A ja Piotrek, rozumiem. Przytoczę tutaj tekst "Pieśni Konfederatów Barskich":
Nigdy z królami nie będziem w aliansach,
Nigdy przed mocą nie ugniemy szyi;
Bo u Chrystusa my na ordynansach,
Słudzy Maryi.
Więc choć się spęka świat i zadrży słońce,
Chociaż się chmury i morza nasrożą,
Choćby na smokach wojska latające,
Nas nie zatrwożą.
Bóg naszych Ojców i dziś jest nad nami,
Więc nie dopuści upaść żadnej klęsce:
Wszak póki on był z naszymi Ojcami,
Byli zwycięzce.
Więc nie wpadniemy w żadną wilczą jamę,
Nie ulękniemy przed mocarzy władzą;
Wiedząc że nawet grobowce nas same
Bogu oddadzą.
Ze skowronkami wstaliśmy do pracy,
A spać pójdziemy o wieczornej zorzy:
Ale w grobowcach my jeszcze żołdacy
I hufiec Boży.
Bo kto zaufał Chrystusowi Panu,
I szedł na święte krain werbowanie,
Ten, de profundis, z ciemnego kurhanu
Na trąbę wstanie.
Bóg jest ucieczką i obroną naszą;
Póki on z nami całe piekła pękną;
Ani ogniste smoki nas ustraszą
Ani ulękną!
Nie złamie nas głód, ni żaden frasunek,
Ani zhołdują żadne świata hołdy,
Bo na Chrystusa my poszli werbunek,
Na jego żołdy.
Tacy to byli ci konfederaci barscy. Teraz też mamy takich konfederatów na Krakowskim. Ot, saskie czasy