Opadły emocje, kolejne Dni Ułana za nami. W porównaniu do poprzednich frekwencja na zawodach militarii bardzo mizerna. Faktycznie taniej i łatwiej byłoby je zorganizować w Starej Miłosnej, niz w Poznaniu. Zabrakło tez plenerowych imprez na Woli, a szkoda, bo tam jest doskonały klimat do rekonstrukcji. Osobiście odczułem jakiś dziwny galimatias i brak zainteresowania w środowisku Wielkopolskiego KO. Mozliwe, ze to tylko przesilenie w szeragach "starych ułanów", w końcu w tym roku zadebiutowały w Poznaiu dwie nowe organizacje. Jedna z nich, to nasz "7 DAK", druga, to grupa stworzona przez instruktorów poznańskiej Woli, wystepujaca w barwach ogólnokawaleryjskich ze ślicznymi "korpusówkami" na kołnierzach. Zatem duch w narodzie nie ginie, może tylko strasze srodowisko jest zbyt hermetyczne, by dopasować się do nowych realiów. Coraz cześciej nie wystarcza juz samo "wygladąnie" jak kawalerzysta. Coraz czesciej trzeba robic cos wiecej. Stąd coraz wiecej grup RH, coraz bardziej zwraca sie uwage na to by wygladac zgodnie z historia i przepisami IIRP, by temat traktowac powaznie i dogłebnie, a nie po łebkach. I to pierwsze spostrzeżenie z tegorocznych DU. "Branża" staje się coraz bardziej wymagająca i swietnie stymuluje do dalszego rozwoju. Niestety, drugą stroną medalu sa koszta i ten własnie aspekt blokuje wielu z nas. No ale na to chyba nie ma rady.....
Odkąd pierwszy raz zobaczyłem Militarii jestem jego gorącym zwolennikem. Tym bardziej zmarwiła mnie tak mizerna frekwencja zawodników:( Juz pisałem, ze wg mnie, militarii podupada. Jako, ze to trudna dyscyplina, wymagajaca sporego zaangazowania, czasu i środków, nie dziwi mnie, ze tak niewielu z nas ją uprawia czynnie. Smuci jednakże, ze środowiska nie sa zainteresowane wysyłanie swoich delegatów na takie zawody. Oczywiście rozumiem - koszta i td itp, ale przeciez w ten sposób bardzo szybko całe KO zamieni się w dziwny twór a kultywowanie najlepszych tradycji pójdzie w las.
i ostania refleksja:) Pierwszy raz w zyciu udało mi sie byc uczestnikiem tej imprezy. Od wielu lat, jako widz marzyłem, ze może kiedys w końcu....... i słow stało się ciałem:) Jeszcze bez konia, wciąz bardziej jako widz, ale już uczestnik, cieszyłem się, ze wciąż sa ludzie, którym to co robimy nie jest obojetne. I że znaleźli sie tacy, którzy nie bez odrobiny złośliwości ale bardzo konstruktywnie krytykowali mnóstwo naszych niedociagnięć i braków. I ze mimo wszystko z radościa przyjeli nas w swoim gronie. To dało mi potężnego kopa do dalszej pracy:) I mimo wszystko uważam, ze tegoroczne DU były udane:)
Bardzo sie cieszę, ze mogłem poznać zacnych Szwolezerów!! To była czysta przyjemność:)