Tradycje pułków kawalerii II RP
Napisane: 20 cze 2006, o 22:13
Tradycje i zwyczaje poszczególnych pułków polskiej kawalerii II RP
[ Dodano: Wto Cze 20, 2006 10:23 pm ]
Oczywoście jako niewprawny jeszcze za bardzo w poruszaniu się po Forum zapomniałem dołączyc to co najważniejsze. Zachęcam w tym temacie do prezentowania znanych nam tradycji i zwyczajów a nawet kawaleryjskiej fantazji kawalerzystów II RP. Pozwalam sobie jako pierwszy zamieścić wzmainkę o takich zwyczajach w 8 PU, którego barwy mam zaszczyt nosić.
Cóż można napisać o przedwojennych zwyczajach sławetnego 8 Pułku Ułanów ks Józefa Poniatowskiego?
Dwa lata temu wpadła mi w ręce książka Stanisława Radomyskiego „Wspomnienia o odrębnościach w zwyczajach i obyczajach kawaleryjskich II Rzeczypospolitej”. Autor opisuje tam pokrótce każdy z 40 pułków przedwojennej kawalerii.
A oto co można tam przeczytać o 8 PU.
„A więc 8 PU przejął wiele dawnych, polskich zwyczajów i obyczajów wojskowych od austriackiego pułku.
Do zwyczaju należało, między innymi, wznoszenie na wszystkich przyjęciach toastu za pomyślność pułku, w czasie którego oficerowie łączyli swe szklanki i podnosząc przy tym palce wskazujące prawej ręki, mówili: „Kupą Panowie”.
Jeden z najstarszych oficerów pułku, rtm rez. Władysław Piniński ofiarował srebrny puchar, na którym wyryte były słowa: „Razem Panowie”. Tym pucharem, w dniu święta pułkowego (19 marca) spełniany był toast za pomyślność Pułku.
18 marca, w przeddzień święta pułkowego oficerowie, ich rodziny, niektórzy podoficerowie i szwadron honorowy pułku, zbierali się na Wawelu. Tam oficerowie zaciągali warty honorowe przy kryptach księcia Józefa Poniatowskiego, a po 1935 roku – i marszałka Józefa Piłsudskiego. Po mszy św. następowało złożenie wieńców w tych kryptach.
Po ceremoniale, oficerowie pułku i ich rodziny, tradycyjnie udawali się na śniadanie do Hawełki na Rynku Krakowskim.
Corocznie 6 listopada w rocznicę bratobójczych walk w 1923 roku na ulicach
Krakowa (zginęło w tym dniu 12 żołnierzy pułku), z udziałem szwadronu honorowego, przy pomniku – grobowcu na Cmentarzu Rakowieckim odbywał się apel poległych oraz składanie kwiatów. Na zakończenie przemawiał dowódca pułku.
W czasie procesji Bożego Ciała, przy celebransie szła zawsze eskorta ułańska przy szablach.
Do zwyczaju należało również organizowanie przez pułk z okazji różnych uroczystości pokazów publicznych. Między innymi tzw. żywych szachów, łapania Tatarów, czy też walk pióropuszów. Pokaz żywych szachów odbywał się na arkadowym dziedzińcu zamku królewskiego. Do gry stawały dwie partie konne w strojach z XVII wieku: partia polska na koniach gniadych i partia turecka – na siwkach. Pokazem połączone były deklamacje.
W walce pióropuszów brały udział dwie grupy konne po 12 podoficerów każda. Jeźdźcy jednej grupy mieli na głowach czerwone pióropusze, a drugiej – białe. Gra polegała na ścinaniu szablami pióropuszy przeciwnikom.
Każdego ósmego dnia miesiąca oficerowie pułku spotykali o 8 wieczorem na wspólnej kolacji w kasynie oficerskim.
Do połowy lat 30-tych na terenie koszar oficerowie pułku nosili nieregulaminowe półpłaszcze wełniane w kolorze kawy z mlekiem, dwurzędowe, z bocznymi kieszeniami i kościanymi guzikami. Takie, jak nosili szwoleżerowie.
Pluton trębaczy pułku wyróżniał się tym, że koń kotlisty nie miał na czole kity. Natomiast cały pokryty był żółtą siatką w barwach pułku z bawełny merceryzowanej, wykończonej mnóstwem kutasików.
Pułk związany był braterstwem z trzema pułkami wraz z którymi walczył w 1920 roku pod Komarowe: z 2 Pułkiem Szwoleżerów, z 5 PU oraz z 9 PU..
Płk Kazimierz Masztalerz (był dowódca od 1930 do 1939 roku) wszystkim podchorążym zwykł mawiać po imieniu. Ale, żeby było to formalnie usankcjonowane, ze wszystkim zaraz po ich przybyciu do pułku wypijał bruderszaft. Naturalnie podchorążowie rozumieli ten gest pułkownika właściwie. Bruderszaft obowiązywał w jedną stronę, to jest dowódcę pułku. Bo jak mogło być inaczej?
Ale zdarzył się wypadek. Jeden z podchorążych rezerwy ten gest pułkownika potraktował zbyt serio.
W czasie manewrów letnich podchorąży ten nieudolnie dowodził patrolem rozpoznawczym i podpadł pułkownikowi, który omawiając zauważone błędy mocno go skrytykował a może i zbeształ.
Urażony tak surową oceną podchorąży zaraz po odprawie podszedł do pułkownika i powiedział: „Nie wygłupiaj się Kaziu, nie było tak źle”. Pułkownik (podobno) zaniemówił.
W 1936 roku podczas manewrów jesiennych w czasie postoju pułku w Radziechowach nad Wieprzem dowódca 8 PU płk Kazimierz Mastalerz w rozmowie z jednym podchorążym, wspominając walki w 1920 roku wyznał swoje credo życiowe w słowach: „… Każdy z nas musi umrzeć. Gdyby mi przyszło umierać – nie wyobrażam sobie innej śmierci, jak w błysku szabli, tętencie kopyt, w huku armat i Km-ów i z okrzykiem hurra! – jak w 1920 roki”. Po chwili dodał – „Na razie żyjemy piękny jest świat ułański…”
Któż mógł przypuszczać, że już wkrótce 1 września 1939 roku pod Krojantami w szarży dywizjonu
18 PU Pomorskich spełni się wizja Pułkownika ….
I właśnie ta wypowiedź pułkownika Masztalerza była mi inspiracją do napisania dwa lata temu tej króciutkiej modlitwy współczesnego kawalerzysty, którą umieściłem na początku wspomnień o śp. rtm Andrzeju Leśniaku na www.ulani.pl
[ Dodano: Wto Cze 20, 2006 10:23 pm ]
Oczywoście jako niewprawny jeszcze za bardzo w poruszaniu się po Forum zapomniałem dołączyc to co najważniejsze. Zachęcam w tym temacie do prezentowania znanych nam tradycji i zwyczajów a nawet kawaleryjskiej fantazji kawalerzystów II RP. Pozwalam sobie jako pierwszy zamieścić wzmainkę o takich zwyczajach w 8 PU, którego barwy mam zaszczyt nosić.
Cóż można napisać o przedwojennych zwyczajach sławetnego 8 Pułku Ułanów ks Józefa Poniatowskiego?
Dwa lata temu wpadła mi w ręce książka Stanisława Radomyskiego „Wspomnienia o odrębnościach w zwyczajach i obyczajach kawaleryjskich II Rzeczypospolitej”. Autor opisuje tam pokrótce każdy z 40 pułków przedwojennej kawalerii.
A oto co można tam przeczytać o 8 PU.
„A więc 8 PU przejął wiele dawnych, polskich zwyczajów i obyczajów wojskowych od austriackiego pułku.
Do zwyczaju należało, między innymi, wznoszenie na wszystkich przyjęciach toastu za pomyślność pułku, w czasie którego oficerowie łączyli swe szklanki i podnosząc przy tym palce wskazujące prawej ręki, mówili: „Kupą Panowie”.
Jeden z najstarszych oficerów pułku, rtm rez. Władysław Piniński ofiarował srebrny puchar, na którym wyryte były słowa: „Razem Panowie”. Tym pucharem, w dniu święta pułkowego (19 marca) spełniany był toast za pomyślność Pułku.
18 marca, w przeddzień święta pułkowego oficerowie, ich rodziny, niektórzy podoficerowie i szwadron honorowy pułku, zbierali się na Wawelu. Tam oficerowie zaciągali warty honorowe przy kryptach księcia Józefa Poniatowskiego, a po 1935 roku – i marszałka Józefa Piłsudskiego. Po mszy św. następowało złożenie wieńców w tych kryptach.
Po ceremoniale, oficerowie pułku i ich rodziny, tradycyjnie udawali się na śniadanie do Hawełki na Rynku Krakowskim.
Corocznie 6 listopada w rocznicę bratobójczych walk w 1923 roku na ulicach
Krakowa (zginęło w tym dniu 12 żołnierzy pułku), z udziałem szwadronu honorowego, przy pomniku – grobowcu na Cmentarzu Rakowieckim odbywał się apel poległych oraz składanie kwiatów. Na zakończenie przemawiał dowódca pułku.
W czasie procesji Bożego Ciała, przy celebransie szła zawsze eskorta ułańska przy szablach.
Do zwyczaju należało również organizowanie przez pułk z okazji różnych uroczystości pokazów publicznych. Między innymi tzw. żywych szachów, łapania Tatarów, czy też walk pióropuszów. Pokaz żywych szachów odbywał się na arkadowym dziedzińcu zamku królewskiego. Do gry stawały dwie partie konne w strojach z XVII wieku: partia polska na koniach gniadych i partia turecka – na siwkach. Pokazem połączone były deklamacje.
W walce pióropuszów brały udział dwie grupy konne po 12 podoficerów każda. Jeźdźcy jednej grupy mieli na głowach czerwone pióropusze, a drugiej – białe. Gra polegała na ścinaniu szablami pióropuszy przeciwnikom.
Każdego ósmego dnia miesiąca oficerowie pułku spotykali o 8 wieczorem na wspólnej kolacji w kasynie oficerskim.
Do połowy lat 30-tych na terenie koszar oficerowie pułku nosili nieregulaminowe półpłaszcze wełniane w kolorze kawy z mlekiem, dwurzędowe, z bocznymi kieszeniami i kościanymi guzikami. Takie, jak nosili szwoleżerowie.
Pluton trębaczy pułku wyróżniał się tym, że koń kotlisty nie miał na czole kity. Natomiast cały pokryty był żółtą siatką w barwach pułku z bawełny merceryzowanej, wykończonej mnóstwem kutasików.
Pułk związany był braterstwem z trzema pułkami wraz z którymi walczył w 1920 roku pod Komarowe: z 2 Pułkiem Szwoleżerów, z 5 PU oraz z 9 PU..
Płk Kazimierz Masztalerz (był dowódca od 1930 do 1939 roku) wszystkim podchorążym zwykł mawiać po imieniu. Ale, żeby było to formalnie usankcjonowane, ze wszystkim zaraz po ich przybyciu do pułku wypijał bruderszaft. Naturalnie podchorążowie rozumieli ten gest pułkownika właściwie. Bruderszaft obowiązywał w jedną stronę, to jest dowódcę pułku. Bo jak mogło być inaczej?
Ale zdarzył się wypadek. Jeden z podchorążych rezerwy ten gest pułkownika potraktował zbyt serio.
W czasie manewrów letnich podchorąży ten nieudolnie dowodził patrolem rozpoznawczym i podpadł pułkownikowi, który omawiając zauważone błędy mocno go skrytykował a może i zbeształ.
Urażony tak surową oceną podchorąży zaraz po odprawie podszedł do pułkownika i powiedział: „Nie wygłupiaj się Kaziu, nie było tak źle”. Pułkownik (podobno) zaniemówił.
W 1936 roku podczas manewrów jesiennych w czasie postoju pułku w Radziechowach nad Wieprzem dowódca 8 PU płk Kazimierz Mastalerz w rozmowie z jednym podchorążym, wspominając walki w 1920 roku wyznał swoje credo życiowe w słowach: „… Każdy z nas musi umrzeć. Gdyby mi przyszło umierać – nie wyobrażam sobie innej śmierci, jak w błysku szabli, tętencie kopyt, w huku armat i Km-ów i z okrzykiem hurra! – jak w 1920 roki”. Po chwili dodał – „Na razie żyjemy piękny jest świat ułański…”
Któż mógł przypuszczać, że już wkrótce 1 września 1939 roku pod Krojantami w szarży dywizjonu
18 PU Pomorskich spełni się wizja Pułkownika ….
I właśnie ta wypowiedź pułkownika Masztalerza była mi inspiracją do napisania dwa lata temu tej króciutkiej modlitwy współczesnego kawalerzysty, którą umieściłem na początku wspomnień o śp. rtm Andrzeju Leśniaku na www.ulani.pl