Strona 4 z 9

PostNapisane: 28 maja 2009, o 20:34
przez pulkownik
Niekiedy warto ! po nitce do kłębka. Wystarczy spojrzeć na 1914 - 1918. Wprawdzie tu nie było za wolność waszą i naszą ale jednak... efekt był jednoznaczny.

PostNapisane: 28 maja 2009, o 20:42
przez Bercik
Może kolega Weteran zacytować :evil: ten patryiotyzm stadionowy, albo napisać co miał na myśli Jeżeli chodzi o mój język to mogę zacytować W.Cejrowskiego on ma jeszcze bardziej ostry i dosadny język. :lol: . Co do emancypacji , w przypadku Ukrainy nie byłbym taki wyrywny patrząc w jaki sposób gloryfikują zbrodnicze UPA Ukrainiskie SS ( pomnik stoi na przeciw Cmentarza Orląt) i zbrodnie na Polakach czy Banderę, winę ponoszą tu Polskie władze które udają że nic nie widzą ( przypominam że Lwów był polskim miastem )
Ciekawe że większość ludzi z którymi rozmawiam na studiach boji się właśnie zamiany Polski w skansen ( w dodatku klerykalny :lol: ) chyba tylko ja uważam zgodnie z poglądami Mackiewicza że zagrożeniem dla narodów jest i będzie komunizm
U mnie w mieście nie rządzi ks. proboszcz a stary aparatczyk który uważa miasto za swój folwark a raczej kołchoz.

PostNapisane: 28 maja 2009, o 21:25
przez weteran
Koledze Bercikowi zalecałbym studiowanie historii, ale nie tej gazetowej, gdzie od wielu lat używa się od stwierdzeń typu "gloryfikacja zbrodniczego UPA", ale tej prawdziwej, bo ta jest bardzo pouczająca. Dla przeciętnego Ukraińca UPA to ukraińscy patrioci, tacy sami jak np. dla przeciętnego Polaka NSZ to polscy patrioci.

Bandera był nietuzinkowym politykiem, który wyciął Niemcom niezły numer, za co trafił do Sachsenhausen. Jego braci wykończono w Oświęcimiu. Bandera chciał na Ukrainie powtórzyć numer Piłsudskiego, ale mu nie wyszło...

A to ukraińskie SS to też nie do końca tak, jak się wydaje. Gdyby kol. Bercik studiował historię, toby wiedział, że ostatni dowódca dywizji SS-Galizien został po wojnie przez gen. Andersa odznaczony krzyżem Virtuti Militari... I Anders doskonale wiedział, kogo odznacza.

Niech tylko kol. Bercik nie myśli, że nie wiem o ukraińskich zbrodniach! Szumowina jest wszędzie, a w strasznych czasach się uaktywnia. Ale Ukraińcy też mieli jakąś swoją rację, jakieś swoje marzenie o Wolnej Ukrainie.

Eleonora Roosevelt powiedziała kiedyś coś banalnie mądrego: "świata nie sposób zrozumieć z jednego tylko punktu widzenia". Może zawsze trzeba wziąć pod uwagę ten drugi punkt widzenia?

Natomiast co do komunizmu - absolutnie się z kol. Bercikiem zgadzam...

Pozdrawiam

PostNapisane: 28 maja 2009, o 21:45
przez Bercik
No cóż moja rodzina i paru znajomych pochodzi z samego Lwowa i kresów więc byli świadkami tych zbrodni i zdarzeń więc pewnie podchodzę zbyt emocjonalnie , w każdym razie pozwole sobie zacytować ks Isakowicza Zalewskiego http://www.isakowicz.pl/index.php?page= ... 8&nid=1777
Kresy Wschodnie RP w latach 1939-1946 stały się miejscem masowych zbrodni na niewyobrażalną skalę. Ukraińska Powstańcza Armia wymordowała, wedle znanych nam źródeł, blisko 200 tyś Polaków. Ofiarami tych mordów padli też Żydzi, Ormianie i sami Ukraińcy, którzy nie godzili się na barbarzyńskie metody wyrzynania swoich sąsiadów, dając w ten sposob dowód odwagi i heroizmu. Pomordowanym Polakom, Żydom, Ormianom, Ukraińcom i innym nacjon należy się pamięć i hołd, a wszystkim żyjącym rzetelna wiedza i prawda. I prawdzie tej miała służyć przygotowywana konferencja. w trakcie której polscy uczeni odsłanialiby historyczne przyczyny ludobójstwa, jego przebieg i uwarunkowania. Najwyższym nakazem nauki jest poszukiwanie prawdy.

Tekst jest wyrwany z kontekstu i jak widać tyczy pewnej konferencji ale mówi dokładnie czym zajmowało się UPA ,wydaje mi się że parę szumowin nie dokonało by takiej (200 tyś)
masakry , raczej ,,pracowało" na to całe UPA jak już pisałem polecam powyższy blog ks. Isakowicza, jest on specjalistą od kresów i na pewno nie ma tylko gazetowej wiedzy.

PostNapisane: 28 maja 2009, o 21:51
przez elmijakke
Bercik napisał(a):Może kolega Weteran zacytować :evil: ten patryjotyzm stadionowy, albo napisać co miał na myśli Jeżeli chodzi o mój język to mogę zacytować W.Cejrowskiego on ma jeszcze bardziej ostry i dosadny język. :lol: . Co do emancypacjii , w przypadku Ukrainy nie byłbym taki wyrywny patrząc w jaki sposób gloryfikują zbrodnicze UPA Ukrainiskie SS ( pomnik stoi na przeciw Cmentarza Orląt) i zbrodnie na Polakach czy Banderę, winę ponoszą tu Polskie władze kture udają że nic nie widzą ( przypominam że Lwów był polskim miastem )
Ciekawe że większość ludzi z którymi rozmawiam na studiach boji się właśnie zamiany Polski w skansen ( w dodatku klerykalny :lol: ) chyba tylko ja uważam zgodnie z poglądami Mackiewicza że zagrożeniem dla narodów jest i będzie komunizm
U mnie w mieście nie rządzi ks. proboszcz a stary aparatczyk który uważa miasto za swój folwark a raczej kołchoz.

Co do języka.
Kolego Bercik, proponuję koledze, jako patriocie głębsze poznanie języka ojczystego, a w szczególności zasad ortografii i interpunkcji. Nie wypada człowiekowi tak zaangażowanemu w dobro naszego kraju tak pisać (szczególnie jeżeli jest się studentem, jak z tekstu powyższego wnioskuję). :cool: .

PostNapisane: 28 maja 2009, o 22:00
przez Bercik
Co do zasad pisowni mea culpa ( już poprwiłem ) . :razz: :wink:

PostNapisane: 28 maja 2009, o 22:03
przez elmijakke
:grin:

PostNapisane: 28 maja 2009, o 22:38
przez weteran
Nie chodziło mi o "parę szumowin", ale o "szumowinę", brudną pianę, która wypływa na wierzch w strasznych czasach i która może iść w tysiące... Im dalej od cywilizowanej Europy, a im bliżej Azji, tym jej więcej... Ostatnio dała o sobie znać na Bałkanach, ale w XX w. chyba najbardziej spektakularnie w Turcji Osmańskiej w latach I wojny światowej. W porównaniu z rzezią Ormian te wyczyny Ukraińców na Podolu to małe piwo.

W człowieku siedzi bestia i tyle, a człowieczeństwo polega na niedopuszczaniu jej do głosu, nawet na stadionach - vide plemienne wojny kiboli...

PostNapisane: 29 maja 2009, o 00:33
przez Piotrek
Wołyń i jego tragedia to bardzo skomplikowana historia, trudna do jednoznacznej oceny. Ofiary były zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie. To prawda, że statystycznie rzecz ujmując, UPA dokonała niewspółmiernie większej ilości mordów, na Polakach, my nie jesteśmy jednakże w tej sprawie krystalicznie czyści. Trudno spojrzeć na ten problem obiektywnie patrząc przez pryzmat zamordowanych członków rodziny. Wiemy, że metody ukraińskich nacjonalistów były niewybredne. Tak jak to już zostało jednakże wspomniane, częstokroć był to efekt zastraszonej większości przez radykalną mniejszość, na zasadzie - idziesz z nami albo stajesz z nimi pod płotem. Tak jak jednakże w przyrodzie nic nie ginie, tak samo nie bierze się z niczego. Jeśli przyjrzeć się polskiej polityce w stosunku do mniejszości ukraińskiej (która nota bene na Wołyniu czy Podolu wcale mniejszością nie była), można spojrzeć na ten problem nieco innym okiem. Nie wspominając o czasach wcześniejszych, wyczynach Jeremiego Wiśniowieckiego i jemu podobnych. Jeśli dołożymy do tego zainicjowaną przez Metternicha politykę "dziel i rządź" która celowo skłócała Polaków z Ukraińcami i którą gorliwie zaczęli później uprawiać bolszewicy, zacznie nam się rysować nieco iny obraz tego tygla narodowościowego, jakim była lewobrzeżna Ukraina, a szczególnie Wołyń. Lwów wcale nie był polskim miastem. Był nim jedynie z nazwy, administracyjnie polski. Mieszkali w nim jednakże Polacy, Ukraińcy, Żydzi, Ormianie i pewnie znalazłoby się jeszcze kilka innych nacji. Dlatego mówi się o tej wyjątkowej atmosferze Lwowa, o jego barwności, kolorycie, którego dziś nie ma. Stosunków polsko - ukraińskich nie można postrzegać tedy w czarno - białych barwach, na zasadzie - oni źli, my dobrzy. Wiele złego wydarzyło się po obu stronach. Czy to usprawiedliwia mordy na niewinnych, bezbronnych mieszkańcach wołyńskich wiosek, często przy użyciu prymitywnych narzędzi, siekier, wideł, pałek? Oczywiście że nie. Mówienie jednakże że OUN UPA była organizacją zbrodniczą ex definicione również mija się z prawdą. Dla Ukraińców to tacy sami patrioci, jak dla nas żołnierze Armii Krajowej, którzy trzeba przypomnieć, w tym tragicznym konflikcie również zapisali ciemne karty. Przykład z innych czasów - dla nas Janusz Radziwiłł to zdrajca, który zaprzedał się Szwedom, dla Litwinów patriota, który poszukiwał dla swojego kraju najlepszego rozwiązania w trudnych czasach...

PostNapisane: 29 maja 2009, o 10:06
przez Dziadek Władek
Prawda, Piotrek... NIC nie usprawiedliwia mordów...

Padła nazwa San Domingo - a ja przytoczę kawałeczek przeczytany w necie...

"To nie była Polska wojna. San Domingo stało się grobem dwóch jednostek polskich i wyraźną rysą na polsko - francuskim braterstwie hartowanym w ogniu wojen napoleońskich. Rysą która nie zachwiała jednak nie zachwiała lojalnością wobec jedynego sojusznika. To był jeszcze jeden straszny, ale konieczny koszt polskiej niepodległości, co dobrze rozumieli Ci, którzy po powrocie wracali do szeregów. Im wszystkim należy się nasza pamięć."

Opracował: Miłosz Korczyk

Ciekawe, prawda?
Całość można poczytac na http://napoleon.gery.pl/polska/san.php

Krwawe są losy tej wyspy. Czyją była Ojczyzną? Kto i komu Ojczyznę zabierał?
Kto i jak ją pojmował?

Można by zacytować Konpnicką:

"A na wojnie świszczą kule
Lud sie wali jako snopy
A najdzielniej biją króle
A najgęściej giną chłopy"..

Pozdrawiam.

PostNapisane: 29 maja 2009, o 17:33
przez weteran
jakiej "polskiej niepodległości"? Dziadku Władku, Napoleon postąpił z nami haniebnie, wycisnął jak cytrynę, Księstwo Warszawskie rzucił nam jak ochłap. Niepotrzebnie nasi tam na San Domingo umierali, przemieliły ich tryby historii, i to cudzej...

Kolego Piotrku, dzięki za poparcie w kwestii ukraińskiej; chociaż, jak mi się zdaje, nie zapoznałeś się z wszystkimi poprzednimi wpisami, Twój wyważony głos to cenny wkład w tę dyskusję.

PostNapisane: 29 maja 2009, o 18:20
przez Dziadek Władek
Przeczytaj dokładnie, Weteranie, co napisałem...
"Ciekawe, prawda?" - po cytacie.
Z lekkim przekąsem...

O ile sporo ludzi ma dokładnie gdzieś San Domingo i nic o tym nie wie - lub bardzo mało, o tyle "epoka napoleońska", w tym nasza konnica pod Samosierrą żyje własnym życiem...
W pieśniach, opowieściach - i mało kogo obchodzi, kogo i za co wyrzynaliśmy.
Jak to dla nas - liczy się brawura i bohaterstwo...
Reszta - to tylko tło.

Sam kiedyś zaczytywałem się w Gąsiorowskim - i nie powiem, podobało mi się.

Przeczytaj koniec postu - powinien dać sporo do myślenia...
"Krwawe są losy tej wyspy. Czyją była Ojczyzną? Kto i komu Ojczyznę zabierał?
Kto i jak ją pojmował?"

PostNapisane: 29 maja 2009, o 18:48
przez weteran
Przepraszam, Dziadku Władku, za pospieszne i przez to jednostronne odczytanie Twojego postu.

A akurat w szwoleżerach Gwardii zbyt wielu chłopskich synów nie służyło, ale to inna zupełnie sprawa.

Pozdrawiam

PostNapisane: 29 maja 2009, o 19:53
przez elmijakke
Pozytywną stroną walk na Haiti jest to, że do dzisiaj można tam spotkać murzynów z niebieskimi oczami i orlimi nosami... :mrgreen: Czyli: Polak potrafi!

PostNapisane: 29 maja 2009, o 21:21
przez myta2
elmijakke napisał(a):Pozytywną stroną walk na Haiti jest to, że do dzisiaj można tam spotkać murzynów z niebieskimi oczami i orlimi nosami... :mrgreen: Czyli: Polak potrafi!


AMEN!!!! :mrgreen: