Strona 3 z 4

PostNapisane: 17 sty 2008, o 22:09
przez myta2
Lookie jak będę w stowarzyszeniu to wezmę ze sobą materiały o 7 PSK tam jest kilka fotek jak się troczyli strzelcy w latach 20 tych za lewym bokiem, zresztą niewykluczone że na dni ułana wyjedziemy tak stroczeni Rotmistrz zamówil właśnie takie troki i będziemy w lutym "próby polowe" z tym robić. A na marginesie może 27.01 w Zabikowie będziemy konno na rekonstrukcji bitwy powstańczej. Tylko nie wiem co ze mną bo w sobotę wyjeżdżam i 27 będę musiał skoro świt wrócić.

PostNapisane: 17 sty 2008, o 23:49
przez Ułan świętokrzyski
No jak trzeba to trzeba! Napiszcie coś o tej bitwie!

PostNapisane: 18 sty 2008, o 01:17
przez myta2
jak dojadę to na 100% relację złożę, chyba że nie dam rady Bo to nic nie wiadomo jak się na parapetówę jedzie do starego kumpla. Musze najpierw plan działania poczytać czy zdąże "....5 srok za ogon naraz chwycić"

PostNapisane: 18 sty 2008, o 10:02
przez Cezar
Lookas napisał(a)::) tez mam ta fotkę:) Wypada sprostowac. TO NIE JEST UŁAN BELINY a Kawalerzysta Wielkopolski!!!!

Beliniacy nie nosili trzepaczek na czapkach, to stricte nasze oznaczenie rangi:)

Przyznaj się:) Wylicytowałeś ta fotkę?? Czy tak, jak ja zapisałes na dysk:) Zadko zdarza się taka okazja:)

Od kiedy zobaczyłem Twojego Bluchera szukam dokładniejszej wiedzy na jego temat. Masz może cos wiecej?? Chętnie przeczytam:)

Pozdrawiam


Idzie sie przyznać do błędu, faktycznie za aksjomat przyjąłem podpis od tyłu zdjęcia.
a co do licytacji,to niestety z przykrością muszę stwierdzić że nie wylicytowałem ,byłem bez kompa gdy aukcja sie kończyła :cry:

PostNapisane: 15 mar 2009, o 14:32
przez Major
Witam szanownych Panów!
Mam pytanie dotyczące sposobu prawidłowego (regulaminowego) wiązania polowego temblaka do szabli wz. 34. Będę wdzięczny za ewentualną pomoc.
Z kawaleryjskim pozdrowieniem -Major.

PostNapisane: 15 mar 2009, o 14:36
przez Lookas
w czym problem?? Wiązanie temblaka nie jest skomplikowane, ale najłatwiej wyjasnić to będzie na sekwencji fotografi. Niestety... najwczesniej moge je zrobić jutro. Chyba, ze którys z kolegów zrobi to wczesniej.

PostNapisane: 15 mar 2009, o 14:41
przez Major
W zasadzie to mam go zawiazany ale nie do końca jestem przekonany czy zrobiłem to właściwie. Podglądałem u kolegów ale muszę powiedzieć, że prawie każdy mial to robione inaczej i stąd moje pytanie. Będę wdzięczny za zdjęcia. Dzięki i pozdrawiam.

PostNapisane: 15 mar 2009, o 14:55
przez Lookas
Generalnie...tak to powinno wygladać:

Obrazek

fotke znalazłem w sieci. Ale sposób wiżanie to juz niestety jutro....

PostNapisane: 15 mar 2009, o 15:00
przez Major
Już na pierwszy rzut oka widzę, że zrobiłem to źle. Nie mam wielkiej wyobraźni więc zdjęcia pomogą uporać się z problemem. Dziękuję!

PostNapisane: 15 mar 2009, o 15:33
przez Lach
Lookas ale to jest polowe wiazanie? Czy mozna nie bylo roznicy tak samo przy pasie jak przy siodle?
Z praktycznego punktu widzenia nie najwygodniejsze sie mnie to zdaje. Trzeba wszystko rozplatywac i robic na "zakladke" temblak na jelec by moc na reke zalozyc.

PostNapisane: 15 mar 2009, o 16:53
przez Lookas
W taki sposób wiązano temblak jeśli nie miał byc uzyty. Jeśli miał być tylko ozdobą wyglądał własnie tak. Natomiast "na roboczo" zwisał luźno, tak by mozna było włozyc dłoń w petlę. To wiązanie tylko wygląda skomplikowanie. Zeby je rozbroic wystarczy zdjąć pętelkę z jelca. Reszta rozsypie się sama. Choć IMO można uzyc temblaka na bojowo i bez całkowitego rozwiązywania.

[ Dodano: Pon Mar 16, 2009 9:33 am ]
zgodnie z obietnicą "Temblak Story":) Foty troche słabe bo na szybko i podłym aparatem, ale...coś widać:) W razie pytań - słuzę:)

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

PostNapisane: 16 mar 2009, o 20:58
przez Major
Witam!
Temblak "story" dobre! Dzięki za poglądowe fotki, teraz to nawet ja potrafię zrobić to prawidłowo!!!! Po raz kolejny potwierdza się fakt, że na kawalerzystów zawsze można liczyć jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam Major.

[ Dodano: Pon Mar 16, 2009 8:04 pm ]
A tak na marginesie to twoja szabla? Napisz jeżeli możesz kilka słów o niej domyślam się o co chodzi ale nie jestem pewny. Dla mnie osobiście istnieje tylko jedna szabla "ludwikówka" ale na temat gustów podobno się nie dyskutuje. Pozdrawiam.

PostNapisane: 16 mar 2009, o 21:20
przez Lookas
szabla niestety nie moja:( jest własnościa kolegi ze stowarzyszenia ( zresztą ta, której używam, tez jest jego własnością - póki co mam ja w "dzierżawie")

To jest Mały Blucher czyli szabla pruskiej artylerii wz 1848 ( o ile nic nie pozajączkowałem... jakoś nie mam głowy do żelastwa, rymarka jest przyjemniejsza i ciekawsza :) )

Tych szabel używał "nasz" 7 DAK, jako, ze pozostały w spadku po pruskim wojsku. Z czasem pozostałem formacje wielkopolskie przezbrojono w szable wz.21 i 34 a nasz DAK pozostał przy Blucherach. Znam takich, którzy twierdzą, ze na zaolzie i dak dostał ludwikówki, ja jednak nie sądzę by tak było. Wówczas wystawialismy jedynie zbiorcza baterię, zatem nie widze sensu w przezbrajaniu wybranych zołniezy ze składu dywizjonu.

No i to chyba tyle. Podejrzewam, ze koledzy "dakowcy" mnie tu w fachowej wiedzy podeprą:) Szabla w rece lezy jak mało która, jest niezbyt ciężka, bardzo składna i swietnie wyważona. Cwiczenia podstaw fechtunku to przyjemność. Nie łamie nadgarstka i pozwala precyzyjnie operować głownią. Bardzo miły narzędź:D

PostNapisane: 16 mar 2009, o 22:21
przez Major
Obserwując aukcje na allegro domyśliłem się , że to jest własnie wspomniany Blucher kilka takich oferują do sprzedaży. Ja posiadam replikę szabli wz. 34, trzeba przyznac nie do konca udaną. Różni się kilkoma szczegółami od orginału, nie jestem z tego tytułu zadowolony jednak narazie musi mi to wystarczyć! (jedno jej trzeba przyznać wyśmienicie leży w dloni, idealna do cięcia i fechtunku) Ceny przedwojennej "ludwikowki" powalają z nóg więc dopóki nie trafię szóstki w totka replika musi mi wystarczyć. Zamierzam sprawić sobie porządną replikę, narazie zbieram namiary i opinie o wyrobach różnych fachowców nie chcę popełnić kolejnego błędu. W końcu liczy się nie tylko jakość ale również zgodność z oryginałem!
Tak na marginesie to ja także jestem artylerzystą ale tym współczesnym. Ukończyłem szkołę oficerską artylerii w Toruniu i od ponad 30 lat param się artyleryjskim rzemiosłem. Zakochałem się w kawalerii ale artyleria konna jest mi niezmiernie bliska. Dziękuję za krótki rys historyczny szabli mnie również bliższe sercu jest dłubanie w skórze niż roboty kowalskie na tym się nie wyznaję, potrafię coś tam sklecić ze skóry, naprawić urwane puśliko, doprowadzić do właściwego stanu pęknięty łęk siodła itp. te prace mnie uspakajają, poprostu lubię to! Pozdrawiam.

PostNapisane: 17 mar 2009, o 13:32
przez Piotrek
Ta, popularnie zwana "małym blucherem" szabla to szabla pruska artylerii "nowego typu" albo "nowego rodzaju" wz. M - 1848 n/A, zwana też M - 1896. Jak pisał Lookas, takich szabel używało pruskie wojsko, w związku z czym, przejęły je później wojska wielkopolskie po wybuchu powstania. Tak więc pułki kawalerii wywodzące się a wojsk wielkopolskich, a było ich niemało : 15 PU, 16 PU, 17 PU, 18 PU, 25 PU, 26 PU, 27 PU ; jak również dywizjony artylerii konnej oraz pułki artylerii lekkiej były uzbrojone właśnie w takie szable. Były to dość popularne szable w Wojsku Polskim. Wedle stanu z 1938 r. mieliśmy 27 235 sztuk takiej broni pochodzenia niemieckiego. Przydatność tych szabel w artylerii wynikała z faktu, iż miały krótszą głownie, przez co "mniej przeszkadzały", jako że użycie szabli w artylerii przewidziane było dopiero w momencie całkowitej utraty działa - gdy nie można było już z niego strzelać. Oczywiście w dak'ach szkolono kanonierów we władaniu szablą konno, jednakże ich zastosowanie bojowe było niezwykle ograniczone.
W 1939 r. M-1848 n/A były na wyposażeniu zarówno polskiej, jak i niemieckiej kawalerii.

Jeśliś artylerzystą w wykształcenia to bierz się kolego Majorze za formowanie jakiegoś dak'u na północnym wschodzie. Do 14 ci niedaleko, więc na co czekasz. Tak na prawdę, chyba mało kto zdaje sobie sprawę ze stopnia skomplikowania zadania, jakim jest odtwarzanie jednostek artylerii konnej. Nie dość, że trzeba opanować rzemiosło kawaleryjskie, jazdę i władanie bronią białą, to do tego dochodzi cała materia artyleryjska - działoczyny, topografia, itd. Jak patrzę w te regulaminy i podręczniki, czytam pojęcia i wzory, wiem że nie jest łatwo. Mamy to szczęście, że dołączył do nas niedawno artylerzysta z krwi i kości, nota bene oficer 7 dywizjonu Artylerii Konnej Wielkopolski z Wędrzyna. Marcin jest więc w takiej oto sytuacji, że jednocześnie służy w jednostce i jest członkiem stowarzyszenia, które kultywują barwy i tradycje 7 Dywizjonu Artylerii Konnej Wielkopolskiej. Dzięki niemu sporo się nam rozjaśniło. Tak więc kolego Majorze, idąc tym przykładem, oddeleguj się do dak'u, zmień barwy na czarno - szkarłatne i do roboty :)