Strona 18 z 20

Re: Dni Ułana 2011

PostNapisane: 25 kwi 2011, o 10:35
przez Lookas
Lookas napisał(a): Od czasów wojen burskich RHA uzywa 13 funtówek(...)


Poprawka, choć drobna, ale jednak istotna:) 13 funtówka weszła do uzycia po 1904 roku ( druga wojna burska skończyła się w 1902r) więc to co na pisałem jest nie do końca ścisłe:) No ale pomylilem sie "tylko" o dwa lata:)

Re: Dni Ułana 2011

PostNapisane: 25 kwi 2011, o 21:43
przez Paweł_39
Paweł, do ognia na wprost też musi być odległość odpowiednia Inaczej pociski przelatują przeciwnikowi nad głową.


Nie jesli stoich na wzgórzu i celujesz prosto w pole. Pocisk nie leci po łuku, a po linii prostej... Gdyby było inaczej, nie byłbyś w stanie prowadzić ognia przeciwpancernego.

Re: Dni Ułana 2011

PostNapisane: 25 kwi 2011, o 23:26
przez Piotrek
Do ognia p-panc też musisz mieć stosowną odległość. Pod Mokrą była taka sytuacja. W pewnym momencie działa 2 D.A.K. nie były już w stanie skutecznie zwalczać czołgów, bo te podjechały na zbyt bliska odległość i pociski przelatywały nad nimi.

Re: Dni Ułana 2011

PostNapisane: 26 kwi 2011, o 11:00
przez Piotr Walter
Jestem zielony... Ale tak na chłopski rozum.. jakby celować mocno pod cel?? Brać pod uwagę przewyższenie tak jak w zwykłym strzelectwie>?

Re: Dni Ułana 2011

PostNapisane: 26 kwi 2011, o 12:54
przez Lookas
Celowanie i wystrzał armatni to troszke inna bajka:)

Można prowadzić ogień na wprost, ale przy małych odległościach, poza tym skupienie dla armaty jest zupełnie czym innym niz dla karabinka:) Ponad to, konstrukcja łoża pozwala na obniżenie lufy tylko do pewnej wartości. Pocisk, który jest wyposażony w zapalnik uderzeniowy mógłby nie eksplodować a jedynie odbic się od podłoza jak kamyk, kiedy puszcza sie kaczki na wodzie.
ENERGIA kinetyczna pocisku nie jest az taka wielka, by samym podmuchem zabić wiecej niz jednego czy dwóch trafionych o ile sam pocisk nie eksplodowałby. Dlatego bardziej efektywnym do zwalczania siły żywej jest szrapnel. Ale on eksploduje w powietrzu, po ustawieniu okreslonej wartości czasowej na zapalniku czasowym i jest to obarczone dośc dużym marginesem błędu. Na 50 metrach mógłby nie eksplodować, albo porazić zarówno atakowanych jak i atakujących:)

Ze wspomnień wynika, ze kiedy obsługa widziała na przedpolu atakujacych ( jeśli nie mozna sie było wycofać) nie uzywano juz armat (przeciw piechocie i kawalerii) a raczej broniono ich przy pomocy broni ręcznej. Z ostrzałem ppanc jest troche inaczej, bo pocisk trafiajac w pancerz eksplodował. Poza tym pojazd jest wiekszym (i mniej ruchliwym) celem niż człowiek, nawet na koniu:)

Re: Dni Ułana 2011

PostNapisane: 29 kwi 2011, o 00:17
przez Ułan świętokrzyski
Jakbym książkę czytał! No bardzo ładnie!

Re: Dni Ułana 2011

PostNapisane: 4 maja 2011, o 11:22
przez piotreks
Piotrek napisał(a):Jak się ma nieprzerwaną kilkudziesięcioletnią tradycję to i efekt jest jak się należy. Gdyby nie wojna i 50 lat komunizmu, kto wie, może i u nas byłaby jakaś reprezentacyjna bateria artylerii konnej, która by pokazywała niegorsze cuda.


Ja wiem czy to wina komunizmu? Przecież tamci nie ćwiczyli 100 lat, żeby tak jeździć. Niemożliwy byłby scenariusz, że po zmianie systemy powraca się u nas do tradycji i po 5 lat ćwiczeń tworzy się coś podobnego? Zwyczajnie nikt takiego projektu jak dotąd nie podjął, nie doszukiwałbym się jakiś teorii, że komuna zniszczyła to czy tamto - wtedy nie było do tego warunków.

Re: Dni Ułana 2011

PostNapisane: 4 maja 2011, o 11:42
przez Piotrek
Nie chodzi o to, że Brytyjczycy 100 lat ćwiczyli. Po prostu po 1945 r. starano się za wszelką cenę wymazać wszystko to, co funkcjonowało przed wojną, wiele rzeczy umyślnie niszczono, byle by pamięć o nich nie przetrwała. Gdyby konną artylerię odtworzono zaraz po wojnie, nie byłoby problemów z wyszkoleniem i całą masą detali, o których dzisiaj już nikt nie pamięta. Byłaby ciągłość tradycji, szkolenia. Zawsze to łatwiej zaczynać po 5 latach przerwy niż po 50. A tak - mamy tradycje przekazane w latach 90-tych bez szczególnego klucza. Po prostu ktoś postanowił, że 15 Brygada Kawalerii Pancernej będzie dziedziczyła tradycje Wlkp. Brygady Kawalerii. Z dnia na dzień nadano batalionom i dywizjonowi artylerii nazwy wyróżniające i musieli się tradycji uczyć. Na wyspach wygląda to nieco inaczej. Tam nikt w 1939 r. pułków nie rozwiązywał, istnieją do dzisiaj pod niezmienionymi nazwami, pochodzącymi jeszcze z XIX w. czy nawet wcześniej. "Po drodze" zmieniało się umundurowanie, uzbrojenie, ale ciągłość tradycji nie została przerwana.

Re: Dni Ułana 2011

PostNapisane: 4 maja 2011, o 12:00
przez Piotr Walter
Nie w tym rzecz. Piotreks komuna zniszczyła ludzi którzy mogli by taki projekt podjąć! Najpierw wojna a potem komuna, i o to chodziło Piotrkowi. Poprostu tradycja została przerwana, ludzie wybici i wytempieni, przedwojenna kawaleryjska Polska przez pół wieku była szkalowana a ludzie, którzy ją tworzyli byli prześladowani. Gdy tradycja i ten typ wojska wyginoł to wygineli też w jego struktórach ludzie którzy mogli by coś takiego tworzyć i wyszkolić sobie następców.

W GB to tak wygląda bo to jest regularne wojsko, amatorzy będą potrzebowali 200lat aby dość do takiego stanu. U nas w wojsku niema takiego rodzaju wojsk i nikt nie wyjmie z budzetu tylu pieniędzy aby to od nowa stworzyć i utrzymywać.

Milowym krokiem było stworzenie Reprezentacyjnego Szwadronu WP, ale oni wciąż w porównaniu z zachodem są jak wardburg do nowego subaru impreza... Oni są dobrzy wśród amatorów, natomiast jeśli postawić ich obok profesjonalnego wojska... - to moje osobiste zdanie.
Moim zdaniem całym problemem wstrzymującym rozwój takich przedsięwzięć jest brak pieniędzy. Gdybyśmy byli bogatszym państwem i gdyby znaleźli się ludzie wśród polityków i szefostwa w woju, to mielibyśmy najleprzą kawalerię na świecie tak jak wieki temu ;)
Budżet determinuje wszystko.

Re: Dni Ułana 2011

PostNapisane: 4 maja 2011, o 12:04
przez Piotr Walter
wysłaliśmy posta Piotrek chyba w tym samym momencie... ;)

Re: Dni Ułana 2011

PostNapisane: 4 maja 2011, o 12:18
przez Piotrek
Niestety, wszystko rozbija się o pieniądze. Utrzymanie choćby reprezentacyjnej baterii artylerii konnej (4 działony) to ogromne koszta. Pomijając zakup/odtworzenie dział z przodkami (kilkadziesiąt tysięcy za zestaw), trakcji i siodeł (ok. 30 000 zł na jeden zaprzęg), trzeba zakupić sporo koni i je utrzymać. Zakładając nawet, by wystawić niekompletne działony, bez jaszczy, a obsługę pozbawić koniowodnych, to i tak pozostaje 14 koni na działon. A to dopiero początek... Największy problem to wyszkolenie. O ile osób mających pojęcie o rzemiośle kawaleryjskim kilka w Polsce znajdziemy, to z instruktorami artylerii konnej będzie gorzej. Samo prowadzenie ognia to nie problem, bo każdy artylerzysta wziąwszy przedwojenne instrukcje strzelania łatwo powie, że niewiele się zmieniło. Ale pozostaje jeszcze jazda zaprzęgami czyli bateria zaprzężona. I tutaj zaczynają się schody...

Re: Dni Ułana 2011

PostNapisane: 4 maja 2011, o 12:49
przez Piotr Walter
I to nie mogą być byle jakie konie... pomijam tu jednolitość umaszczenia itp., ale nie każdego konia przyuczy się do takich cudów jak na tamtym filmie...
pozdr

Re: Dni Ułana 2011

PostNapisane: 4 maja 2011, o 13:03
przez piotreks
Chodziło mi raczej o wyszkolenie jeźdźców i koni, o ten "taniec armat". I tego nie da się zrobić ze względu na brak kasy, a nie przerwanie tradycji.

Re: Dni Ułana 2011

PostNapisane: 4 maja 2011, o 13:11
przez Lookas
Żeby nie było, ze TAM jest tak dobrze....RHA to normalna, do dzis operująca formacja, z nowoczesnym sprzetem i wyszkolonymi żołnierzami. Te dwie konne baterie reprezentacyjne, to dodatkowa działalnośc w ramach normalnego szkolenia. Co oznacza, ze wstepujacy na ochotnika żołnierz, poza zwykłym szkoleniem wojskowym, ma jeszcze do tego drugi "etat", jako mounted gunner. RHA ( baterie konne) nie jest w 100% finansowana z budżetu brytyjskiego MON, ale w czesci sama na siebie zarabia uczestniczac w pokazach komercyjnych. Nie mam co prawda dokładnych danych, ale nie jest to tania impreza:)

Co do naszego podwórka....niczego nie ujmując Szwadronowi Reprezentacyjnemu, to brakuje mi pomysłów na jego wykorzystanie. Podobnie jak w całej polskiej armii, tak i w przypadku SR nikt chyba nie ma pomysłu na promocję i reklamę. W USA, czy GB armia sporo robi by się promować. W Polsce to wciąz bardzo kuleje ( tym bardziej, ze to trudny temat, po wielu latach skutecznego obrzydzania munduru). Osobiście jestem zdania, ze skoro Szwadron jest reprezentacyjny, to powienien maksymalnie często armię reprezentować. Nie tylko przy okazji wizyt oficjeli i świąt państwowych.

W Polsce, w ramach działalności amatorskiej tez dałoby się choć działon utworzyć. Sęk w tym, że to jest trudne logistycznie. Potrzeba do tego około 30 koni ( wliczając rezerwowe) i kilku zamiłowanych pasjonatów mogących poświęcić 4-5 dni w tygodni na pracę z tymi końmi. Niestety....AK to nie sekcja czy dwie kawalerii:)
Tak, jak pisał Piotr to ma też swój aspekt finasowy. Na ten moment nie ma chyba nikogo takiego, kto powierzyłby 30 swoich koni po to, by po roku pracy utworzyć sprawny i bardzo atrakcyjny marketingowo team.
I mimo, ze nie ma chyba nikogo, komu bardziej niz mnie zalezy na utworzeniu takiego działonu, patrzac na temat realistycznie, raczej nie ma na to szans. Bedą na pewno pojawiały sie kolejne próby doraźnego wystawienie kompletnego działonu, ale bez gruntownej pracy, to zawsze będzie tylko ( z czałym szacunkiem dla włozonego wysiłku) grupa wyglądająca jak działon.

Re: Dni Ułana 2011

PostNapisane: 4 maja 2011, o 13:17
przez Lookas
piotreks napisał(a):Chodziło mi raczej o wyszkolenie jeźdźców i koni, o ten "taniec armat". I tego nie da się zrobić ze względu na brak kasy, a nie przerwanie tradycji.


Gdyby tradycja była zachowana w ciągłości, wielu ludzi walczyłoby o to, by koń nie został zapomniany. Dziś oficerowie 7 dAKW z dumą przyznają sie do tradycji, ale poza chlubnymi wyjatkami, o koniu nie maja bladego pojęcia. I na tym polega róznica. Pasjonaci potrafia wydobyc pieniądze nawet spod ziemi.....Ale w tym wypadku brakuje trochę pasojnatów:)