Wiersz o chyba najsłynniejszym ataku polskiej jazdy..
Nie trzeba lubić kawalerii, koni… Ale – czytając te strofy można to, co się dzieje podczas ataku usłyszeć; ba – zobaczyć.
Wiersz ten napisał poeta Artur Oppmana – znany też jako Or-Ot…
Tytuł wiersza to "Somo-Sierra, opowiadanie szwoleżera"
"(....) Miałem szkapę, jak siarka, ojcowego chowu,
Ścigła jak wiatr, krwi wschodniej, bez wad, bez narowu,
Gniada, w pończoszkach białych na przednich pęcinach;
Wiec gdy kapitan po nas spojrzał jak po synach
I sformował kolumnę czwórkami z prawego -
Cuglem puścił swobodnie na grzywę gniadego,
A on, ledwo poslyszał: Marsz! marsz!, jak mi skoczy!
- I zaraz mgła mi krwawa przesłoniła oczy!
Jezus Maria! Gdy wspomnę, wprost nie moge wierzyć,
Jak on mógł to rozkazać, a my tak uderzyć!
Wariatem lub półbogiem trza być! Kawaleria
Brać wąwóz, gdzie bateria stoi za baterią!
Ale wtedy z nas żaden nie pomyślał o tem;
Rwaliśmy z krzykiem: Cesarz!, z brzękiem i łoskotem,
Gotowi do ostatniej wylać krew kropelki...
Jak on nas znal do szpiku! jak nas znal ten <wielki>! .
Jęk! Wrzask! Dym! Krew! Płomienie! Ciemna kurzu chmura!
Ludziom pióra i koniom wystrzeliły pióra!
Wpadliśmy w wąwóz... gnamy... rąbkiem jak szatany...
Sprzed kopyt ogłupiałe zmykają Hiszpany.
Grzmią działa, karabiny! We krwi pół szwadronu
Leci z siodeł! Trzask kości! Straszny charkot zgonu!
Tu przepaść! tam harmaty! - W skok! w skok!! w skok!!! do czarta!!!!
Bateria jedna!...druga!... i trzecia!... i czwarta!...
Zdobyte!.
Jam sie ocknął, w krwi cały, na ostatnim dziale...
Złote słońce na niebie gorzało wspaniale,
Nadjeżdżał właśnie cesarz. Patrzę: a on z głowy
Zdjął kapelusz trzyrożny: z twarzy marmurowej
Biły blaski promienne... Spojrzał na harmaty,
Na trupy szwoleżerów, jak wiośniane kwiaty
Ścięte kosą... I nagle ściągnął brwi sokole
I wołał: Cześć walecznym!....
I wstyd miał na czole!...."
Piękne strofy o KONIU – tak prawie dla ułanów:-)
Napisał też taki wiersz – ba – wiersz!
Napisał „Abecadło wolnych dzieci” – całe:-)
Możemy tam przeczytać:
Armja polska kraju strzeże,
Armatami zbrojna, -
Precz od granic wrogi chciwe,
Bo jak nie, - to wojna!
Gdy ojczyzna z łaski nieba
Ma żołnierza swego,
Armię naszą kochać trzeba
Z serduszka całego.
Że znów świętą wolność mamy,
Że nam obce klęski,
Armji polskiej zawdzięczamy,
Bitnej i zwycięskiej.
Żaden wróg nas nie przestrasza,
Żyć tak błogo swojsko! -
Niechaj żyje armja nasza!
A sam Oppman?
Zmarł w 1831 roku… W swojej poezji często pisał o wielkich postaciach związanych z naszym narodem, związanych z Polską – to niejako osobna część jego poezji.
Jako ochotnik brał udział w wojnie 1920 r. W latach 1921-25 redagował "Żołnierza Polskiego".