Naprawdę żal było kłaść się spać w gościnnej stajni.
W piątek od rano ostra mobilizacja, bowiem zgodnie z decyzją dowódcy mieliśmy na rajd wyruszyć w pełnym wyposażeniu polowym z września 1939. No bo przecież to rajd szlakiem wrześniowym mjr Hubala. Łącznie z bielizną w postaci długich kalesonów z trokami. Niestety, nie wszyscy z braku sprzętu i chęci wykonali to polecenie. Ja miałem to szczęście po raz pierwszy w życiu poczuć się wrześniowym kawalerzystą. W szelkach z ładownicami, z chlebakiem, maską p.gaz, saperką, bagnetem i karabinem, z lancą w ręku, w kompletnie stroczonym rzędzie. Jedynie za duże kalesony szyte podobno na miarę u „Lansjera” obtarły skutecznie „drugą stronę medalu”. Wyruszaliśmy z Bałtowa o godz. 10 do Sarnówka, po czym w Dębowym Polu zarządzono pierwszy popas. Tam niestety mój Tajpej otrzymał „strzała” od koleżanki kobyły i musiał mieć założone trzy klamry. Następnie już Puszczą Iłżecką prze Wólkę Modrzejową, Murowankę dotarliśmy do leśniczówki w Klepaczach, gdzie niezwykle gościnnie przyjął nas gospodarz leśniczy Bogusław Dąbrowski. Konie postawiliśmy w prowizorycznych boksach urządzonych przez kolegów ze Związku Strzeleckiego, a my podziwialiśmy jego prywatną hodowlę koni. Po oporządzeniu naszych rumaków, nad którymi fachową opiekę cały czas sprawował jadący z nami dr Wojciech Kujawski, zasiedliśmy do polowego obiadu. A po wieczornym karmieniu koni przy ognisku wysłuchaliśmy gawędy historycznej dr Mirosława Holewińskiego o walkach w tej okolicy podczas we wrześniu 1939. Potem o obecnych poszukiwanych na tych terenach mówił Dariusz Kaszuba. Gospodarz B. Dąbrowski podzielił się z nami wspomnieniami o pobycie oddziału Hubala na tym terenie, które wiele lat temu usłyszał od bezpośrednich świadków tych wydarzeń.
W sobotę rano po wspólnym noclegu przy koniach na słomie, po rannym obrządku i śniadaniu, zarządzono siodłanie. Niestety Tajpej zbyt mocno kulał i powrócił do Bałtowa koniowozem a ja razem z nim. Oddział prowadzony osobiście konno przez Bogusława Dąbrowskiego przejechał w deszczu puszczą przez Bór Kunowski, Staw Kunowski do miejscowości Janik, gdzie u państwa Bogusławy i Andrzeja Bugajskich oczekiwał nas wóz transmisyjny Radia Kielce. Niestety nieco wcześniej koń dowódcy Junior niefortunnie kopnął nogę ułana Dyka, który jak na potomka kawalerzystów przystało, jechał z bolącą nogą jeszcze 5 km. W obejściu p. Bugajskich fachowo opatrzył go dr wszech nauk weterynaryjnych W. Kujawski i postawił diagnozę – złamana kość strzałkowa prawej nogi. Krzysiu odjechał z Marcysią do szpitala w Ostrowcu, a oddział dalej do Bałtowa poprowadził gospodarz Andrzej. Wszystko to poszło w eter radiowy pomiędzy godz. 12 a 14. I dlatego po drodze z domów wychodzili okoliczni mieszkańcy pytając o zdrowie „trafionego” ułana. Deszcz towarzyszył im praktycznie do bałtowskiej stajni. W myśl zasady – najpierw konie, potem wojsko, na koniec dowódca – rozkulbaczono i rozczyszczono konie, dobito gwoździe w podkowach, opatrzono obtarcia i stłuczenia u naszych rumaków. Potem zasłużona kolacja i gromie „Hurra” na cześć Krzysia Dyka, któremu jego wdzięczne wychowanki zorganizowały w międzyczasie wózek szpitalny i kule! Szybko sen zmorzył jeźdźców. Noc była zbyt krótka, a w niedzielę rano zaraz po śniadaniu rozpoczął się załadunek i transport koni do Ostrowca, gdzie zorganizowano prowizoryczny obóz kawaleryjski w parku miejskim im. Marszałka J. Piłsudskiego przy pomocy Strzelców. O 12.00 wyruszyliśmy na przejazd zwartą kolumna trójkową ulicami Aleja 3-go Maja, Okólną, Rynek, Starokunowska, aby zaraz powrócić do parku i przygotować się do pokazu. Po spożyciu ułańskiej grochówki rozpoczął się pokaz musztry paradnej, po którym nastąpił krótki pokaz władania szabla i lancą w wykonaniu Jana Znawca, Pawła Żmudzkiego i Staszka Jagielińskiego. Całość komentowali Krzysiu Dyk z wózka inwalidzkiego i dowódca z siodła przez mikroport. Po pokazie licznie zebrani mieszkańcy mogli zwiedzić kawaleryjskie obozowisko i odbyć krótką przejażdżką w ułańskim siodle,

Pozostaje jedynie żal, że zbyt małe grono ułanów zjawiło się w Bałtowie i dotrwało cierpliwie do końca. Na najbardziej liczny w Polsce ośrodek kawaleryjski to jednak pewien wstyd. Jeszcze raz wielkie dzięki dla ułana Krzysia Dyka i jego wielbili za okazaną pomoc!

ułan Jarosław Banasik

PostNapisane: 3 lip 2009, o 21:46
przez Lucas
Pozostaje tylko pochylić czoła przed ułanem Krzysiem Dykiem - tego czego doświadczyli uczestnicy Manewrów a tak barwnie opisał Ułan z Pacanowa wszyscy mogą tylko pozazdrościć. To spełnienie ułańskich marzeń - ja zazdroszczę - Krzysiu zdrowiej....

PostNapisane: 4 lip 2009, o 21:50
przez Piotrek
Jarku, z lancą w ręku to chyba nie bardzo na wrześniowo :) Chyba, że 8 PU wyszedł na wojnę w lancami...

PostNapisane: 6 lip 2009, o 18:29
przez Ułan świętokrzyski
Nie czepiaj się Kolego! Chodziło o przedwojenne manewry wrześniowe. A tak w ogóle to czasami uzytek z lanc podczas kampanii wrześmiowej jednak zrobili...

PostNapisane: 6 lip 2009, o 19:34
przez Piotrek
Taa, podobno 7 PSK lancami wyciągał Niemców z bagna. Chociaż słyszałem, że to bajka jakaś. A tak skoro już jesteśmy przy temacie... Mówiło się, że lance albo zostały w koszarach, albo złożono je do taborów i nie używano. Jak było w 8 PU? Zabrali w ogóle lance na wojnę?

PostNapisane: 7 lip 2009, o 13:10
przez Lucas
8 PU pojechał na wojnę bez lanc!!!! Piotruś.....czepiasz się. Jaruś uczestniczył w manewrach podnoszących kunszt Jego Szwadronu a nie odtwarzać kampanię wrześniową. Podążali szlakami Hubala. Nie słyszałem żeby Hubal z lancą jeździł. Jaruś pisze, że poczuł się jak "wrześniowy kawalerzysta" w kontekście kawalerii przedwojennej, myślę, że i we wrześniu kawaleriia ćwiczyła z lancami. Znając Cię wiem żeś podjął działania zaczepne z racji swego "dakowskiego" charakteru :wink: Pozdrawiam artylerię konną Ziemi Poznańskiej!!!!

PostNapisane: 7 lip 2009, o 14:53
przez Piotrek
Nie czepiam się przecież. Specjalnie dorzuciłem tam ":)" żeby traktować mój wpis z przymrużeniem oka. A o lance spytałem jak najbardziej poważnie, bo są różne przekazy na ten temat. Jedni mówią, że pułki wyszły z lancami i wyrzuciły do rowu przy najbliższej okazji, inni że złożyli do taborów, a jeszcze inni, że zostawili w koszarach.