przez Lucas » 7 sty 2013, o 15:12
No to czas aby młodym go przypomnieć:
Włodzimierz Przerwa-Tetmajer
Święto 8 Pułku Ułanów X. Józefa Poniatowskiego
Na święty Józef Pułku Święto
Stańcie polegli między nami
Wspominać przyjaźń zadzierzgniętą
W śmiertelnym boju z Moskalami.
Na święty Józef dzień patrona
Odżywa wspomnień szereg długi
Gdzie bój? Gdzie szarża ta szalona?
Gdzie krwi ułańskiej krasne strugi?
Na święty Józef za kraj miły
W niebo modlitwa bije stara
I otwierają się mogiły
I brzmi komenda: naprzód wiara.
Na święty Józef ze światłości
Bożej właściciel pułku schodzi
Między swoimi siada w gości
Do nich uśmiecha się najsłodziej.
Wszystkich ułanów przyprowadza
Co z nim u Boga siedzą tronu
Baczność! To pułku święta władza.
Raport z każdego zdać szwadronu!
Czy tu porządek dawny wszędy?
Czy żyje polska cnota stara?
Czy nie zapomniał kto komendy:
Polskie ułany! Naprzód wiara!
Wszyscy polegli przyszli zgrają
Między kolegów, co zostali.
I tak się do nich uśmiechają,
I tak się z nimi przywitali.
I tak się z nimi cieszą szczerze,
Radość im lice rozpromienia,
I mówią zdobni w srebrne krzyże
"na przyszłą wojnę dowidzenia".
Kiedy ruszycie do ataku
Drużyna z Wami rusza stara,
Wszyscy staniemy w Naszym znaku,
Żółte ułany!! naprzód wiara!
Polegli z nami żyją zawsze,
Zawsze w ułańskim stoją rzędzie,
Biegliśmy w boje wręcz najkrwawsze,
Posłuszni męstwu j komendzie.
I mówią: ,,Niech się nikt nie żali,
Żeśmy U Boga! nasze blizny
I młode życie my oddali
Jako rycerze dla ojczyzny!
I w Waszej chcemy żyć pamięci
I niech komenda dzwoni stara:
Z ósmego Pułku w niebo wzięci
Wołamy z Wami -,,Naprzód wiara!!"
Wiersz ofiarowany przez poetę pułkowi
w dniu święta pułkowego i imienin szefa
pułku 19 marca 1923 roku
A to wiersz poświęcony pamięci Jana Kazimierza Przerwy-Tetmajera, który (służąc w 8 PU) zginął w walkach pod Stanisławczykiem w czasie wojny polsko-bolszewickiej 1920 r......
Włodzimierz Przerwa-Tetmajer - SYNA MOJEGO PAMIĘCI
Już Cię tu nie ma w śmiertelnych gromadzie!
Już u Bożego Ty stanąłeś tronu!
Z Księciem Józefem Ty w ułańskiej radzie
Chwalisz się cudem rycerskiego zgonu!
Bóg Ci na głowę jasną tęczę kładzie
I Ducha blaskiem świecisz z nieba skłonu!
W ósmego pułku złocistych wyłogach,
W dźwięcznych przed Bogiem stanąłeś ostrogach!
Ze szablą w dłoni!... I z tą małą raną,
gdzie kula Twoje przewierciła serce!...
Z twarzyczką dziecka, śmiechem wyzłacaną,
Z Twem zakochaniem w wojnie i żołnierce,
Z duszą jak czysty kryształ, nieskalaną
w brudzie i w ziemskich rzeczy poniewierce,
Z miłością wielką dla Polski Przeświętej,
za którą padłeś, Rycerz nieugięty!...
Kiedy o śmierci Twej w morderczym boju
wiadomość smutną przynieśli ułani,
oboje z matką szliśmy do pokoju,
gdzie nas żegnałeś... I łkaniem targani
zdało się, tego nie zniesiemy znoju...
Siostry, jak stadko zrozpaczonych łani,
spokojna w bólu otoczyły matkę,
zbiegłszy się cicho w płaczącą gromadkę!...
A ja, - ja stary... przebaczysz mi Synu!...
Ja nie umiałem opanować siebie!...
Choć twarz spokojną chowałem dla gminu,
Łkałem na moich nadziei pogrzebie...
I do żadnego już niezdolny czynu,
wierzyć nie mogłem, żeś Ty już tam - w niebie!...
I że Cię więcej, ukochany Synku!...
nie ujrzę w żółtych ułanów ordynku!...
Bolesna cisza dom zaległa stary,
Do tego domu już nie wrócisz więcej...
Chyba z pradziadów ułańskiemi mary
przyjdziesz w rocznicę tych krwawych miesięcy,
gdy, w ukraińskie zabłąkane jary,
na śmierć patrzałeś młodzieńców tysięcy,
na mękę rodzin, na krew i pożogę,
Krzyżową Polski przebiegając drogę!...
Lecz nie!... Ty żyjesz!... Tak nam coś szeptało,
gdy płaczu kurcze chwytały za szyję,
Tam, - w Ukrainie leży Twoje Ciało,
lecz Tyś tu, z nami! I Twój Duch tu żyje!
Choć coś strasznego się tu z nami stało,
niech tego oczy nie widzą niczyje!...
Bo wciąż koło mnie dzwonisz ostrogami,
Wróciłeś z boju, jesteś między nami...
Z wieścią o śmierci wstąpił do komnaty
Anioł, co rzeczy opowiadał cudne:
że, jako rycerz poległeś skrzydlaty,
że Cię minęły do zniesienia trudne
męki konania... Weselem bogaty
nie wiedząc, wszedłeś między mary złudne,
I... że całuje Polska Twoją bliznę,
bo jako rycerz padłeś za Ojczyznę,
I uciszyły się powoli płacze,
A duma w piersi rodziła się rzewna.
I uwierzyłem, że znów Cię zobaczę.
I moja przyszłość stała mi się pewna.
Bo kiedy życie skończy się tułacze
jakaś mnie droga prosta, modlitewna,
jasna do tego zaprowadzi progu,
gdzie Ty ułańską pełnisz służbę Bogu.
I ten dzień taki stał się uroczysty,
jakoby wielkie Zmartwychwstania Święto!
Bo widzę Ciebie, jak Anioł srebrzysty,
prowadzisz dalej pracę rozpoczętą...
Jak miecz Twój błyska słońcem promienisty,
gdy Pułk Twój hordę rozgramia przeklętą,
wiedziesz ułanów wśród ognia i krzyku,
boś nie opuścił ułańskiego szyku!
A tylko do mnie, prosto z boju wrzawy
przyszedłeś nocą, w Twym mundurku szarym,
i uśmiechnięty pytałeś ciekawy,
czy serca jeszcze nie pękły nam starym?
Dałeś mi rękę! Ściskałem ją łzawy...
i widzę Ciebie nie snem ni oparem,
ale ułanem Cię widzę, jak żywym,
i uśmiechniętym!...i jakby szczęśliwym!...
I nie wiem - w mojej strasznej poniewierze -
płakać, czy śmiać się do Ciebie - ułana?
Dumnym, że dałem Cię Polsce w ofierze,
choć dusza we mnie leży połamana.
Choć - że Cię ujrzę, niezachwianie wierzę,
bo sam zawołasz mnie rychło przed Pana!...
Szczęście - i razem taki ból okrutny...
Synu! O jakżem po Twej stracie smutny!...