Strona 1 z 1

HUMOR (nie tylko kawaleryjski)

PostNapisane: 26 lut 2011, o 10:29
przez Lucas
Dostrzegam w ostatnim czasie wzrost poczucia humoru naszych kochanych forumowiczów - proponuję te humorystyczne wkręty tutaj umieszczać - jak ktoś będzie chciał sobie z czegoś czy kogoś porobić jaja to zapraszam tutaj.
Zaczynam:
Czemu ta sekcja tak krzywo stoi?!? - pieni się wachmistrz.
- Bo ziemia jest okrągła - mówi jeden z ułanów.
- Kto to powiedział?!?!
- Kopernik.
- Kopernik wystąp!
- Przecież umarł.
- Czemu nikt mi o tym nie zameldował?

Po kilku latach od przejścia do rezerwy spotyka się trzech kolegów z wojska - Ślązak, Warszawiak i Poznaniak.
- To ja skoczę po wódkę - proponuje Warszawiak.
- Ja po zagrychę - mówi Ślązak.
- A ja po szwagra - ożywia się Poznaniak.

Do sali żołnierskiej wchodzi wachmistrz i pyta:
- Ułan Buła, co tu tak śmierdzi?!
- Melduję Panie wachmistrzu - jak Pana tu nie było, to tak nie śmierdziało!

Re: HUMOR (nie tylko kawaleryjski)

PostNapisane: 26 lut 2011, o 14:57
przez Ułan świętokrzyski
DOBRE !!! Dawaj Zdzichu więcej.

Re: HUMOR (nie tylko kawaleryjski)

PostNapisane: 26 lut 2011, o 21:05
przez Piotrek
Na jednym z bali, w księdze pamiątkowej w taki oto sposób wpisał się jeden z oficerów :

Oddałbym wiele, ordery i sławę
Bylem mógł poznać Długoszowskiego - Wieniawę.

Nie minęło wiele czasu, gdy niżej znalazł się następujący tekst :

Dla mnie to również będzie zaszczyt i sława
Czekam na Pana w Warszawie - Pułkownik Wieniawa.

Re: HUMOR (nie tylko kawaleryjski)

PostNapisane: 26 lut 2011, o 22:47
przez Ułan świętokrzyski
Znam jedną anegdotę o pewnym chorążym z 2 PU Grochowskich ale wolę jej już nie publikować.

Re: HUMOR (nie tylko kawaleryjski)

PostNapisane: 27 lut 2011, o 09:07
przez Lucas
Tajna baza amerykańska. Lotnisko. Schodki. Podchodzi pilot w skafandrze. Włazi na schodki. Dochodzi do końca i spada. Leżąc ociera zakrwawioną twarz, próbuje nastawić nos i mamrocze:
- Mam w d...e te niewidzialne bombowce.

Synek do tatusia:
- Tatusiu, zrób, żeby słoniki biegały.
- Syneczku, słoniki są zmęczone.
- Tatusiu, błagam, zrób, żeby słoniki biegały.
- Syneczku, słoniki są naprawdę bardzo zmęczone. Cały dzień biegały na twoją prośbę.
- Tatusiu proszę! Proszę ostatni raz.
- No dobra, ale na dzisiaj ostatni raz, bo słoniki padną!
- Kooompaniaaaaa! Maski włóż! 3 okrążenia dookoła poligonu!

Komisja wojskowa:
- Zawód ojca?
- Ojciec nie żyje.
- Ale kim był?
- Gruźlikiem.
- Ale co robił?
- Kaszlał.
Zdenerwowana już komisja:
- Panie, przecież z tego nie da się żyć!
- Przecież ku**a mówię, że nie żyje.

Czasoprzestrzeń w wojsku jest wtedy gdy kapral powie:
- Sprzątaj korytarz od tego miejsca aż do obiadu. :lol:

Re: HUMOR (nie tylko kawaleryjski)

PostNapisane: 27 lut 2011, o 10:51
przez Ułan świętokrzyski
Płk Kazimierz Masztalerz (był dowódcą 8 PU od 1930 do 1939 roku) wszystkim podchorążym zwykł mawiać po imieniu. Ale, żeby było to formalnie usankcjonowane, ze wszystkim zaraz po ich przybyciu do pułku wypijał bruderszaft. Naturalnie podchorążowie rozumieli ten gest pułkownika właściwie. Bruderszaft obowiązywał w jedną stronę, to jest dowódcę pułku. Bo jak mogło być inaczej?
Ale zdarzył się wypadek. Jeden z podchorążych rezerwy ten gest pułkownika potraktował zbyt serio.
W czasie manewrów letnich podchorąży ten nieudolnie dowodził patrolem rozpoznawczym i podpadł pułkownikowi, który omawiając zauważone błędy mocno go skrytykował a może i zbeształ.
Urażony tak surową oceną podchorąży zaraz po odprawie podszedł do pułkownika i powiedział: „Nie wygłupiaj się Kaziu, nie było tak źle”. Pułkownik (podobno) zaniemówił.

Re: HUMOR (nie tylko kawaleryjski)

PostNapisane: 27 lut 2011, o 13:31
przez Lucas
W gospodzie przy butelce wódki spotykają się dwaj chłopi. Jeden mówi:
- Mój koń jest bardzo mądry.
- Dlaczego? - pyta drugi.
- Gdy gadam: "Idziesz, czy nie?", to on idzie albo nie.

- Gdzie ułani Kowalski i Malinowski?
- Poszli oddać mocz.
- A po co pobierali?

Rotmistrz na apelu mówi do ułanów:
- Ułani! Wódka zabija!
Ułani na to:
- My się śmierci nie boimy!

Re: HUMOR (nie tylko kawaleryjski)

PostNapisane: 30 paź 2013, o 10:29
przez TomekPopek21
Mieszkający od lat w Stanach stary Arab ma 5 hektarowe pole ziemniaków.
Nadszedł czas sadzenia, ale jego jedyny syn został aresztowany jako terrorysta.
Załamany Arab wysyła telegram do syna do więzienia:
"Drogi Abdulu, tu pisze Twój ojciec Muhammad. Jak co roku przyszedł czas sadzenia ziemniaków ale ja już jestem po prostu za stary, żeby przekopać pole i pozasadzać sadzonki. Wiem, że jakbyś tu był byś mi pomógł. Kochający Cię ojciec Muhammad."
Po kilku godzinach przychodzi telegram z więzienia:
"Tato, nie kop nigdzie na polu. Tam schowałem cały trotyl, wirówkę do reaktora oraz butle z gazem i bakteriami."
Pięć minut po telegramie przyjeżdża 300 osobowa ekipa z FBI z psami, koparkami i łopatami.
Przeszukiwali i przekopywali całe pole przez dwa tygodnie.
Nic nie znaleźli, więc przeprosili i odjechali.
Na następny dzień przychodzi telegram:
"Drogi Ojcze, Tu pisze kochający Cię syn Abdul. Pole przekopane, możesz sadzić sadzonki. Zważywszy na zaistniałe trudne okoliczności więcej zrobić nie mogłem. Kochający Cię syn Abdul."


Przychodzi policjant do domu, żona otwiera mu drzwi a on od razu ŁUP
jej prawego sierpowego na twarz, potem poprawił lewym prostym.
Żona pobita pyta:
- Co wyście tam dzisiaj robili?
- Uczyliśmy się boksu.
Na drugi dzień policjant wraca do domu, żona mu otwiera, a on znowu
od razu kopie ją yoko w twarz potem seria ciosów prostych w przeponę.
Żona zmaltretowana pyta:
- Stary a coście dzisiaj robili?
- Uczyliśmy się KARATE.
Trzeciego dnia policjant wraca do domu, żona ostrożnie otwiera mu
drzwi, patrzy a policjant ma rękę na temblaku, twarz
pokiereszowana, nogą powłóczy.
Żona przerażona pyta:
- O Boże a coście dzisiaj robili?
- Uczyliśmy się jeść nożem i widelcem.



chińska hurtownia internetowa powietrza

Re: HUMOR (nie tylko kawaleryjski)

PostNapisane: 30 paź 2013, o 14:45
przez Piotrek
Pierwszy kawał znam w wersji z góralami, jak to jeden zadzwonił do CBŚ i doniósł, że u sąsiada w sągu drewna materiały wybuchowe pochowane. Przyjechała ekipa, rozrzuciła drewno, nie znaleźli, to porąbali na kawałki. Też nie znaleźli, więc się spakowali i pojechali. Przychodzi "donosiciel" i pyta :
- Stasek, a z CBŚu byli?
- A byli...
- Drwa na łogień porąbali?
- A porąbali...
- Syćkiego najepsego z łokazki urodzin - hej !