Dziadek Władek napisał(a):Zgadzam się, że ten „przeciętny uczeń” wie więcej o tym „skandynawskim zespole” ( o którym nadmienia elmijakke) który tyle dobrego zrobił dla Polski jak o „Mazowszu”, Mirze Ziemińskiej – Sygietyńskiej, „Śląsku”…
Wie więcej o nim jak o Kaczmarskim – bardzie, który jakże wtedy był potrzebny, a którym nie sposób teraz „wpasować się” w to nasze „europejskie” życie, z innymi potrzebami.
Wie więcej, jak o naszych wielkich Przodkach razem wziętych..
Co więcej – ma ich serdecznie „gdzieś” razem z ich dokonaniami, klęskami i zwycięstwami.
Co najwyżej pamięta jakąś datę, bo – MUSIAŁ jej się nauczyć. Bo – nie zdał by matury, gdyby nie przeczytał „Pana Tadeusza” (zresztą i tak ściągnie z netu streszczenie i potrzebne opracowania – wygodniej i „bez bólu”).
I to dla niego jest cała Polska, OJCZYZNA….
Po co się babrać – w przeszłości…
Wszystko to, co Dziadek opisuje, to płód "martyrologicznego" podejścia do przeszłości i staroświeckich metod nauczania. Masz być patriotą BO TAK. Kaczmarski wielkim bardem BYŁ. Na pytanie "dlaczego?" odpowiedzi już nie będzie.
Pisze Dziadek o "skandynawskim zespole"... parę lat wcześniej powstała taka płyta "Powstanie Warszawskie" zespołu Lao Che, też bardzo popularna. I jestem pewien, że więcej "zrobiła" dla pamięci o Powstańcach, niż niejedna "martwa" lekcja.
Mamy w W-wie interaktywne Muzeum PW i martwe MWP, z "zakonserwowanymi" eksponatami i pracownikami. Które przyciąga więcej młodzieży?
Ja też nie – choć być może do czasu… Historia lubi się powtarzać.
Znam za to przypadki, jak czyni to nie „armia Bundeswehry”..
Ale, jak na razie, nie spełnia swojej zachcianki.
Zresztą – czasem lepiej nie odzywać się tam w naszym ojczystym języku i „udawać Greka”, bo można narazić się na „odzywkę”, której do końca nie zrozumiemy albo nam „w pięty pójdzie” i się zarumienimy…
I zaczniemy się wstydzić, że jesteśmy Polakami…
Pomijają różnych zagranicznych ksenofobów (to, na szczęście, nie tylko nasz problem - patrząc na niektóre kraje, możemy być wręcz dumni), często mamy realne powody do wstydu - za pijaństwo i chamstwo co poniektórych rodaków "na zmywaku"
Warszawa czy Poznań, Kraków – chciałbym usłyszeć jak Niemiec czy Anglik (czy też ktoś inny) zapyta mnie o coś PO POLSKU.
Najczęściej jest to niestety tylko „spolszczona nierządnica” czy inny wulgaryzm. No – czasem „sto lat” lub „na zdrowie”.
To już delikatnie zakrawa na megalomanię
Czy jadąc na wczasy do Egiptu, Włoch, Francji, czy Indii, czyta się więcej niż podstawowe rozmówki (albo nawet kilka zwrotów "gdzie jest WC", "proszę", "dziękuję", "cholera")? Nie. Z prostego powodu - są języki "uniwersalne". Czemu polski do nich nie należy? 7 przypadków, zestaw dodatkowych głosek + system prefiksów o wiele bardziej rozrośnięty, niż angielskie "phrasal verbs" (bić ==> zabić, pobić, ubić, przybić, dobić, obić, wbić, nabić, rozbić, odbić, podbić, nadbić, wybić, zbić...) wystarczą, żeby to utrudnić.
Nie ma jeszcze na szczęście „nieboszczyka” – ale ….
Ale...?
Jak wytłumaczyć dziecku, co to jest OJCZYZNA?
Może lepiej zrobić to, gdy dziecko będzie w stanie ZROZUMIEĆ przekaz? Zamiast ślepej wiary, świadoma decyzja? Baptyści chrzczą dzieci w wieku 12 lat, może warto wziąć z nich przykład...
By pojął znaczenie tego wyrazu SERCEM?
Od pojmowania jest, stety czy niestety, rozum. I tylko "zaspokojenie" go da podstawę do budowy postawy patriotycznej.