Strona 1 z 4

Pojedynki

PostNapisane: 24 lut 2011, o 01:05
przez Ułan świętokrzyski
Na podstawie książki Stanisława Radomyskiego

W okresie międzywojennym sprawy honorowe, będące następstwem różnych waśni, zatargów czy też nieporozumień towarzyskich, były zjawiskiem powszechnym, zarówno w życiu cywilnym, jak i wśród oficerów innych broni. A jednak pojedynki, jako najbardziej skrajny sposób ich rozwiązywania, były stosunkowo częstym zjawiskiem.
Oficerów obowiązywała obrona honoru własnego oraz czci kobiety i zmazanie zniewagi.
Znany był przypadek, że żona jednego z rotmistrzów, orientująca się w pojedynkowych regułach, poklepana w pośladki przez oficera, kolegę jej męża, uderzyła go w twarz. Nie dlatego, że poczuła się obrażona czy też, że zabolało ją, lecz dla „wyrównania” rachunku. Gdyby tego nie zrobiła, jej mąż musiałby, zgodnie z artykułem 24 pkt.2 Kodeksu Honorowego Boziewicza, zareagować czynnie w obronie jej czci i wyzwać swojego kolegę na pojedynek!
Pojedynki w wojsku były zakazane. Oficerski Sąd Honorowy mógł wystąpić do Ministra Spraw Wojskowych o usuniecie oficera z armii za brak jego reakcji na naruszenie honoru. Kara sądowa (za pojedynkowanie się) byłą mniej znacząca niż niż kara wydalenia z korpusu oficerskiego i nieuwłaczająca honorowi.
Wielu wyższych dowódców tolerowało tę sprzeczność.
Przeprowadzenie pojedynku pomiędzy oficerami wymagało odpowiedniego zezwolenia od dowódcy dywizji czy brygady.
Ale wobec ograniczenia w wydawaniu zezwoleń, pojedynki w wojsku odbywały się po cichu, w tajemnicy. Dopiero wtedy sprawa nabierała rozgłosu i reagowały władze wojskowe, gdy w wyniku pojedynku poszkodowany trafiał do szpital, albo został zabity.
Powodem pojedynków pomiędzy kawalerzystami były przeważnie konie i kobiety. Choć nie tylko.
Kawalerzyści walczyli ze sobą przeważnie na szable. A więc broń, z którą nie rozstawali się prawie nigdy. Przy czym, ambicja każdego kawalerzysty było… trwałe oszpecenie przeciwnika. A więc odcięcie mu ostrzem szabli kawałka ucha, nosa czy tez ciecie policzka, pozostawiające trwałą bliznę na jego twarzy. Zadanie przeciwnikowi takich właśnie obrażeń było nie lada sztuką. A ci, którym udało się tego dokonać, chełpili się swoim sukcesem.
Wojskowy Kodeks Karny przewidywał do „pojedynkowiczów” oraz dla ich zastępców (sekundantów) honorową karę twierdzy.
Do rozpatrywania i załatwiania różnego rodzaju zatargów honorowych, a także naruszających godność oficerów, powoływano Oficerskie Sądy Honorowe. Sądy te mogły wystąpić do właściwego dowódcy o wymierzenie kary nagany, surowej nagany, aresztu domowego do 20 dni, obostrzonego aresztu domowego do 21 dni bądź nawet wykluczenia z wojska. Naturalnie w tym ostatnim przypadku orzeczenie sądu, skierowane do Ministra Spraw Wojskowych, podlegało zatwierdzeniu przez Prezydenta RP.
Nawiązując do tego zwyczaju należałoby wspomnieć, że najwytrawniejszym pojedynkowiczem na szable i specjalistą w obcinaniu uszu swoim przeciwnikom, był z pewnością gen. broni Stanisław Szeptycki (1867 – 1940). Znany był również jako zabijaka w pojedynkach na pistolety. Jego największym sukcesem w tej dziedzinie było w roku 1925, w głośnym pojedynku na szable, pozbawienie ucha swojego przeciwnika, redaktora Wojciecha Stpiczyńskiego, też dobrego harcownika w pojedynkach, choć nie kawalerzysty.
Gen. Szeptycki pojedynkował się m.in. z płk Bogusławem Miedzińskim, z gen. Władysławem Sikorski i z ministrem Aleksandrem Skrzyńskim. Pojedynkować się miał z Marszałkiem Józefem Piłsudskim, ale ostatecznie do tego spotkania nie doszło.

Re: Pojedynki

PostNapisane: 24 lut 2011, o 14:40
przez elmijakke
A nie Wieniawa? Chyba raczej Wieniawa.... ;)

Re: Pojedynki

PostNapisane: 24 lut 2011, o 15:27
przez Prawie jak ułan
A co Szeptycki obciął Sikorskiemu? Bo z członków ogólnie widocznych miał wszystkie :lol:

Re: Pojedynki

PostNapisane: 24 lut 2011, o 18:39
przez Piotr Walter
Ciekawe waść rzeczy prawisz:)
U nas pojedynki na militarii tylko pozostały...

Re: Pojedynki

PostNapisane: 24 lut 2011, o 18:40
przez Ułan świętokrzyski
Cytowałem za książką. Jak macie jakieś ściślejsze dane to oczywiście podrzućcie. Z góry dziękuję.

Re: Pojedynki

PostNapisane: 24 lut 2011, o 19:31
przez Piotrek
Wieniawa udzielał się w pojedynkach na wszystkie możliwe sposoby. Albo sam brał w nich udział jako strona, albo sekundował, a jak nie tak, to chociaż użyczał krytej ujeżdżalni 1 Pułku Szwoleżerów ;)

Re: Pojedynki

PostNapisane: 24 lut 2011, o 20:10
przez elmijakke
Piotrek napisał(a):Wieniawa udzielał się w pojedynkach na wszystkie możliwe sposoby. Albo sam brał w nich udział jako strona, albo sekundował, a jak nie tak, to chociaż użyczał krytej ujeżdżalni 1 Pułku Szwoleżerów ;)

I pistoletów użyczał - takich co nie trafiały za bardzo.... :lol:

Re: Pojedynki

PostNapisane: 24 lut 2011, o 21:44
przez Ułan świętokrzyski
A tak przy okazji do Szwoleżerów - czy taki Kodeks Honorowy Boziewicza jest gdzieś do przeczytania?

Re: Pojedynki

PostNapisane: 24 lut 2011, o 23:08
przez myta2
ciekawa sprawa poczytałbym kodek honorowy... a co do pojedynków to było by to dzisiaj przydatne, ile sfar na forum, czy też w stowarzyszeniach można by zakończyć pojedynkiem..... :wink:

Re: Pojedynki

PostNapisane: 24 lut 2011, o 23:19
przez Lucas
Jaruś mówisz - masz (chciażem nie Szwoleżer)
Władysław Boziewicz
Polski kodeks honorowy


http://literat.ug.edu.pl/honor/index.htm

Re: Pojedynki

PostNapisane: 25 lut 2011, o 00:04
przez Piotrek
elmijakke napisał(a):
Piotrek napisał(a):Wieniawa udzielał się w pojedynkach na wszystkie możliwe sposoby. Albo sam brał w nich udział jako strona, albo sekundował, a jak nie tak, to chociaż użyczał krytej ujeżdżalni 1 Pułku Szwoleżerów ;)

I pistoletów użyczał - takich co nie trafiały za bardzo.... :lol:


Taa, znam nawet taką jedną opowieść o tych pistoletach ;)

Re: Pojedynki

PostNapisane: 25 lut 2011, o 00:05
przez Ułan świętokrzyski
Zdzisiu!

Nawet szwoleżerów dycha,
Nie zastapi zucha Zdzicha!
Wszystko szybciej znaleźć zdąży
Starozłoty nasz chorąży!

Re: Pojedynki

PostNapisane: 25 lut 2011, o 00:18
przez Piotr Walter
Myta masz 100% rację wszystko zaraz by się wyklarowało...
tylko 2 strzały i w Wlkp porządek by się zrobił;) :P:P:P:P
lol

Re: Pojedynki

PostNapisane: 25 lut 2011, o 00:36
przez Ułan świętokrzyski
Pax pomiędzy chrześcijany!
Piotrek! Jako prawnik spróbuj przeanalizować taki współczesny pojedynek pod kątem obowiązującego Kodeksu Karnego i wydawanych obecnie wyroków polskiego wymiaru sprawiedliwości. Ile to zarzutów groziłoby z oskarzenia publicznego za:

Pojedynek na szable
samo stanięcie do pojedynku na szable
naruszenie ciała
trwałe oszpecenie itd

Pojedynek na broń palną
za posiadanie zezwolenia na broń lub nie
za uszczerbek na zdrowiu za pomocą broni palnej
Za ubicie przeciwnika itd

Chyba przed wojną było łaskawiej...

Re: Pojedynki

PostNapisane: 25 lut 2011, o 00:56
przez Piotrek
Przed wojną nie było wcale łaskawie. Pojedynki były zabronione i udział w nich karalny. Oficer nie miał jednak lekko, jako że miał do wyboru - złamać prawo powszechnie obowiązujące, albo uchybić obowiązkowi obrony godności munduru, oficera i kobiety. Pierwsze groziło karą twierdzy, drugie było dalece groźniejsze w skutkach, jako że było zagrożone degradacją i wydaleniem z wojska. Chciał nie chciał, musiał łamać prawo.