Strona 1 z 1

Zdrowie konia

PostNapisane: 1 lip 2012, o 11:11
przez Kowalinho
Czołem,
Panowie, mój znajomy pisze doktorat z ciekawego tematu, dotyczącego postrzegania bitwy pod Somosierrą na przestrzeni lat. Zapytał mnie, czy znam jakieś tradycje kawaleryjskie i jeździeckie związane z tą bitwą. Jedną z rzeczy, które mi przyszły do głowy jest śpiewanie Amarantów przy okazji picia zdrowia konia o północy.
I tutaj pytanie - czy orientujecie się może, skąd wzięła się i kiedy powstała tradycja śpiewania tej akurat piosenki (która notabene jest zlepkiem dwóch utworów) ?
Wspomóżcie proszę Waszą wiedzą polską naukę :-)

Re: Zdrowie konia

PostNapisane: 1 lip 2012, o 12:58
przez Piotrek
No właśnie nie wiem, jak to jest z tym zlepkiem, bo ja znam tradycję śpiewania Wizji Szyldwacha, a nie tejże zmiksowanej z Somossierą.

Re: Zdrowie konia

PostNapisane: 1 lip 2012, o 15:20
przez Kowalinho
:wink: Czy wersja z Wizją szyldwacha ma jakieś korzenie poza klubami jeździeckimi? Bo śpiewanie Amarantów, zmiksowanych, wraz z wygłaszaniem słów o fałszu, wierności itd. poznałem najpierw w jednej, potem drugiej stadninie, a potwierdziły to spotkania kawaleryjskie.

Re: Zdrowie konia

PostNapisane: 1 lip 2012, o 15:29
przez Piotrek
Nie mam pojęcia, jaka jest geneza. W Poznaniu śpiewa się Wizję Szyldwacha, bez miksowania z Somosierrą.

Re: Zdrowie konia

PostNapisane: 1 lip 2012, o 18:08
przez Paweł_39
Mały fragment historii. Wizja Szyldwacha została napisana przez Stanisława Antoniego Ratolda (Właściwie to poprawnie Stanisław Sulima-Zadarnowski, ale wiadomo, artyści). Od 1917 r. występował w kabarecie „Czarny Kot”, następnie w latach 1918–1921 w „Mirażu”. W 1920 r. grał gościnnie w teatrach kabaretowych Lwowa. Od 1921 r. grał kolejno w teatrach warszawskich: „Qui pro Quo”, „Stańczyk”, „Olimpia”, „Eldorado”. "Wizję Szyldwacha", jako piosenkę estradową napisał w latach 1918 - 20. Sam wykonywał ją w kabarecie "Mirage" w latach 1918 - 21. Szybko stała się bardzo popularna w Warszawie, a możliwe, że autor wykonywał ją w kolejnych kabaretach w których występował.

Sama piosenka nie ma wspólnej genezy z marszem 24 pułku ułanów, a jedynie melodię opartą na tym samym utworze francuskim. Przeniesienie jej do współczesnej "tradycji kawaleryjskiej" to raczej wynik spotkań klubów jeździeckich, które zaadoptowały ten utwór de facto kabaretowy :) Może i był śpiewany w międzywojniu, ale nigdzie nie pojawia się jako część obowiązkowej tradycji. Może gdzieś przy suto zakrapianych spotkaniach oficerów niektórych pułków ktoś kabaret zaintonował ku uciesze reszty... ;)

Stanisław Antoni Ratold nagrał też ten utwór - najstarsze znane nagranie Pierwszej Brygady. To jego głos słyszycie Nagranie: http://www.youtube.com/watch?v=Aafe3ZnsWpE

Poza tym napisał "Ostatnie tango", czy "Zbójeckie Serce".

Re: Zdrowie konia

PostNapisane: 1 lip 2012, o 18:15
przez jarema
Też uważam, że to bardzo nowomodna tradycja. Przed wojną o północy (naturalnie mówimy tu o okoliczności jakiegoś spotkania towarzyskiego) zaczynało się śpiewać żurawiejki. W 2. Pułku Szwoleżerów o tej godzinie grano hejnał mariacki. Nie natknąłem się w przeczytanych wspomnieniach na informację o rzekomym piciu "zdrowia konia". Ale nie twierdzę kategorycznie, że tak nie było.

Re: Zdrowie konia

PostNapisane: 1 lip 2012, o 19:23
przez Kowalinho
Tu mnie zaskoczyłeś. Brałem za pewnik to, że śpiewali. Muszę chyba pogrzebać w książkach.

Jeśli to mocno współczesny wymysł, to zaskakująco pozytywny. :-)

Re: Zdrowie konia

PostNapisane: 1 lip 2012, o 19:26
przez Piotrek
Szwoleżerowie zaś o północy "Pili wino" ;)

Re: Zdrowie konia

PostNapisane: 2 lip 2012, o 13:49
przez Kowalinho
Ale w naszej pięknej wersji z Noem. :wink:

Re: Zdrowie konia

PostNapisane: 2 lip 2012, o 14:20
przez jarema
No, nie do końca Waszej, tylko starogardzkiej :P

Re: Zdrowie konia

PostNapisane: 2 lip 2012, o 17:57
przez Kowalinho
Każdy pułk szwoleżerów miał swoją, nieznacznie się różniącą, wersję. :-)

Re: Zdrowie konia

PostNapisane: 3 lip 2012, o 22:15
przez Ułan świętokrzyski
Paweł rację ma. Namieszały kluby jeździeckie gdzie o północy pito i śpiewano tak zwane "Amaranty". I nie była to "Wizja szyldwacha". To była mieszanina "A czyjeż to imię" i "Wizji szyldwacha". Śpiewano zwrotki pierwszej a refren drugiej, trzymając lewą nogę na stole, a na zakończenie tłukło się o podłogę kieliszki lub szklanki (z czego kto pił). Sam pamiętam to z rautów po studenckich zawodach jeździeckich w drugiej połowie lat 70-tych. Była to na pewno pewna forma substytutu i kontynuacji przedwojennych tradycji. Akademicki ruch jeździecki w tym czasie pomogli stworzyć właśnie wtedy przedwojenni kawalerzyści. Sam byłem "poniewierany" przez samego mjr Marka Rozszczynialskiego, promocja Grudziądz 1939. Wtedy nauczyłem się wszystkich przedwojennych piosenek żołnierskich i kawaleryjskich. Sama melodia "Wizji szyldwacha" pochodzi z XIX wiecznej francuskiej operetki.
Szczegóły poniżej
http://bibliotekapiosenki.pl/Wizja_szyldwacha

Re: Zdrowie konia

PostNapisane: 5 lip 2012, o 19:04
przez Kowalinho
Ułan z Pacanowa napisał(a):o północy pito i śpiewano tak zwane "Amaranty". I nie była to "Wizja szyldwacha". To była mieszanina "A czyjeż to imię" i "Wizji szyldwacha". Śpiewano zwrotki pierwszej a refren drugiej, trzymając lewą nogę na stole, a na zakończenie tłukło się o podłogę kieliszki lub szklanki (z czego kto pił). Sam pamiętam to z rautów po studenckich zawodach jeździeckich w drugiej połowie lat 70-tych.



Dzięki za wypowiedź :-)
Tak to wygląda nadal, tylko z tego co doświadczyłem, tłuczenie szkła wyszło z mody, a przynajmniej tłuczenie intencjonalne. :lol:

Napisałeś, że była to jednak forma kontynuacji tradycji i brali w niej udział weterani. Czy orientujesz się może, jak odnosili się do tego przedwojenni kawalerzyści? Czy to Oni byli inicjatorami? Może jednak coś na ten kształt miało miejsce przed wojną? :-)

Re: Zdrowie konia

PostNapisane: 6 lip 2012, o 10:23
przez Ułan świętokrzyski
W chwili obecnej trudno mi powiedzieć. Z tego co pamiętam to raczej nie włączali się w te 'Amaranty". Ale Ci, którzy byli naszymi "ojcami duchowymi" zawsze powtarzali, że przed wojną najważniejszym toastem za zdrowie konia był toast:

"Jak fałsz w kocie i wierność w psie,
Tak wdzięk i uroda w kobiecie i w koniu!
Panie< Panowie, pijemy zdrowie naszych koni"

Re: Zdrowie konia

PostNapisane: 6 lip 2012, o 20:30
przez Piotrek
Tak jest, taki właśnie toast wygłasza się na naszym balu ;)