To w takim razie mała refleksja z mojej strony...
Tegoroczne dni ułana były w zasadzie pierwszymi, w jakich uczestniczyłem, dlatego też trudno mi porównać je z poprzednimi. Tym niemniej...
Jaka organizacja tegorocznego święta była nie trzeba przypominać, bo każdy widział. W zasadzie do końca nie było wiadomo jak, co i gdzie. O ile odnośnie militarii niezbędne informacje pojawiły się odpowiednio wcześniej, to o imprezach w mieście dowiedziałem się dopiero w tym tygodniu, a tak na prawdę na odprawie zawodów w czwartek. Pogoda też nie zapowiadała się najlepsza, przez kilka dni padało i grunt na woli zrobił się tak miękki, że nie wiadomo było, gdzie odbędą się próby szabli i lancy. Brodziłem po tym błocie dzień wcześniej, więc wiem co piszę
Ostatecznie, po kilkukrotnej zmianie decyzji odbyły się na hali. Nie wiem, czy były już wcześniej jakieś halowe militarii, w tegorocznych trudnością dla zawodników były stosunkowo niewielkie odległości pomiędzy pozornikami. Hala na Woli choć duża ma jednakże swoją ograniczoną powierzchnię. I z tym problemem zawodnicy poradzili sobie bez większych problemów.
Niestety, frekwencja w tym roku nie była porażająca. Z Warszawy przybyło trzech Szwoleżerów i czterech ułanów Szwadronu Kawalerii WP, środowisko poznańskie reprezentowało dwóch zawodników w barwach 15 Pułku Ułanów Poznańskich. Podobno sześciu zawodników wycofało się na kilka dni przez rozegraniem zawodów. Byli tacy, którzy stwierdzili, że prościej byłoby to zorganizować w Warszawie, to większość zawodników nie musiałaby dojeżdżać
Tym niemniej, poziom był bardzo wyrównany i zawodników dzieliła odległość "ściętej łozy", co podobno się wcześniej nie zdarzało. Ostatecznie zwyciężył Piotr Walter z 15 PU na Mixerze.
Sobotni wieczór to przemarsz przed miasto i capstrzyk pod pomnikiem 15 Pułku Ułanów. O 19 stawiliśmy się na Placu Mickiewicza i zajęliśmy miejsce w szyku. O 19:30 nastąpił wymarsz - ruszyła orkiestra i wojsko, za nimi ułani Kawalerii Ochotniczej. W międzyczasie szyk uzupełnili Szwoleżerowie i Ułani Szwadronu Kawalerii WP, którzy stojąc nieco na uboczu jakoś tak nie stanęli w kolumnie na czas
Capstrzyk pod pomnikiem był niezapomnianym przeżyciem. Na pewno nie zapomni do Łuki... Staliśmy we trójkę, ja z lancą i proporcem pośrodku, kiedy nagle poczułem, jak ktoś ciągnie mnie za spodnie. Spytałem - Łuki, co ty robisz? A on na to - Mdleję, stary. Sytuację opanowało błyskawicznie stojących obok dwóch ułanów 15 Pułku, którzy przejęli naszego kolegę i nie pozwolili mu paść na bruk przed pomnikiem. Co emocje to emocje...
Po capstrzyku nastąpił przemarsz do Urzędu Miasta na tradycyjny bankiet u Prezydenta Miasta Poznania, po czym kawaleryjskie towarzystwo udało się do Kresowej, gdzie obsiadło licznie stoły. Był z nami Pan Lesław Kukawski, na cześć którego mury kresowej zatrzęsły się od gromkiego sto lat. Niezwykle trafnie, moim zdaniem, podsumował ten toast Pan Michał Andrzejak - Z Bożej łaski - Lesław Kukawski! Łaska to bowiem, że mamy Pana Lesława, bez którego jak Pan Michał powiedział, nie wiedzielibyśmy tyle i tego co wiemy. Miałem przyjemność osobiście poznać Pana Lesława. Zaraz po tym, jak uścisnął mi dłoń, poprawił mi klamrę pasa i z uśmiechem powiedział : "Do mnie lepiej nie podchodzić za blisko, bo zawsze coś dojrzę"
Zabawa była przednia, niestety będąc słabej kondycji tego dnia, musiałem wcześnie towarzystwo opuścić, czego niezmiernie żałowałem.
Niedziela to tradycyjny przemarsz konno przez miasto na Cytadelę. Mieliśmy i my w nim brać udział, jednakże nie mając przygotowanych koni zrezygnowaliśmy z bólem serca. Na Cytadeli tradycyjna plenerowa impreza, ogłoszenie wyników militarii, pokazy sprzętu wojskowego, rekonstrukcje, kiełbaski, bigos, wata cukrowa, baloniki, itp. Wystąpiliśmy mundurowo, aczkolwiek spieszeni, pomagając nieco kolegom przy koniach po zakończeniu ich występów.
Dla naszego 7 DAK'u były to o tyle ważne Dni Ułana, że po raz pierwszy braliśmy w nich udział w mundurach i barwach 7 DAK'u. W zasadzie wszystko było dla mnie nowe - pierwszy przemarsz w szyku, capstrzyk, bankiet u Prezydenta. Z zaobserwowanych reakcji wnioskuję, że pojawienie się nasze spotkało się z bardzo pozytywnym przyjęciem. Było również, a może przede wszystkim okazją do poznania kolegów, których dotychczas znaliśmy z forum, bądź oglądaliśmy na zdjęciach. Zasłynęliśmy ponoć również z "dakówek", jako że na bankiecie i imprezie w kresowej pojawiliśmy się z paniami pod ramię
Z niecierpliwością wybiegam myślami do kolejnych Dni Ułana za rok, który wypełniony będzie pewnie intensywną pracą w stowarzyszeniu (jest jej w bród, ale i zapału nie brakuje). Za rok obowiązkowo wystąpić musimy konno. Pytanie czy w trójkę w szyku z lancą i proporcem, czy w trzy pary koni z prawosławną
Życzyłbym sobie tylko, żeby jak opowiadali, wróciły te czasy, kiedy to w militarii 40 zawodników startowało.