64 rocznica śmierci gen. Bolesława Wieniawy Dłogoszowskiego
Napisane: 2 lip 2006, o 00:12
1 lipca 1942 roku zginął tragicznie człowiek, który był najbardziej barwną postacią Kawalerii II RP.
Kazimierz Wierzyński
NA ŚMIERĆ WIENIAWY
Noc wlecze się niejasna i gubi się droga,
Jakże trudna śród ludzi i jak wobec Boga.
Noc dłuży się i widma się schodzą na jawie:
Spaliły się królewskie komnaty w Warszawie.
Noc jest pełna zamętu, rozpaczy i swarów,
Jeden cień się nie rozwiał, przystał do sztandarów
Jeden cień, co był żywy, na wojnę wiódł sławną,
Na Kielce i na Wilno. Ach, jakże to dawno!
Jak przebić się w tę młodość, jak wrócić po swoje,
Gnać przez błonia, w tornistrze układać naboje!
Pieśni śpiewać i znowu się w bitwie meldować,
Ciemna nocy, jak iść tam? Odpowiedz i prowadź.
Huczy zamęt. To wojna. Zajęczał rykoszet.
Ludzie giną. Spakował tornister i poszedł.
Nie, powiodła go pylna śród wierzb srebrnych droga,
Ciemno było dla ludzi, lecz jasno dla Boga.
Wybrał ziemię nie naszą i brzozę nie swojską,
Obcy cmentarz i obce żegnało go wojsko.
Lecz on jaśniał, szedł w młodość, powracał po swoje,
Ktoś po salwie podnosił z murawy naboje.
Kazimierz Wierzyński
NA ŚMIERĆ WIENIAWY
Noc wlecze się niejasna i gubi się droga,
Jakże trudna śród ludzi i jak wobec Boga.
Noc dłuży się i widma się schodzą na jawie:
Spaliły się królewskie komnaty w Warszawie.
Noc jest pełna zamętu, rozpaczy i swarów,
Jeden cień się nie rozwiał, przystał do sztandarów
Jeden cień, co był żywy, na wojnę wiódł sławną,
Na Kielce i na Wilno. Ach, jakże to dawno!
Jak przebić się w tę młodość, jak wrócić po swoje,
Gnać przez błonia, w tornistrze układać naboje!
Pieśni śpiewać i znowu się w bitwie meldować,
Ciemna nocy, jak iść tam? Odpowiedz i prowadź.
Huczy zamęt. To wojna. Zajęczał rykoszet.
Ludzie giną. Spakował tornister i poszedł.
Nie, powiodła go pylna śród wierzb srebrnych droga,
Ciemno było dla ludzi, lecz jasno dla Boga.
Wybrał ziemię nie naszą i brzozę nie swojską,
Obcy cmentarz i obce żegnało go wojsko.
Lecz on jaśniał, szedł w młodość, powracał po swoje,
Ktoś po salwie podnosił z murawy naboje.