Chyba wole przemawiac zdjeciami niz slowem
Krotki komentarz do galerii: w kilku filmikach ktore wrzuce sa nagrane szarze.
Do Brochowa przyjechalem w ok 11-12. Zwiekszal sie tlumek ale mozna bylo swobodnie wybrac miejsce przy ogrodzeniu. Nauczony doswiadczeniem Wilanowa wzialem krzeselka i usiadlem w dogodnym miejscu. Bylo jeszcze troche czasu wiec ruszylem ogladac sprzet. Wszystkie wozy pancerne, motocykle, czolgi byly dostepne dla zwiedzajacych, mozna bylo porobic zdjecia z bliska tak samo jak stacjonujacych wszedzie oddzialow polsko/niemiecko/czeskich. Dodawaly one uroku i wprowadzaly w atmosfere 39 roku. Oczywiscie wokol pola bitwy powstal wielki odpust:kramy z wata cukrowa, demobilem itp No ale tak musi byc. Po pewnym czasie zaczely sie przedstawienia. Przed glownym wydarzeniem odtwarzane byly krotkie epizody z 1938 i 39r. Obecni byli goscie z Czech ktorzy przygotowali scenke z granicy, prowokacje ogolna atmosfere z tamtego roku gdy sielska atmosfera zmieniala sie w coraz ostrzejsze speicia. Potem byla scenka z okazji 17 wrzesnia - prowokacja i strzelanina na granicy Polsko- Radzieckiej. Odzial Kawalerii WP pokazal swoj uklad- identyczny jaki byl zaprezentowany w Wilanowie, nawet komentarz byl chyba z tej samej kartki
Czekalem na glowne przedstawienie. No i zaczelo sie. Najpierw wkroczyly i zalegly polskie oddzialy. Nowoscia w tym roku byly samoloty. Jeden wojskowy i kilka plastikowych (dziwne bo troche odbiegaly od klimatu epoki
) Potem wkroczyly oddzialy niemieckie i zaczela sie strzelanina. Bardzo ciekawie to wygladalo, uczestnicy z przejeciem odtwarzali swoje role, ranni krzyczeli w nieboglosy wzbudzajac ogolna wesolosc publicznosci. Potem strzalnina wybuchy, chatka wybuchala jedna za druga. Ja czekalem na szarze no i doczekalem sie. Tu odsylam do filmiku ktory wrzuce do galerii. Nie mnie oceniac autentycznosc i poprawnosc szarzy ale pod wiekszym wrazeniem bylem po Wilanowie gdzie byla wieksza ilosc koni. Calosc robila wrazenie duzego realizmu.
Na koniec zbiorka i defilada wszystkich uczestnikow. Tu porazka organizatorow albo ochroniarzy. Kiedy oddzialy jeszcze maszerowalu publicznosc zaczela wchodzic na pole bitwy. Defilujacy musieli coraz szybciej sie uwijac i manewrowac miedzy coraz wieksza iloscia matek z dziecmi i wszyskich ciekawskich. Niemile wrazenie. Calosc imprezy oceniam pozytywnie, jak zapewniali organizatorzy z roku na rok powieksza sie ilosc sponsorow i uczestnikow.
A potem...dlugi powrot do Wawy w korku.