Strona 1 z 5

Moje refleksje z dnia 11 listopada

PostNapisane: 15 lis 2006, o 02:53
przez SZNYCEL
Witam !
Chce się z wami podzielic moimi spostrzeżeniami po obejrzeniu fotorelacji Pana Bruksa z dnia Święta Niepodleglości. Zawarlem wszystko w krótkim tekscie który napisalem wraz z moją przyjaciólka na podstawie obserwacji tejże galeri zdjec i moich prywatnych z poprzednich lat, jak również wiadomości nadsylanych do mnie z polski. Niestety jeszcze jako"świerzy" na tym forum nie mam chyba możliwości dodania zalącznika wiec tekst wyslalem do Jarka Banasika który udostepni go wszystkim zainteresowanym lub opublikuje go na tym forum.

pozdrawiam,
GRZEGORZ CIEMIERZ "SznYcel"

Moje refleksje z dnia 11 listopada

PostNapisane: 15 lis 2006, o 09:06
przez Ułan świętokrzyski
Tekst Grzegorza Ciemierza


Jakość czy ilość?

Mając przyjemność oglądania fotorelacji z Parady z okazji Świeta Niepodległości w Krakowie autorstwa Pana Bronisława Bruksa, nasunęło mi się na myśl często zadawane pytanie – co jest ważniejsze – ilość czy jakość???
Pytanie dotyczy oczywiście oddziałów kawalerii, które miały okazję zaprezentować się w dniu najważniejszego narodowego święta. Temat ten poruszam z powodu rażącej przepaści w poziomie umundurowania, wyszkolenia i ogólnej prezencji poszczególnych formacji. Wspaniale przygotowany Szwadron Niepołomice w barwach 8 Pułku Ułanów Ks. Józefa Poniatowskiego pięknie podkreślający podniosły nastrój tego dnia (dodatkowo szczególnego dla nich z powodu otrzymania sztandaru) a nad wyraz marne wystąpienie ułanów i „ułanek” z Krakowskiego Klubu Turystyki i Jazdy Konnej w barwach 21 Pułku Ułanów Nadwiślańskich. Rozumiem, że każdy chciałby zaprezentować swój patriotyzm jak najpełniej, lecz należałoby się zastanowić, czy tak niski poziom rzeczywiście jest właściwy i adekwatny do tak podniosłej okazji?
Obserwując przez wiele kolejnych lat parady krakowskie nie mogę zrozumieć, dlaczego nowopowstałe i kontynuujące swoją działalność formacje wciąż się rozwijają, a Małopolska Kawaleria w barwach 21 PU zatrzymała się w kiepskim schemacie i nie widać chęci jakichkolwiek zmian na lepsze. Z roku na rok można zaobserwować, że dołączają do niego coraz gorzej wyszkoleni i wyekwipowani amatorzy jeździectwa oraz przybywa orderów, odznaczeń oraz niezasłużonych stopni wojskowych. Rażą również niestosownie kolorowe elementy wyposażenia, brudne buty, ogłowia i siodła sportowe z fantazyjnie „przytroczonymi” owsiakami, rozchełstane kołnierzyki, a nade wszystko nieelegancko rozczochrane i wystające z pod rogatywek włosy „ułanek”. Wygląda to trochę jakby jeźdźcy traktowaliby ten dzień jak przejażdżkę w sobotnie popołudnie. Żenujące jest również to, że osoby uhonorowane odznaczeniami państwowymi nie potrafią stanąć na wysokości zadania i godnie zaprezentować się, do czego obliguje ich Krzyż Zasługi.
Znając od lat małopolskie środowisko kawaleryjskie wiem, że zdrowa i konstruktywna krytyka jest elementem postępu, ale jak widać ulani w turkusowych otokach wykazują się nadzwyczajną odpornością na wszelakiego rodzaju sugestie z zewnątrz jak i również bezpośrednią krytykę samego środowiska. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że cała ta „zabawa w kawalerię” w ich wykonaniu jest spowodowana chęcią zabłyśnięcia za wszelka cenę i wypromowania się nie tylko w środowisku kawaleryjskim. Tak naprawdę większość z tych osób najprawdopodobniej nie pojmuje tradycji kawaleryjskiej oraz honoru i przywileju noszenia munduru, któremu należy się szeroko rozumiany szacunek.
Patrząc na całość przychodzi mi do głowy jeden wniosek – alternatywą jest może zredukowanie liczby niechlujnych źle wyglądających przebierańców i rzetelne podejście do wyszkolenia co zaowocowałoby wystawieniem sekcji, która przy najmniejszym treningu będzie „prosto i ładnie na koniu siedziała”. Istotnym wydaje się też przyłożenie większej wagi do pogoni za podstawowym sprzętem niż za kolejnymi orderami. Uważam też, temat odznaczeń, stopni i kobiet w mundurach powinien zostać rozwiązany na szerokim forum kawaleryjskim z udziałem autorytetów i do jego postanowień należy się dostosować. A z kwestią podstawowego wyszkolenia i godnego wyglądu oddziału dowódca musi poradzić sobie sam, aby osiągnąć poziom, dzięki któremu nie będzie narażony na kpiny.
Jak najbardziej podziwiam każdego kto wyraża wolę kultywowania tradycji, ale uważam, że jakość wystąpień w obecnych czasach powinna być zdecydowanie ważniejsza od ilości. Mam nadzieję zostać mile zaskoczonym w przyszłym roku!

Z kawaleryjskim pozdrowieniami,

Grzegorz Ciemierz "Sznycel"
Ewa Nali

Re: Moje refleksje z dnia 11 listopada

PostNapisane: 15 lis 2006, o 13:58
przez ref-ren
Ułan z Pacanowa napisał(a):Tekst Grzegorza Ciemierza


Jakość czy ilość?

Mając przyjemność oglądania fotorelacji z Parady z okazji Świeta Niepodległości w Krakowie autorstwa Pana Bronisława Bruksa, nasunęło mi się na myśl często zadawane pytanie – co jest ważniejsze – ilość czy jakość???
Pytanie dotyczy oczywiście oddziałów kawalerii, które miały okazję zaprezentować się w dniu najważniejszego narodowego święta. Temat ten poruszam z powodu rażącej przepaści w poziomie umundurowania, wyszkolenia i ogólnej prezencji poszczególnych formacji. Wspaniale przygotowany Szwadron Niepołomice w barwach 8 Pułku Ułanów Ks. Józefa Poniatowskiego pięknie podkreślający podniosły nastrój tego dnia (dodatkowo szczególnego dla nich z powodu otrzymania sztandaru) a nad wyraz marne wystąpienie ułanów i „ułanek” z Krakowskiego Klubu Turystyki i Jazdy Konnej w barwach 21 Pułku Ułanów Nadwiślańskich. Rozumiem, że każdy chciałby zaprezentować swój patriotyzm jak najpełniej, lecz należałoby się zastanowić, czy tak niski poziom rzeczywiście jest właściwy i adekwatny do tak podniosłej okazji?
Obserwując przez wiele kolejnych lat parady krakowskie nie mogę zrozumieć, dlaczego nowopowstałe i kontynuujące swoją działalność formacje wciąż się rozwijają, a Małopolska Kawaleria w barwach 21 PU zatrzymała się w kiepskim schemacie i nie widać chęci jakichkolwiek zmian na lepsze. Z roku na rok można zaobserwować, że dołączają do niego coraz gorzej wyszkoleni i wyekwipowani amatorzy jeździectwa oraz przybywa orderów, odznaczeń oraz niezasłużonych stopni wojskowych. Rażą również niestosownie kolorowe elementy wyposażenia, brudne buty, ogłowia i siodła sportowe z fantazyjnie „przytroczonymi” owsiakami, rozchełstane kołnierzyki, a nade wszystko nieelegancko rozczochrane i wystające z pod rogatywek włosy „ułanek”. Wygląda to trochę jakby jeźdźcy traktowaliby ten dzień jak przejażdżkę w sobotnie popołudnie. Żenujące jest również to, że osoby uhonorowane odznaczeniami państwowymi nie potrafią stanąć na wysokości zadania i godnie zaprezentować się, do czego obliguje ich Krzyż Zasługi.
Znając od lat małopolskie środowisko kawaleryjskie wiem, że zdrowa i konstruktywna krytyka jest elementem postępu, ale jak widać ulani w turkusowych otokach wykazują się nadzwyczajną odpornością na wszelakiego rodzaju sugestie z zewnątrz jak i również bezpośrednią krytykę samego środowiska. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że cała ta „zabawa w kawalerię” w ich wykonaniu jest spowodowana chęcią zabłyśnięcia za wszelka cenę i wypromowania się nie tylko w środowisku kawaleryjskim. Tak naprawdę większość z tych osób najprawdopodobniej nie pojmuje tradycji kawaleryjskiej oraz honoru i przywileju noszenia munduru, któremu należy się szeroko rozumiany szacunek.
Patrząc na całość przychodzi mi do głowy jeden wniosek – alternatywą jest może zredukowanie liczby niechlujnych źle wyglądających przebierańców i rzetelne podejście do wyszkolenia co zaowocowałoby wystawieniem sekcji, która przy najmniejszym treningu będzie „prosto i ładnie na koniu siedziała”. Istotnym wydaje się też przyłożenie większej wagi do pogoni za podstawowym sprzętem niż za kolejnymi orderami. Uważam też, temat odznaczeń, stopni i kobiet w mundurach powinien zostać rozwiązany na szerokim forum kawaleryjskim z udziałem autorytetów i do jego postanowień należy się dostosować. A z kwestią podstawowego wyszkolenia i godnego wyglądu oddziału dowódca musi poradzić sobie sam, aby osiągnąć poziom, dzięki któremu nie będzie narażony na kpiny.
Jak najbardziej podziwiam każdego kto wyraża wolę kultywowania tradycji, ale uważam, że jakość wystąpień w obecnych czasach powinna być zdecydowanie ważniejsza od ilości. Mam nadzieję zostać mile zaskoczonym w przyszłym roku!

Z kawaleryjskim pozdrowieniami,

Grzegorz Ciemierz "Sznycel"
Ewa Nali



Ułanem być...

"Ułanem być... to proste... wystarczy wleżć na konia...
przejechać się pod Wawel i na krakowskie błonia...
Pokazać się na Grodzkiej, na Rynku zaszpanować
a babskie atrybuty pod czapką można schować.
Z daleka wszak nie widać kto kłusem zapyrtala
a z bliska dziewczę hoże wypina pierś w medalach.
Lecz nie pomogą pieśni i znana nam melodia
to już nie rekonstrukcja... panowie... to parodia..."

/ref-ren/

PostNapisane: 15 lis 2006, o 18:44
przez SalSa
A mi sie nasunęło na mysl : "Masz problem? Napisz do przyjaciółki".

PostNapisane: 15 lis 2006, o 19:17
przez ref-ren
SalSa napisał(a):A mi sie nasunęło na mysl : "Masz problem? Napisz do przyjaciółki".



"Ta myśl Ci sie nasunęła z pewnością z górnej półki
ale niestety nie mogę... ja nie mam przyjaciółki..."

/ref-ren/

PostNapisane: 15 lis 2006, o 20:51
przez SZNYCEL
Re-frenie!!
Zabawne masz czasem rymowanki ale do niczego nie prowadzą, chcialbym sie dowiedziec jakie masz zdanie na temat wystąpienia turkusowych ulanow w dniu niepodleglości. Ja swoje zawarlem w tekscie powyzej.
salso!!
a ty z tym "problemem" do mnie czy do re-frena??

PostNapisane: 15 lis 2006, o 21:15
przez ref-ren
SZNYCEL napisał(a):Re-frenie!!
Zabawne masz czasem rymowanki ale do niczego nie prowadzą, chcialbym sie dowiedziec jakie masz zdanie na temat wystąpienia turkusowych ulanow w dniu niepodleglości. Ja swoje zawarlem w tekscie powyzej.
salso!!
a ty z tym "problemem" do mnie czy do re-frena??




Różnica płci...

Ułan, gdy prochu poczuje woń:
"Lance do boju i szable w dłoń..."
"Ułan", nim los swój rzuci na stos:
"Jedną chwileczkę... pudruję nos..."


/ref-ren/

Re: Moje refleksje z dnia 11 listopada

PostNapisane: 15 lis 2006, o 23:00
przez ofieczka
Ułanem być...

"Ułanem być... to proste... wystarczy wleżć na konia...
przejechać się pod Wawel i na krakowskie błonia...
Pokazać się na Grodzkiej, na Rynku zaszpanować
a babskie atrybuty pod czapką można schować.
Z daleka wszak nie widać kto kłusem zapyrtala
a z bliska dziewczę hoże wypina pierś w medalach.
Lecz nie pomogą pieśni i znana nam melodia
to już nie rekonstrukcja... panowie... to parodia..."

/ref-ren/[/quote]


Oj drogi Ref-renie Viagra Cię pali!
Chciałbyś zobaczyć pierś bez medali!
I bez munduru i bez stanika?
Przystąp więc do nich na ochotnika!

Re: Moje refleksje z dnia 11 listopada

PostNapisane: 16 lis 2006, o 00:08
przez ref-ren
ofieczka napisał(a):Ułanem być...

"Ułanem być... to proste... wystarczy wleżć na konia...
przejechać się pod Wawel i na krakowskie błonia...
Pokazać się na Grodzkiej, na Rynku zaszpanować
a babskie atrybuty pod czapką można schować.
Z daleka wszak nie widać kto kłusem zapyrtala
a z bliska dziewczę hoże wypina pierś w medalach.
Lecz nie pomogą pieśni i znana nam melodia
to już nie rekonstrukcja... panowie... to parodia..."

/ref-ren/



Oj drogi Ref-renie Viagra Cię pali!
Chciałbyś zobaczyć pierś bez medali!
I bez munduru i bez stanika?
Przystąp więc do nich na ochotnika![/quote]



"Cóż, mogło by być cosik na rzeczy
lecz rzeczywistość w tym wojsku skrzeczy..."

Gdybyż to była pierś godna oka
i bez stanika... i bez munduru...
Z końskiego grzbietu patrząc z wysoka
lady Godiva krakowskich murów...

/ref-ren/

Re: Moje refleksje z dnia 11 listopada

PostNapisane: 16 lis 2006, o 00:43
przez ofieczka
ref-ren napisał(a):
ofieczka napisał(a):Ułanem być...

"Ułanem być... to proste... wystarczy wleżć na konia...
przejechać się pod Wawel i na krakowskie błonia...
Pokazać się na Grodzkiej, na Rynku zaszpanować
a babskie atrybuty pod czapką można schować.
Z daleka wszak nie widać kto kłusem zapyrtala
a z bliska dziewczę hoże wypina pierś w medalach.
Lecz nie pomogą pieśni i znana nam melodia
to już nie rekonstrukcja... panowie... to parodia..."

/ref-ren/



Oj drogi Ref-renie Viagra Cię pali!
Chciałbyś zobaczyć pierś bez medali!
I bez munduru i bez stanika?
Przystąp więc do nich na ochotnika!




"Cóż, mogło by być cosik na rzeczy
lecz rzeczywistość w tym wojsku skrzeczy..."

Gdybyż to była pierś godna oka
i bez stanika... i bez munduru...
Z końskiego grzbietu patrząc z wysoka
lady Godiva krakowskich murów...

/ref-ren/[/quote]


Wielka przyjemność sie z Toba swadzić,
Lecz w czasie wojny cóż poradzić?!
Chociaż ograna to melodia,
Wszak pierś to damska.Choć parodia!
Po co więc szukać Złotego Runa?
Chyba,że wolisz Waść Szoguna!

PostNapisane: 16 lis 2006, o 00:55
przez Ułan świętokrzyski
Szanowni Państwo! Uważam że dyskusja nieco zeszła z prawidłowego toru. Mamy dyskutować na tematy zamieszczone na Forum. Jeszcze raz rzucam hasło do Aministratora o stworzenie działu współczesnej poezji kawaleryjskiej.
Pozdrawiam

PostNapisane: 16 lis 2006, o 01:39
przez SZNYCEL
Bardzo dziekuję Jarku!!
Napiszcie co myslicie a poezję zostawcie na specjalną okazję. Jeżeli bedę chcial ją sobie poczytać to sie wymienie z tobą refrenie rymowankami. A narazie proszę podzielcie sie ze mną swoim zdaniem na ten temat. Chyba że nie interesuje was w jakim "towarzystwie" prezętujecie się na uroczystościach takich jak Dzień Niepodleglości. Myslę że to ważna sprawa.

pozdrawiam,

PostNapisane: 16 lis 2006, o 02:06
przez Ułan świętokrzyski
Ten temat częściowo był dyskutowany w dziale o współczesnej Kawalerii Ochotniczej

http://www.forum.ulani.pl/viewforum.php?f=18

Jeżeli ktoś nie chce się zmienić od dwóch lat , to już sie nie zmieni. Róbmy swoje, każdy w zgodzie ze swoim sumieniem

PostNapisane: 16 lis 2006, o 02:20
przez SZNYCEL
Jeżeli ktoś się nie zmienia, nie ewoluuje i nie rozwija prawem natury powinien przestać istnieć ale tutaj mamy chyba do czynienia z dziwnym tworem na który chce wam zwrócic uwagę może coś wspólnie uradzimy.

Może tak podstawowy odruch jak "wstyd" bedzie motorem napędowym do zmian.

PostNapisane: 16 lis 2006, o 09:04
przez Ułan świętokrzyski
Sznycel, takie próby już były podejmowane. Małopolska Kawaleria nie jest grupą odtworzeniową, tylko Stowarzyszeniem wyższej użyteczności publicznej robiącej pod wodzą Pana Burzyńskiego naprawdę dobrą prace organiczną dla młodziezy ze środowisk wiejskich. Ale też przychylam się do tego że na oficjalne wystąpienia jak parada w Krakowie, powinni jechac w sportowych siodłach a nie w takiej pstrokaciźnie. Ostatnio nawet jeden koń miał na piersiach półszorki od uprzęży wozowej.
Przecież to jest Polska! Mamy w krajiu foklor kawaleryjski! Popatrzeć wystarczy na zdjęcia z różnych loklnych imprez. Nie wszystkich stać bez sponsoringu zaopatrzyć się według regulaminów przedwojennych. A skoro Miasto Kraków życzy sobie ich uidziału, to po co sobie głowę tym nabjać.
Dlatego jeszcze raz mówię - róbmy swoje i to jak najczęściej.