Tak troszkę z nudów kliknąłem na Forum.
Zaciekawił mnie ten temat – bardzo króciutki, taki w zasadzie nic nikomu nie mówiący.
Najpierw poczytałem – ot, ktoś o cos prosi, ktoś coś wyjaśnia…
Poszkałem i ja jak jest z tymi pielgrzymkami.
Więc najpierw co to jest PIELGRZYMKA, z czym się to pielgrzymowanie „je”.
Coś za coś, po coś…
Przebrnąłem przez temat wotów – tak przecież nierozerwalnie z pielgrzymką związany.
Poszukałem (oczywiście w necie) tematów „konno-pielgrzymkowych”
Więc -
http://www.kp.sds.pl/1konna.htmlDobrnąłem do końca (czytałem z zaciekawieniem) i uśmiechnąłem się przy zdaniu „To pielgrzymkowe przeżycie na pewno „podładowało nasze duchowe akumulatory”; czy akumulatory koni też?
Minęły 4 lata; czy ta „pierwsza” była też ostatnią czy też były następne?
Były!:-)
Na trzecią wybrało się już sporo jeźdźców -
http://www.kp.sds.pl/IIIkp.htmlNie powiem – rozbawił mnie widok księdza w sutannie na koniu. Pewno to przykre – ale rozbawił:-(
Dokładnie tak jak ksiądz w sutannie jeżdżący na nartach czy skaczący na bandżi…
Dotarłem do strony WWW – zaproszenia.
http://www.kp.salwatorianie.pl/Okazja, Panowie i Panie!
Można się przecież przyłączyć:-)
Tym razem ksiądz „w pełnej gali” – bardzo widowiskowo i barwnie.
Szkoda że mi to jakoś nie pasuje…:-(
Zastanawiam się co było chęcią zorganizowania KONNEJ pielgrzymki – czy to że „Nikt w ten sposób do Lichenia nie pielgrzymował, więc pomyśleliśmy, że będziemy pierwsi” - mówili pątnicy.”
Jeżeli tylko TO – to po prostu przykre i tyle.Chęć błyśnięcia, chęć zdobycia rozgłosu…
Ma się to do pielgrzymki i jej celów jak pięść do nosa i tyle – moim skromnym zdaniem.
Czytając o czwartej pielgrzymce uśmiechnąłem się znowu; „Uczestnicy otrzymali pamiątkowe obrazy z wizerunkiem Matki Boskiej Licheńskiej a ich rumaki z rąk kustosza kostki cukru. „ Myślę że się ucieszyły:-)
http://www.lichen.home.pl/index.php?t=p ... =&start=36Ale nic to – opis zdarzeń w Pacanowie TO JEST TO!
Zapewne wszyscy go czytali ale „dla porządku”
http://www.ulani.pl/index.php?str=wydarzenia&news_id=94Czytałem kilka razy – i za każdym razem coś nowego:-)
Pan Bansik pięknie cytuje rtm Znamca…
Pewno że zawsze można coś zrobić dla kolegi ! A że „wyszło jak wyszło….
Cóż – ja „przystawił bym się” nie tyle do kustosza obrazu co do księdza który poprosił o takową asystę.
To chyba on powinien dopiąć wszystko na ostatni guzik…
Samo „ogłoszenie” nie wystarczy.
Ot – durny jestem – czepiam się byle czego:-(
Zastanowiłem się nad „cennikiem” – i posmutniałem.
Pieniądze, pieniądze, straty…
Czy to takie ważne?
Zapewne tak – bo czytam „Następnej takiej okazji już nie będzie! No chyba, że ktoś zaprosi Szwadron na pokaz po cenie komercyjnej – 1500 zł od jednego konia!”
Może i nie będzie – ale przecież Czarna Madonna nie liczy złotówek…
„Wszyscy ponieśli koszty tego wyjazdu – zamykając, swoje firmy, warsztaty, kancelarie adwokackie, biorąc bezpłatne urlopy w pracy!”
No cóż – można było przez ten czas przysporzyć sobie sporo „dobra” – ale przecież cel był szczytny. Cóż znaczy „utracony” grosz naprzeciw niego.
Przepraszam jeżeli kogoś uraziłem – a zapewne tak się stało.
Rozbroiła mnie za to staruszka czyniąca znak krzyża.
Naprawdę!
Znakiem krzyża żegna się w zasadzie „siły nieczyste” – zgiń, przepadnij maro!:-)
Może myślała że to znów zaczyna się WOJNA?
Na dwoje babka wróżyła – albo błogosławiła albo…..
A tak będąc w temacie – czy w II RP takie pielgrzymki były organizowane przez ułanów?
Czy to by było coś nowego – czy też kultywowanie tradycji?
Nie mówię tu o asyście w procesjach, asyście przy obrazach….Jak pisałem na początku - to tak troszkę "z nudów"
Pozdrawiam:-)