przez Ułan świętokrzyski » 28 wrz 2013, o 22:46
SPOTKAMY SIĘ
Aż się spotkamy znowu towarzysze mili,
I siądziemy u stołu w przyjacielski krąg.
O rzeczach, co minęły, będziemy mówili,
Gdy czara krążyć będzie z rąk do rąk.
Wśród rubasznych żarcików i soczystych słówek
Kryjąc tkliwe uczucia, jak za dawnych lat,
Wspomnijmy i Ulinę, krawat Łowiczówek
I ponure przeżycia zza więziennych krat.
Tak mi się wszystko widzi, żeśmy wciąż jednacy
I takimi na pewno zastanie nas zgon.
Krwawe blizny – ojczyzny, Polacy – rodacy…. –
Ot nie nasza maniera i to nie nasz ton.
Czasem tylko markotno robi się na duszy
na wspomnienie tych minionych, dawnych, młodych lat,
Że to już szron jesieni głowy nam przyprószył,
A serce kwitnie dalej jak szkarłatny kwiat!
***
Stanęła nam codzienność nasza w gardle kością,
Najsprzeczniejsze tęsknoty wiodą o nas kłótnie,
A czasem – tak po prostu – jest nam bardzo smutno,
Choć codzienność zwalczamy chytrze – conocnością.
Nadrabiając słowami, nadrabiając gestem,
Jurnymi dowcipami strzelamy w „Asturię”,
Myśląc, że zagłuszymy serc naszych historię,
Serc bijących rozpaczą tylko i protestem.
Aż w końcu ulegamy tej opacznej prawdzie,
Że życie nasze cyrkiem jest swojskich nonsensów,
My zaś jak smutne błazny, co za kilka pensów
Biją się wciąż po twarzy, nie za mocno wprawdzie.
I kiedy późną nocą jakieś smutne shimmy
Znudzone muzykanty fałszywie rzępolą,
A pod ścianą zieloną blady śpi piccolo,
My zaś kołem milczącym wsłuchani siedzimy
W Lechoniowej poezji natchnione staccata,
I kajamy się w skruchy i wyrzutów transie,
Staje pomiędzy nami, jak duch na seansie,
Zjawa znana – kochana – złocista – skrzydlata.