Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies. Wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Zapoznaj się z polityką prywatności.

Tradycje pułków kawalerii II RP

Moderatorzy: Staszek, Moderatorzy

Postprzez Ułan świętokrzyski » 24 sty 2007, o 00:33

Na podstawie książki Stanisłąwa Radomyskiego

9 PUŁK UŁANÓW MAŁOPOLSKICH (mp. TREMBOWLA)

Zwyczaje i obyczaje w tym pułku kształtowały żelazne zasady, które przybywającym podporucznikom, absolwentom Szkoły Podchorążych Kawalerii, wyszczególniali kolejni dowódcy pułku. A więc:
• dowódca pułku ma dużo wyrozumiałości dla młodzieńczych wybryków,
• w pułku nie toleruje się długów i pijaństwa,
• oficer musi być dumny, że nosi barwy tak wspaniałego pułku,
• stanowczo przestrzega się przed flirtami z żonami kolegów.

W pułku nie było nigdy takiego wypadku, nie ma i nie będzie. Takie zasady wpajane były i w innych pułkach.
Tę wyrozumiałość dla młodzieży oficerskiej odczuł jeden z podporuczników, gdy w parę tygodni po przybyciu do pułku po ukończeniu Szkoły, adiutant zawiadomił go, że o oznaczonej godzinie ma stawić się do raportu. Podporucznik zachodził w głowę, co mógł przeskrobać, że czeka go raport u dowódcy. Jeszcze w kancelarii adiutanta sprawdził swój przepisowy wygląd, trzymanie szabli, idealną czystość butów itp. Adiutant wprowadził go do dowódcy pułku.
Pułkownik Stanisław Pomiankowski wstał zza biurka, wysłuchał meldunku o stawieniu się do raportu i przez chwilę badał wzrokiem wygląd podporucznika. Następnie wziął z biurka jakiś papier i powiedział:
— Jakaś panna skarży się, że podczas spaceru w parku, pan porucznik ją zaczepiał.
Nastąpiła chwila ciszy, po której młody podporucznik spodziewał się gromów i kary, a co najmniej reprymendy. Usłyszał natomiast spokojny i głęboki głos pułkownika:
— Panie poruczniku. Gdy ja byłem w pana wieku, to mnie zaczepiały.
Potem krótka przerwa i w formie pożegnania pułkownik powiedział:
— Dziękuję panu. Proszę wracać do szwadronu.
W tradycji pułku żyła pamięć o pierwszym dowódcy mjr. Józefie Dunin-Borkowskim, który dosiadając złotego kasztana anglo-araba Selima, poległ na polu bitwy nad Horyniem 3 lipca 1920 roku. Umierając, mjr Dunin-Borkowski wypowiedział do otaczających go oficerów słowa: ... pilnujcie honoru sztandaru pułkowego. Odtąd utrwalił się zwyczaj, że każda bojowa odprawa kończyła się tymi słowami. Pamięć o mjr. Dunin-Borkowskim uwidoczniła się również roztoczeniem przez pułk stałej opieki nad grobem majora na cmentarzu w Dębicy.
Żywą pamięcią o dowódcach pułku był Selim. Był to koń służbowy kolejnych dowódców. Potem pozostał w pułku na łaskawym chlebie.
Po zakończonej wojnie, podobnie jak Krechowiak, Selim okazał się bardzo dobrym koniem sportowym, odnoszącym zwycięstwa w wielu zawodach sportowych. Potem stał w otwartym boksie stajennym, bez kantara. Pozwolono mu wychodzić ze stajni i spacerować po trawnikach. Siodłano go tylko raz w roku, w czasie święta pułkowego (31 sierpnia). W tym dniu dosiadał go dowódca i odbierał na nim defiladę. Ale już w roku 1938 nie osiodłano go, żeby go nie męczyć. Stanął obok dowódcy pułku. 19 czerwca 1939 roku padł ze starości w wieku 30 lat.
W szafie adiutanta przechowywane były akselbanty z wojny 1918-1920, noszone przez ówczesnego adiutanta ppor. Bronisława Wojciechowskiego. Co roku, w dniu święta pułkowego, adiutant zakładał te stare, kiedyś srebrne, a później już zrudziałe, wojenne sznury adiutanta i w nich brał udział w głównych uroczystościach. Dopiero na zabawę w tym dniu, zakładał swoje.
W pułku stosowana była bezwzględna selekcja kadry oficerskiej. Pozostawali tylko najlepsi z najlepszych. Ci co odpadli, przenoszeni byli do innych pułków. Nic więc dziwnego, że w latach trzydziestych, gdy dowódcą był ppłk Tadeusz Komorowski, w czasie inspekcji przeprowadzonej przez ówczesnego dowódcę brygady, ten ostatni, przeglądając pisemne opinie oficerów pułku, z przekąsem miał powiedzieć do dowódcy:
— U pana wszyscy oficerowie są bardzo dobrzy? Pułkownik Komorowski spokojnie na to odpowiedział:
— To zupełnie naturalne, bo innych nie trzymałbym w pułku.

Rezultaty tej selekcji nie dały na siebie długo czekać. Jak wspomina ostatni dowódca ppłk dypl. (późniejszy generał) Klemens Rudnicki w książce Na Polskim Szlaku, 27 września 1939 roku w Warszawie, już po podpisaniu kapitulacji, gdy pułk zebrał się do wysłuchania ostatniego rozkazu, pułkownik pozwolił opuścić szeregi tylko oficerom rezerwy, by umożliwić im ukrycie się w Warszawie i przebranie w ubrania cywilne. Jednak nikt z rezerwistów nie chciał opuścić pułku. Wtedy pułkownik, kończąc odprawę, zapytał: Kto ma coś do powiedzenia?
... Długie milczenie — wspomina gen. Rudnicki — przerwał rtm. Edward Ksyk, dowódca 3 szwadronu.
— Pan Pułkownik pozwoli zameldować — powiedział służbiście i wyciągnął się jak tylko mógł, a obok niego kolejno stukali ostrogami jego młodsi oficerowie.
— Melduję — mówił rtm. Ksyk — że ja i cały 3 szwadron — znowu stuki ostrogami — postanowiliśmy odmówić wykonania rozkazu kapitulacji. Jutro rano szarżujemy na pozycje niemieckie i żeby przeszło do tradycji pułkowej, że 9 Pułk Ułanów Małopolskich nie poddaje się nigdy...
Dopiero długa perswazja pułkownika o bezcelowości dalszej walki przekonała tego wzorowego oficera, że... i klęskę trzeba umieć przetrwać.
W czasie dowodzenia pułkiem przez ppłk Komorowskiego przyjął się zwyczaj, że każdy z oficerów, który przybywał do pułku, fundował dla kasyna srebrny pucharek (szampankę) z wyrytym na nim swoim podpisem i datą przybycia. Odchodzącego z pułku oficera żegnano takim samym srebrnym pucharkiem, ufundowanym przez korpus oficerski, z datami przybycia i odejścia z pułku oraz z podpisami żegnających go oficerów.
Z inicjatywy oficerów pułku zakupiono dla kasyna oficerskiego 12 takich samych pucharków, na których były wypisane złotymi, wypukłymi literami nazwiska 12 poległych w latach 1918-1920 oficerów, w tym dwóch dowódców pułku: mjr Józefa Dunin-Borkowskiego oraz mjr Zygmunta Bartmańskiego.
W czasie uroczystych obiadów, srebrne pucharki ofiarowane przez oficerów (a z czasem zebrało się ich sporo), używane były do picia wina. Natomiast pucharki poległych ustawiane były na środku stołu (nie były do picia używane), a oficerowie dyskretnie pilnowali, aby żaden z gości nie sięgnął po taki pucharek.
Nie można tu pominąć jeszcze jednego zwyczaju, któremu hołdowali oficerowie pułku: zdobywania na koniu murów obronnego zamku w Trembowli, co było niezwykłym wyczynem, dowodem odwagi i... brawury. Na mury zamku udało się wjechać tylko kilku oficerom, choć usiłowało wielu. Wśród tych, którzy mury zamkowe zdobyli byli: por. Stefan Tomaszewski (ostatni dowódca pułku w PSZ na Zachodzie), por. Stanisław Nekanda-Trepka i por. Tadeusz Zamorski. Te ryzykowne wyczyny nie były pochwalane przez dowódców pułku. Za to ci, którzy mury te zdobyli, odczuwali wyższość nad tureckim wodzem Ihrahimem — paszą, który w 1674 roku, na czele kilkusettysięcznej armii, oblegał Trembowlę, ale... murów zamkowych zdobyć nie zdołał.
W pułku utrzymywana była sfora psów gończych. Do zwyczajów pułkowych weszły więc, poza biegami myśliwskimi w dniu św. Huberta, biegi myśliwskie za śladem lisa.
Pułk związany był braterstwem z trzema pułkami wraz z którymi walczył w 1920 roku pod Komarowem: z 2 Pułkiem Szwoleżerów, z 5 Pułkiem Ułanów oraz z 8 Pułkiem Ułanów. Delegacje tych pułków corocznie brały udział w święcie pułkowym. W 1920 roku pułk wraz z 2 Pułkiem Szwoleżerów i 8 Pułkiem Ułanów wchodził w skład 7 Brygady Jazdy ppłk Henryka Brzozowskiego.
Z przydzielonym do pułku oficerem starsi oficerowie wypijali bruderszaft dopiero po przyznaniu temu ostatniemu odznaki pułkowej. Zwyczaj ten sięgał okresu, kiedy dowódcą pułku był płk Stanisław Pomiankowski (lata 1921-1927), który twierdził, że od słowa ty do słowa durniu jest bardzo bliska droga, więc z bruderszaftami trzeba uważać.
Avatar użytkownika
Ułan świętokrzyski
Ułan VI
Ułan VI
 
Posty: 2647
Dołączył(a): 10 mar 2006, o 15:30

Postprzez Lucas » 27 sty 2007, o 12:48

Pułk dziewiąty chce czy nie chce,
Pod siodłami wozi wiechcie.
Avatar użytkownika
Lucas
Ułan VI
Ułan VI
 
Posty: 812
Dołączył(a): 10 mar 2006, o 13:22
Lokalizacja: ułan Kawalerii KOP (8 PU) z Nowego Sącza

Postprzez Ułan świętokrzyski » 27 sty 2007, o 22:58

Na podstawie książki Stanisława Radomyskiego

10 PUŁK UŁANÓW LITEWSKICH (mp. BIAŁYSTOK)

Pułk nawiązywał do tradycji sformowanego w Sejnach w czasie Powstania Listopadowego ochotniczego Litewskiego Pułku 10 Ułanów, w którym służył m.in. Wincenty Pol.

Corocznie, w dniu święta pułkowego (8 maja), na placu koszarowym, po Mszy św., w której pułk uczestniczył w szyku konnym, odbywała się defilada w kolumnie rozwiniętych plutonów stępem, kłusem, a potem galopem.
Koszary pułku położone były w lesie około 3 km od miasta. Droga z koszar do miasta prowadziła przez park zwany Zwierzyniec oraz przez dzielnicę willową, zamieszkaną przez najzamożniejszych w mieście przemysłowców żydowskich. W okresie letnim ich żony i córki lubiły wylegiwać się w cieniu drzew, na przymocowanych do nich i rozciągniętych tuż nad ziemią hamakach.
Ponieważ od strony drogi wille nie były ogrodzone, oficerowie wracając z ćwiczeń, przejeżdżając obok rozpostartych hamaków, mieli niedobry zwyczaj przeskakiwania konno przez te nietypowe przeszkody. Uprawianie tego sportu przez oficerów, wywoływało niesłychany rejwach, piski i krzyki wylegujących się (być może, że i śpiących) w hamakach Żydówek, przerażonych emocjami, które przeżyły. Naturalnie, te popisy konne kończyły się skargami, które wciąż napływały do kolejnych dowódców pułku. Okazali się oni jednak bardziej pobłażliwi dla fantazji kawaleryjskiej niż Żydzi oburzeni z takiego zachowania oficerów.
Ta wyrozumiałość dowódców pułku prawdopodobnie wzięła początek od płk Władysława Obucha - Woszczatyńskiego, pierwszego dowódcy (w latach 1918 -1920), który przypominał Zagłobę. Nie stronił od alkoholu i był autorem wielu wesołych kawałów.
Zaprzyjaźniony z rodziną Radziwiłłów, bywał w Nieświeżu częstym gościem. W okresie, gdy oddziały Korpusu Ochrony Pogranicza nie zdążyły jeszcze szczelnie osłonić naszej wschodniej granicy od grasujących band bolszewickich, płk Obuch - Woszczatyński goszcząc u Radziwiłłów, sfingował napad bandy na zamek nieświeski. Domownicy i goście księcia zostali w nocy nagle obudzeni strzałami z zewnątrz i okrzykami hurra! Napad ten płk Obuch - Woszczatyński upozorował przy pomocy zmobilizowanej części służby.
Zaniepokojonych strzałami domowników i gości pułkownik jednak szybko uspokoił i pocieszył słowami: atak odparliśmy!
Pułk związał się braterstwem broni z fińskim Tawasdlandzkim Pułkiem Rajtarów, który był formacją konną. Na różne uroczystości zapraszano delegację rajtarów. W sierpniu 1928 na znak braterstwa, nastąpiła wymiana odznak pomiędzy pułkami.
Avatar użytkownika
Ułan świętokrzyski
Ułan VI
Ułan VI
 
Posty: 2647
Dołączył(a): 10 mar 2006, o 15:30

Postprzez Lucas » 29 sty 2007, o 21:34

O dziesiątym nic nie wiemy,
Więc go chwalić nie możemy.

[ Dodano: Pon Sty 29, 2007 8:36 pm ]
Jedzie ułan z dziesiątego,
wyją psy na widok jego.
Avatar użytkownika
Lucas
Ułan VI
Ułan VI
 
Posty: 812
Dołączył(a): 10 mar 2006, o 13:22
Lokalizacja: ułan Kawalerii KOP (8 PU) z Nowego Sącza

Postprzez Ułan świętokrzyski » 30 sty 2007, o 00:31

Na podstawie książki Stanisława Radomyskiego


11 PUŁK UŁANÓW LEGIONOWYCH IM. MARSZAŁKA ŚMIGŁEGO RYDZA (mp. CIECHANÓW)

Pułk nawiązywał do tradycji sformowanego w 1809 roku we Lwowie, z pomocą finansową Adama Potockiego, Pułku 11 Ułanów, jak również do tradycji beliniackiej.
Tradycje beliniackie, jak bezpośredniość i szacunek starszych do młodszych stopniem kolegów, dominowały we wszystkich zwyczajach i obyczajach, które zakorzeniły się w pułku.
Widocznym przejawem tej tradycji beliniackiej, były codzienne spotkania bńdge'owe oficerów, na które po zajęciach, schodzili się do mieszkania dowódcy pułku. Naturalnie za wyjątkiem tych, którzy wymykali się do odległego od koszar o 2 kilometry miasta, i tam, nad sympatyczną atmosferę spotkań u dowódcy, przedkładali wątpliwe przyjemności małomiasteczkowych rozrywek.
Pułk związany był braterstwem z pozostałymi tzw. pułkami legionowymi: z l Pułkiem Szwoleżerów i z 7 Pułkiem Ułanów. Delegacje tych pułków corocznie brały udział w święcie pułkowym.


Stosunkowo niewie o tym sławnym pułku! Dlatego apeluję do Kolegów ze Słupna i Radomia
o uzupełnienie tych informacji!
Avatar użytkownika
Ułan świętokrzyski
Ułan VI
Ułan VI
 
Posty: 2647
Dołączył(a): 10 mar 2006, o 15:30

Postprzez Lucas » 30 sty 2007, o 23:23

....."Od 1922 roku pułk organizował szereg zawodów hippicznych, biegów myśliwskich (hubertusy) a także zawody militari. W 1931 roku na eliminacjach do krajowych zawodów militari, w których uczestniczyły 11 P.U.L., 5 P.U.Z., 7 P.U.L., 1 P.S.K., 4 P.S.K., 1 P.Sz. 11 pułk zajął 1 miejsce. Tego też roku, 14 czerwca, odbył się konkurs hippiczny o puchar prezydenta Rzeczpospolitej zorganizowany przez 11 Pułk Ułanów. W tym samym dniu na terenie koszar odsłonięty został pomnik Józefa Piłsudskiego. Szerokim echem odbiły się też zawody hippiczne zorganizowane w Mławie w 1938r. W 1932 roku po raz pierwszy 11 pułk zdobył buńczuk na zawodach dywizji. Od tego roku pułk zdobywał buńczuk co roku.
W maju 1926 11 pułk brał udział w wydarzeniach określanych mianem "Zamach Majowy" po stronie marszałka Józefa Piłsudskiego. Jako pułk o rodowodzie legionowym opowiedzenie się po stronie marszałka było automatyczne. W wyniku zajść pułk stracił 4 zabitych i 13 rannych. Wraz z innymi pułkami o rodowodzie legionowym (1 P. Sz. i 7 P.U.L) jedenastka przybyła na poligon w Rembertowie 12 maja. 13 maja wojska wyruszyły na ulice Warszawy. 11 pułk pozostał aż do 23 czerwca w podwarszawskim Rembertowie. Po "Przewrocie Majowym" znacznie polepszyła się sytuacja materialna pułku.
W okresie międzywojennym 11 pułk odwiedziło wiele znanych osobistości. W szczególności goście zapraszani byli z okazji Święta Pułku (19 kwietnia - rocznica wyzwolenia Wilna). 26 IV 1924 pułk gościł Józefa Piłsudskiego, Edwarda Śmigłego-Rydza (patrona pułku, któremu pułk ofiarował sygnet w 1922r.), generałów Orlicz-Dreszera i Rozwadawskiego oraz innych znakomitych gości. Latem 1929r pułk gościł prezydenta Mościckiego. Największą imprezą było Święto Pułku w 1939r kiedy to przybył Edward Śmigły-Rydz oraz wielu byłych dowódców 11 pułku i dowódców innych jednostek kawalerii. Wówczas odbyła się wielka defilada, po której wydany został obiad dla gości i wszystkich ułanów 11 pułku. Historyk wspomina, że ułani dostali wtedy przydział 50 gramów wódki na dwóch.
Przed wybuchem II Wojny Światowej 11 pułk otrzymał wiele broni ufundowanej przez społeczność Ciechanowa. Nastroje w pułku były optymistyczne - ułani i podoficerowie wierzyli w siłę i morale polskiego wojska. Jedynie oficerowie byli poinformowani o powadze sytuacji Ojczyzny"...

Powyżzy fragment pozwoliłem sobie (Ku Chwale 11 Pułku Ułanów) ściągnąć ze strony www.jedenasty.pl Stowarzyszenia Miłośników Barwy i Tradycji 11 Pułku Ułanów Legionowych im. Edwarda Rydza-Śmigłego Marszałka Polski . Zachęcam ciekawskich do odwiedzenia tej witryny - bardzo interesująca.

Pół cywilny, pół wojskowy,
Jedenasty Legionowy.
Avatar użytkownika
Lucas
Ułan VI
Ułan VI
 
Posty: 812
Dołączył(a): 10 mar 2006, o 13:22
Lokalizacja: ułan Kawalerii KOP (8 PU) z Nowego Sącza

Postprzez Ułan świętokrzyski » 1 lut 2007, o 04:52

No tak... Odezwał się ułan co prawda nie ze Słupna czy Radomia, ale temat jest nieco uzupełniony! Dzięki Zdzisław! No to jedziemy dalej z tym tematem!!!

Na podstawie książki Stanisława Radomyskiego

12 PUŁK UŁANÓW PODOLSKICH (mp. BIAŁOKRYNICA koło KRZEMIEŃCA)

Pułk nawiązywał do sformowanego na Podolu w końcu 1809 roku Pułku 12 Ułanów oraz do sławnego dowódcy tego pułku płk (później — generała) Gabriela Rzyszczewskiego. Kultywując pamięć o Pułkowniku, staraniem 12 Pułku Ułanów Podolskich, odbudowane zostało jego mauzoleum niedaleko Wyszogrodku koło Krzemieńca. Przyjął się zwyczaj, że w czasie uroczystości święta pułkowego, delegacja pułku odwiedzała grób Pułkownika. Zaś w Muzeum pułkowym w Białokrynicy, umieszczony był na specjalnym koźle, haftowany na amarantowym podłożu, czaprak spod jego siodła.
Nie tylko czaprak płk Rzyszczewskiego był cenną pamiątką dla ułanów podolskich. W Muzeum pułkowym znajdował się również, owiany legendą, proporzec l Chorągwi Kirasjerów Polskich, sformowanej w grudniu 1917 roku. Towarzyszył on w bojach najpierw 7 Pułkowi Ułanów III Korpusu Polskiego, a później 12 Pułkowi Ułanów Podolskich. Proporzec ten, przestrzelony został ukraińską kulą 15 kwietnia 1918 roku pod Kanawą.
Żołnierze pułku wychowywani byli w tradycji jazdy kresowej. Ułanom wpajano szlachetne i patriotyczne wartości. W szczególności: koleżeństwo i przywiązanie do pułku.
Do niespotykanych w innych pułkach, zaliczyć należy zwyczaje, będące następstwem usytuowania koszar na najbardziej na wschód wysuniętych kresach. Wymagało to od każdego żołnierza przygotowania na wszelkie ewentualne zagrożenia z zewnątrz. Dlatego wszyscy musieli być zawsze gotowi do akcji bojowej. Stąd też to stałe pogotowie wytwarzało w żołnierzach pewną spójnię i czujność. Każdy ułan tego pułku, jak na dobrego żołnierza kresowego przystało, miał broń zawsze przy sobie i nigdy się z nią nie rozstawał. W odróżnieniu od zwyczajów w innych pułkach, po zakończeniu zajęć, broń nie była zdawana do magazynów. W nocy znajdowała się w salach sypialnych. Te okoliczności kształtowały najlepszych żołnierzy II Rzeczypospolitej.
Przytoczę tu pewien epizod z września 1939 roku.
12 września, po bitwie pod Mińskiem Mazowieckim, Sztab Grupy Operacyjnej Kawalerii gen. Władysława Andersa znajdował się w Wiązowni. Tam do Grupy dołączył improwizowany szwadron, sformowany z rozbitków z różnych pułków kawalerii. Gdy szwadron przejeżdżał obok miejsca zakwaterowania dowództwa Nowogródzkiej Brygady Kawalerii, odłączył od niego jakiś ułan. Stanął przed znajdującym się akurat przed kwaterą kpt. dypl. art. Pawłem Gillem i zameldował, że jest ułanem 12 Pułku Ułanów Podolskich oraz zapytał kapitana, gdzie może być teraz jego pułk.
— O 6 kilometrów stąd — odpowiedział kapitan — jest w walce. — Na Boga! — zawołał ułan — to mój pułk bije się beze mnie? To być nie może! Ja muszę być z pułkiem! Panie kapitanie, proszę mi powiedzieć, jak mogę trafić do mojego pułku.
W oczach ułana — wspominał kpt. Gili — zabłysła łza szczerego zapału i żalu. — Dobrze — odpowiedział ułanowi — za chwilę pojedzie goniec do waszego pułku. Możecie pojechać razem z nim.
Pułk w walkach w 1919 i 1920 roku szczególnie związał się z l Pułkiem Ułanów Krechowieckich. Wspólnie prowadzone walki tak scementowały te pułki, że stało się zwyczajem, że oficerowie l Pułku Ułanów Krechowieckich oraz 12 Pułku Ułanów Podolskich w rozmowach prywatnych byli ze sobą na ty. W oparciu o ten zwyczaj, płk Feliks Dziewicki, pochodzący z l Pułku Ułanów Krechowieckich, gdy później został dowódcą Brygady, witał się z 12 Pułkiem Ułanów Podolskich okrzykiem: Czołem bracia Podolacy!
Pułk braterstwem związany był nie tylko z l Pułkiem Ułanów, ale również z 14 Pułkiem Ułanów. Wchodziły one w skład tzw. 6 Żelaznej Brygady Jazdy płk. Konstantego Plisowskiego i wyróżniły się w walkach stoczonych z bolszewikami pod Komarowem 31 sierpnia 1920 roku. Delegacje tych pułków corocznie brały udział w święcie pułkowym.
O zaszczyt odbycia służby wojskowej w tym kresowym pułku ubiegała się młodzież z rodzin od pokoleń związanych z Podolem, jak: Sobańskich, Grocholskich, Ostrowskich, Belina-Brzozowskich i innych.
W 1937 roku korpus oficerski wprowadził zwyczaj nadawania Honorowego Pierścienia Pułkowego żołnierzom, za nieprzerwaną, nienaganną 20-letnią służbę. Pierścień nadawany był zarówno oficerom jak i podoficerom. Formalny akt ich wręczenia odbywał się przed frontem całego pułku w dniu święta pułkowego (7 maja). Poza tym ustanowione zostało również drugie odznaczenie: Honorowa Odznaka Pań, nadawana paniom, które co najmniej w pięcioletnim okresie wykazały się szczególną pracą na rzecz pułku oraz przywiązaniem do jego barw i tradycji. Fakt nadania tego odznaczenia był dowodem przyjęcia do Rodziny Ułanów Podolskich. Odznaczone panie otrzymywały automatycznie tytuł Pań Pułkowych i były traktowane na równi z honorowymi członkami odznaki pułkowej.
W pułku przyjęło się jeszcze kilka innych zwyczajów. Tak jak to było w jeździe kresowej pierwszej Rzeczypospolitej, wszystkie konie miały długie ogony.
Pomimo że dowódca pułku płk dypl. Bronisław Rakowski (był dowódcą do 1936 roku) bardzo rygorystycznie przestrzegał przed nadużywaniem alkoholu, to jednak w pułku zdarzały się przypadki, że w czasie jazdy konnej oficerskiej, jeździec, spadł z konia. Gdy przypadki te niepokojąco zaczęły się powtarzać, przyjął się zwyczaj, że taki pechowy oficer musiał o swoim upadku meldować dowódcy w czasie obiadu, co czynił zawsze ze wstydem i zażenowaniem. Nadto, taki pechowy oficer, zapraszał wszystkich obecnych w kasynie oficerów do bufetu na kieliszek zimnej (!) wódki. Przeważnie jednak kosztem tej rehabilitacji nie obciążano spadającego.
Wbrew przepisowi mundurowemu szeregowi na czapkach, u góry otoku amarantowego, mieli wszyte wąziutkie wypustki granatowe. Oficerowie — nie, ponieważ w tym miejscu otoku przechodził galon czapki. Również żołnierze tego pułku nosili nieco mniejsze, nieregulaminowe orzełki na czapkach z wybitą literą „U" na tarczy amazonek. W literze U — umieszczona była cyfra „12".
Oryginalnie wykonane zostało ogłowie konia kotlisty. Ozdobione było pióropuszem w barwach pułku. Z podpinki ogłowia zwisał mosiężny medalion przedstawiający słońce w promieniach (fragment herbu Podola). Naczółek, napierśnik i nachrapnik nabijane były srebrnymi guzami. Na czole konia były dwa krzyżujące się skośnie łańcuszki z białego metalu, spięte pośrodku guzem z monogramem pułku („12").
Każdego 12 dnia miesiąca wszyscy oficerowie spotykali się w kasynie na wspólnym obiedzie. Obecność na nim (bez żon) była obowiązkowa. Ubiór służbowy. Trębacze pułkowi witali dowódcę marszem pułkowym, a potem, podczas obiadu grali różne melodie.
W pułku założona została stadnina koni i prowadzona była, aż do wybuchu II wojny światowej.
Jeszcze na dwa zwyczaje należałoby zwrócić uwagę. W każdą niedzielę i święto rano, na mszę w kościele, znajdującym się niedaleko koszar, pułk maszerował zawsze ze sztandarem.
Pochwy szabel oficerskich były obszywane brązową skórą i przytraczane do siodeł. Stanowiły ich część składową. Naturalnie szable z takimi pochwami były używane wyłącznie w czasie służby polowej.
Avatar użytkownika
Ułan świętokrzyski
Ułan VI
Ułan VI
 
Posty: 2647
Dołączył(a): 10 mar 2006, o 15:30

Postprzez Lucas » 13 lut 2007, o 14:34

Pułk dwunasty ruszył w pole,
po majątki na Podole.
Avatar użytkownika
Lucas
Ułan VI
Ułan VI
 
Posty: 812
Dołączył(a): 10 mar 2006, o 13:22
Lokalizacja: ułan Kawalerii KOP (8 PU) z Nowego Sącza

Postprzez Ułan świętokrzyski » 13 lut 2007, o 14:44

Na podstawie książki Stanisława Radomyskiego


13 PUŁK UŁANÓW WILEŃSKICH (mp. NOWA WILEJKA)

Pułk nawiązywał do tradycji Pułku 13 Litewskich Ułanów, sformowanego w 1831 roku oraz do rozformowanego we wrześniu 1920 roku Pułku Tatarskich Ułanów im. płk Mustafy Achmatowicza. 13 Pułk Ułanów Wileńskich był jak gdyby kontynuacją tego ostatniego. Toteż w 1936 roku utworzony został, jako l szwadron pułku, Szwadron Tatarski. Po raz pierwszy 13 grudnia tego roku ułani szwadronu składali przysięgę wojskową w obecności przedstawicieli gminy muzułmańskiej.
Szwadron Tatarski — była to egzotyczna formacja wojskowa, która przyjęła nie tylko nazwę tatarski i tradycyjne odznaki tatarskie jak buńczuk obok proporca szwadronowego, ale również zwyczaje i obyczaje jak odmawianie modlitwy według reguły mahometańskiej, siedząc po turecku na kocach oraz inne. Buńczuk ofiarowany przez społeczność tatarską, używany był tylko w czasie różnych uroczystości. Na ćwiczenia szwadron wyruszał z proporcem szwadronowym. Proporce na lancach szwadronu były szyte z tkaniny jedwabnej. Na nich wyhaftowane były złotym sztychem: półksiężyce z gwiazdami.
Po sformowaniu szwadronu okazało się, że dla wypełnienia jego etatu zabrakło Tatarów. Stąd pochodzi pewna anegdota. Aby uzupełnić stan szwadronu, dowódca pułku ppłk Czesław Chmielewski podobno, z właściwym dla kawalerzysty poczuciem humoru, miał zdecydować: W miejsce brakujących Tatarów wcielić do szwadronu Żydów. Jedni i drudzy są przecież obrzezani. Przynajmniej w łaźni będą mieli wspólną cechę.
Święto pułkowe przypadało 25 lipca, a następnego dnia rozpoczynały się zwykle manewry jesienne. Oficerowie prosto z balu, organizowanego corocznie z tej okazji, wyjeżdżali na manewry.
Do zwyczaju pułkowego należały spotkania sylwestrowe. W dniu tym oficerowie pułku z małżonkami oraz zaproszeni goście, o godzinie 21.00 zasiadali w kasynie oficerskim do kolacji sylwestrowej. Trwała ona do północy. Gdy nadeszła godzina 24.00, orkiestra pułkowa wystukiwała na mosiężnych talerzach 24 uderzenia. Wraz z ostatnim uderzeniem odgrywała hymn państwowy i bezpośrednio po nim marsz pułkowy. Gdy orkiestra przestawała grać, dowódca pułku w krótkich słowach żegnał stary rok i witał nowy, przy czym wszyscy obecni składali sobie życzenia. Następnie, para za parą, polonezowym krokiem, z dowódcą pułku w pierwszej parze, wszyscy udawali się do pobliskiego kasyna garnizonowego, by wymienić życzenia z oficerami i ich rodzinami z miejscowego 85 Pułku Strzelców Wileńskich i 19 Pułku Artylerii Lekkiej. Tam wszyscy zajmowali miejsca przy stolikach i wtedy dopiero rozpoczynał się bal sylwestrowy. Zawsze sympatyczny, wesoły i beztroski.
Corocznie, po zakończeniu manewrów i po powrocie pułku do koszar, w związku z odjazdem podchorążych rezerwy (po ćwiczeniach) do domów, w kasynie oficerskim odbywały się bale, na które zjeżdżało ziemiaństwo z Wileńszczyzny wraz z rodzinami (z pannami!).
Do zwyczaju towarzyskiego należało, że zwykle dowódcy szwadronów i młodsi oficerowie pili z podchorążymi rezerwy ze swoich szwadronów bruderszaft. Wiązało to podchorążych ze szwadronem i z pułkiem. Nawiązywały się bliskie więzy towarzyskie. Podchorążowie uczestniczyli w świętach pułkowych i w biegach myśliwskich.
W roku 1928 wprowadzony został zwyczaj nadawania szczególnie zasłużonym dla pułku oficerom i osobom cywilnym, złotego Pierścienia Pułkowego w kształcie sygnetu. Jednak ten kosztowny zwyczaj przetrwał tylko do 1932 roku.
W okresie międzywojennym żołnierze pułku otrzymywali na gwiazdkę oraz na święto pułkowe, hojne dary od hrabiny Elżbiety Mikulicz - Radeckiej de Belmont, która posiadała honorowy tytuł Matki Pułku.
Avatar użytkownika
Ułan świętokrzyski
Ułan VI
Ułan VI
 
Posty: 2647
Dołączył(a): 10 mar 2006, o 15:30

Postprzez Lucas » 15 lut 2007, o 10:13

A trzynasty pułk nie głupi,
Wrogów łupi, swoich łupi.
Avatar użytkownika
Lucas
Ułan VI
Ułan VI
 
Posty: 812
Dołączył(a): 10 mar 2006, o 13:22
Lokalizacja: ułan Kawalerii KOP (8 PU) z Nowego Sącza

Postprzez Ułan świętokrzyski » 16 lut 2007, o 01:10

Na podstawie książki Staniasława Radomyskiego


14 PUŁK UŁANÓW JAZŁOWIECKICH (mp. LWÓW)

Do roku 1925 pułk obchodził święto pułkowe w dniu 8 grudnia, tj. w dniu Matki Boskiej Jazłowieckiej, którą otaczał specjalnym kultem. Zaś od tego roku święto pułkowe obchodzone było 11 lipca, w rocznicę zwycięskiej bitwy pod Jazłowcem, stoczonej w 1919 roku. Z tą bitwą oraz z kultem Matki Boskiej Jazłowieckiej wiąże się jeden ze zwyczajów pułkowych.
Wśród uczestników boju pod Jazłowcem, w czasie którego pułk wielokrotnie szarżował, powstała legenda, która zapisana została w księgach klasztoru w Jazłowcu: ...w najkrytyczniejszej chwili walki z przeważającymi siłami wroga, nad klasztorem w Jazłowcu, w wieńcu białych obłoków, zjawiła się postać Najświętszej Marii Panny, okrywającej płaszczem klasztor. Z dłoni Jej spływały ku ziemi snopy jasno złocistych promieni, obejmujących ułanów, którzy w aureoli tych promieni, szli do decydującej szarży.
Bój ten toczył się właśnie w pobliżu klasztoru Sióstr Niepokalanek.
Jednym z tych, który jakoby widział opisane wyżej zjawisko, był ułan — ochotnik Władysław Nowacki. W czasie walk ślubował, że po zwycięskim zakończeniu wojny przybędzie do klasztoru, by złożyć hołd Niepokalanej.
Po zakończeniu wojny, już jako porucznik, kawaler Orderu Virtuti Militari i czterokrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych, postanowił dopełnić ślubu. Zimą 1924 roku, w pełnym żołnierskim rynsztunku, sam, na koniu Mocny', po przebyciu około 200-kilometrowej trasy ze Lwowa, zameldował się u Sióstr w klasztorze. Na tym samym koniu, w końcu czerwca 1919 roku przepłynął on wezbrany Dniestr pod Jezupolem. Następnie odbył spowiedź, przystąpił do komunii św., a po mszy św. złożył jako votum, lancę z proporcem swojego pułku oraz tekst napisanej przez siebie Modlitwy Ulana Jazłowiec-kiego, do której melodię skomponował kapelmistrz pułkowy ppor. Jan Dłutek:

Szczęście i spokój daj tej ziemi. Pani,
Co krwią płynęła wśród wojen, pożogi,
Do Cię swe modły zanosim, ułani,
Odwróć, ach odwróć, o odwróć los srogi!
I by radosna była, jako uśmiech dziecka,
Spraw to. Najświętsza Panno Jazłowiecka.

Spraw, by zasiadła sławna i potężna
Między narody, królując wspaniałe,
By się rozeszła Sława Jej oręża,
Spraw to, o Pani, spraw to ku Twej chwale,
By zło jak nawała rozprysła turecka,
Spraw to, Najświętsza Panno Jazłowiecka.

By pod Jej rządów wspaniałym ramieniem,
Zakwitły: miłość i spokój jak w niebie,
Daj, by ułana ostatnim westchnieniem
Było móc polec, polec w Jej potrzebie!
Aby jej strzała nie tknęła zdradziecka.
Spraw to, Najświętsza Panno Jazłowiecka.
Również samotnie por. Nowacki powrócił do Lwowa.
W kromce klasztornej, na kilkanaście lat przed wybuchem I wojny światowej zapisana została wizja jednej z zakonnic. Zapowiadała ona upadek Habsburgów (Jazłowiec leżał na terenie Cesarstwa Austro-Węgierskiego) oraz ...wjechanie na dziedziniec klasztoru polskich ułanów.
Stała się ona początkiem tradycyjnych patroli ułanów jazłowieckich do klasztoru. Corocznie na dzień 8 grudnia, przyjeżdżał ze Lwowa do klasztoru patrol konny. W jego skład wchodzili: oficerowie najmłodszej promocji i inni oficerowie nowo przydzieleni do pułku, dwaj trębacze oraz po dwóch najlepszych ułanów młodego rocznika z każdego szwadronu. Dowódca patrolu meldował przeoryszy klasztoru przybycie ułanów jazłowieckich.
W czasie uroczystych mszy św. wszyscy żołnierze patroli przysłaniali zasuwkami na naramiennikach swoje stopnie wojskowe na znak, że w obliczu Patronki, Panny Jazłowieckiej, wszyscy są równi.
Jeden z dowódców 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich, wysyłając patrol do Jazłowca powiedział m.in.: Poznacie jedną z najwspanialszych tradycji kawalerii. Będziecie dumni, ze nosicie nasze barwy. Będziecie godni tych, co wtedy za ten klasztor walczyli, za Podole, nie tylko za samo Podole...
W czasie odbywających się w Jazłowcu uroczystości (8 grudnia), po nabożeństwie, w jednym z kościołów lwowskich, ułani młodego rocznika składali przed sztandarem pułkowym przysięgę na wierność Rzeczpospolitej i modlili się słowami Modlitwy Ułana Jazłowieckiego.
Z kultem Panny Jazłowieckiej wiąże się inny zwyczaj. Niektórzy oficerowie pułku na klingach swoich szabel, po ich lewej stronie (przeciwnej niż napis HONOR I OJCZYZNA), mieli wygrawerowane wizerunki Panny Jazłowieckiej. Prowadząc ułanów do szarży pod Wólką Węglową (19 września 1939 roku) z wyciągniętymi szablami komenderowali: ,,W imię Panienki Jazłowieckiej — Marsz. Marsz. — Hurra!"
W 1933 roku, na terenie koszar postawiony został z piaskowca pomnik — obelisk. Na górze obelisku umieszczony był orzeł trzymający w szponach order Virtuti Militari. Niżej — płaskorzeźba „Szarża husarska" i poniżej napis: Pamięci zwycięskich bojów i tym, którzy w nich bohaterską śmierć ponieśli roznosząc chwałę pułku i Kawalerii Polskiej. Jeszcze niżej — chronologiczny spis działań, poległych i zdobyczy.
Uroczyście obchodzone było święto pułkowe (11 lipca). W przeddzień, po zapadnięciu zmroku, przy odgłosach pozorowanej bitwy, pod tym pomnikiem zbierał się cały pułk do apelu poległych. Apel kończył się odegraniem marsza pułkowego oraz pieśni Śpij kolego w ciemnym grobie... Zaś w dniu święta pułkowego, po mszy św. polowej, odbywała się defilada pułku w kolumnie rozwiniętych plutonów, zwykle w galopie. Podobnie było i w innych pułkach.
W tym dniu, wokół pomnika ustawione były stoły i cały pułk spożywał tradycyjny obiad żołnierski.
Święto pułkowe było zawsze wielkim zjazdem rezerwistów. W przeddzień odbywało się tradycyjne zebranie Kawalerów Znaku Pułkowego, na którym m.in. typowano oficerów — kandydatów do nadania odznaki.
W pułku przyjął się zwyczaj obiadów czwartkowych, na które raz w tygodniu zbierali się w kasynie wszyscy bez wyjątku oficerowie. Niezależnie od tych obiadów, od 1921 roku, w ważnych sprawach dotyczących oficerów, odbywały się zebrania oficerów pułku, które prowadził zastępca dowódcy.
Podchorążowie starszego rocznika Szkoły Podchorążych Kawalerii, starający się o przydział, obowiązani byli jeszcze na kilka miesięcy przed ukończeniem Szkoły przybyć do pułku, przedstawić się dowódcy i korpusowi oficerskiemu oraz złożyć odpowiedni meldunek. A więc i w tym pułku zwyczajowo stosowany był balotaż.
Na dwa lata przed wybuchem II wojny światowej, 4 szwadron pod dowództwem rtm Józefa Bokoty przyjął nazwę: Szlachty Zagrodowej. Odtąd rekruci, wywodzący się ze szlachty, byli przydzielani do tego szwadronu. Przyjęły się w nim pewne zwyczaje. W salach sypialnych, na tabliczkach przymocowanych do prycz, obok imienia i nazwiska ułana wpisany był jego herb. Również przy meldowaniu się ułan tego szwadronu, po swoim nazwisku, wymieniał herb.
Bale organizowane przez pułk, odbywały się według jednej scenerii.
Rozpoczynały się marszem pułkowym, odegranym przez pluton trębaczy. Oficerowie przyjmowali postawę na baczność. Podczas grania pierwszej części marsza, na salę wchodziło prężnym krokiem czterech ułanów w strojach z 1831 roku z fanfarami w rękach. Na ich głowach — czaka. Akselbanty na granatowych mundurach. Żółte wyłogi. Srebrne sznury. Z fanfar zwisały bogato haftowane płomienie. Ułani zatrzymywali się jednocześnie. Opierali fanfary na udach. Czekali. Po chwili pluton trębaczy urywał melodię marsza. Fanfarzy-ści nagłym ruchem podnosili fanfary i odgrywali drugą część marsza. W pewnym momencie urywali melodię i znów opierali fanfary na udach. Pluton trębaczy kontynuował przerwaną przez fanfarzystów melodię. Oficerowie stali dalej wyprostowani. Bez ruchu...
l lutego każdego roku, w salach hotelu George'a, hotelu Krakowskiego lub Miejskiego Kasyna Literacko-Naukowego, odbywał się tradycyjny bal pułkowy. Rozpoczynał się zwykle o godzinie 22.00. O tej godzinie dowódca pułku wraz z małżonką i kilkoma oficerami witali zaproszonych gości. Po odegraniu marsza pułkowego, bal rozpoczynał się polonezem. O północy roznoszono wino i dowódca pułku wznosił toast na cześć Prezydenta RP. W czasie kotyliona, dwóch ułanów w mundurach jazdy Księstwa Warszawskiego wprowadzało na salę siwego konia Zaratuskę, objuczonego po obydwu stronach koszami z małymi bukiecikami fiołków. Młodzi podporucznicy obdarowywali bukiecikami obecne panie. Na bal zjeżdżała corocznie duża liczba oficerów i podchorążych rezerwy pułku, zawsze w mundurach.
Podobny zwyczaj, podkreślający przywiązanie do barw pułkowych, przyjął się na ślubach oficerów. Panna młoda otrzymywała od dowódcy bukiet róż w barwach pułkowych: 7 róż białych i 7 róż żółtych.
W pułku nawiązywano do marszu, jaki miał miejsce w czerwcu 1919 roku spod Odessy do Polski. Otóż wraz z pułkiem przyprowadzona została z Odessy dwukonna dorożka, powożona przez stangreta Józia, jako pojazd dowódcy pułku. Dorożka ta, do września 1939 roku, znajdowała się w koszarach. Od czasu do czasu zaprzężona w dwa konie: jednego szpakowatego i drugiego — karego, wyjeżdżała na ulice Lwowa i wzbudzała wśród mieszkańców miasta niemałą sensację. Dobór koni pochodził stąd, że odeska dorożka, zaprzężona w dwa szpakowate rysaki, ulubione konie dowódcy pułku mjr Konstantego Plisowskiego, stanowiące przedtem podobno własność szacha perskiego, podążała za pułkiem wraz z taborami. Podczas przejazdu przez most na Dniestrze w Chodorowie, jeden z rysaków złamał nogę. Na znak żałoby mjr Plisowski rozkazał dobrać do pary w dorożce drugiego konia... karego.
Tradycyjne biegi myśliwskie w dniu św. Huberta corocznie, przez wiele lat, prowadził Inspektor Armii gen. Juliusz Rómmel. Biegi te ściągały liczne grono przyjaciół pułku przyjmowanych, po zakończonym biegu, śniadaniem w kasynie oficerskim.
Utrwalił się również zwyczaj grania marsza pułkowego przed oknami mieszkania dowódcy w dniu jego imienin. Trębacze przybywali tam dość wcześnie, czyniąc solenizantowi pobudkę.
W okresie międzywojennym, we wszystkich pułkach, w czasie apelu porannego, śpiewana była przez żołnierzy modlitwa: Kiedy ranne wstają zorze, zaś w czasie apelu wieczornego: Wszystkie nasze dzienne sprawy. Jedynie w 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich było inaczej. W pułku na apelach wieczornych, zamiast modlitwy: Wszystkie nasze dzienne sprawy, ułani śpiewali modlitwę do Matki Boskiej Jazłowieckiej: Szczęście i spokój daj tej ziemi. Pani.
Przyjął się zwyczaj, że powoływani na ćwiczenia oficerowie rezerwy wykonywali funkcję oficerów służby stałej, którzy w tym czasie mieli dokształcać się. Tak wspomina jeden z dowódców, płk dypl. Andrzej Kunachowicz: Miałem niemałą satysfakcję, gdy na jakiejś zabawie jeden z profesorów Uniwersytetu Lwowskiego zwrócił się do mnie zdziwiony, że nie może się zorientować, który z oficerów pułku jest rezerwistą, a który zawodowym. Zaskoczony był wysokim poziomem intelektualnym. Zaś dyrektor Ossolineum zapytał mnie co ja robię, że statystyka w jego bibliotece wskazuje, że najwięcej czytelników ma z 14 pulku ułanów.
Pułk związany był braterstwem z l Pułkiem Ułanów i z 12 Pułkiem Ułanów. Pułki te wchodziły w skład tzw. 6 Żelaznej Brygady Jazdy płk. Konstantego Plisowskiego i wyróżniły się w walkach stoczonych z bolszewikami pod Komarowem 31 sierpnia 1920 roku. Delegacje tych pułków corocznie brały udział w święcie pułkowym.
Należy tu jeszcze wspomnieć o utworzonej wiosną 1921 roku, koło wsi Horyńgród nad Horyniem (20 km na wschód od Równego), na terenie dawnego rosyjskiego poligonu artylerii Osadzie Jaziowieckiej. Skierowanych tam zostało około 100 zdemobilizowanych. Do Osady pojechali oni konno, z karabinkami i szablami, jako Szwadron Detaszowany, który przez dowództwo traktowany był jako rezerwowy 5 Szwadron 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich. Na wypadek wojny czy też innych zdarzeń, miał dołączyć do pułku. Osadnicy utrzymywali stałą więź z dowództwem. Brali udział w świętach pułkowych. Odwiedzani byli przez delegacje z pułku. Osadnicy traktowali swój pobyt w Osadzie jako służbę na posterunku. Ślubowali to na święcie pułkowym w dniu 11 lipca 1930 roku. Pozostali na posterunku we wrześniu 1939 roku. Po siedemnastu dniach, czerwona dzicz zalała Osadę. Bolszewicy zabrali osadnikom broń i aresztowali ich. 10 lutego 1940 roku osadnicy wraz z rodzinami wywiezieni zostali na Sybir.
Avatar użytkownika
Ułan świętokrzyski
Ułan VI
Ułan VI
 
Posty: 2647
Dołączył(a): 10 mar 2006, o 15:30

Postprzez Lucas » 20 lut 2007, o 00:44

Pułk czternasty spod Odessy
Przywiózł rubli pełne kiesy.
Avatar użytkownika
Lucas
Ułan VI
Ułan VI
 
Posty: 812
Dołączył(a): 10 mar 2006, o 13:22
Lokalizacja: ułan Kawalerii KOP (8 PU) z Nowego Sącza

Postprzez ABC » 23 lut 2007, o 12:21

Chyba w żadnym innym wojsku nie znajdziemy tylu przykładów kultu Maryjnego, co w dziejach wojska polskiego. Najbarwniejsze karty tej tradycji dotyczą niewątpliwie kawalerii II Rzeczypospolitej. W wielu pułkach Matka Boża Częstochowska błogosławiła ułanom ze sztandarów, w kilku innych ułani uciekali się pod obronę Ostrobramskiej Pani. Wizerunek Niepokalanej na stałe nosili na sztandarze i w sercach Ułani Jazłowieccy. Jej opiece zawdzięczali swoje zwycięstwa.

Modlitwa Ułana Jazłowieckiego

Szczęście i spokój daj tej ziemi, Pani,
Co krwią spłynęła wśród wojen, pożogi.
Do Cię swe modły zanosim ułani,
Odwróć, ach odwróć, o odwróć los srogi.
I by radosna była, jako uśmiech dziecka,
Spraw to, Najświętsza Panno Jazłowiecka.

Spraw, by zasiadła sławna i potężna
Między narody, królując wspaniale,
By się rozeszła sława jej oręża,
Spraw to, o Pani, spraw to ku swej chwale,
By zło jak nawała rozprysło turecka
Spraw to, Najświętsza panno Jazłowiecka.

By pod Jej rządów wspaniałym ramieniem
Zakwitły miłość i spokój jak w niebie.
Daj, by ułana ostatnim westchnieniem
Było móc polec, polec w Jej potrzebie!
Aby Jej strzała nie tknęła zdradziecka,
Spraw to Najświętsza Panno Jazłowiecka.

Por. Władysław Nowacki
1926 r.
ABC
Ułan I
Ułan I
 
Posty: 7
Dołączył(a): 15 lut 2007, o 14:10
Lokalizacja: Zamość

Postprzez Lucas » 25 lut 2007, o 11:02

Matka Boska Częstochowska patronowała również ułanom 8 Pułku Ułanów - patronuje i mojemu macierzystemu Stowarzyszeniu "Szwadron Niepołomice" i błogosławi nam ze sztandaru. Dzięki Pani Beato za poruszenie tego tematu. Moje wstawki "żurawiejkowe" są czysto techniczne natomiast Pani wpis wniósł w ten wątek odmianę - dziekuję w imieniu własnym jak i Pana Ułana z Pacanowa. Pozdrawiam serdecznie.
Avatar użytkownika
Lucas
Ułan VI
Ułan VI
 
Posty: 812
Dołączył(a): 10 mar 2006, o 13:22
Lokalizacja: ułan Kawalerii KOP (8 PU) z Nowego Sącza

Postprzez Ułan świętokrzyski » 25 lut 2007, o 17:30

Tak jest Pani Beato! Ja również dziękuję! Także za opis bitwy pod Komarowem w Pani i Koleżanki książce! Doceniam trud włożony w jej pisanie bo sam kiedyś zostałem autorem małych mnografii o Pacanowie, Stopnicy, Solcu Zdroju i powiecie buskim, wydanych przez oficynę APLA. Życzę powodzenia w dalszym odkrywaniu historii Komarowa i okolic!
Avatar użytkownika
Ułan świętokrzyski
Ułan VI
Ułan VI
 
Posty: 2647
Dołączył(a): 10 mar 2006, o 15:30

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Pułki ułańskie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości

Tablice Ramki Reklamowe Aluminiowe Plastikowe, Agencja Fine, Staropolska, Projekty Domów Drewnianych, Projekty Domów Drewnianych, Noclegi Gorce, Ramki Aluminiowe, Stojaki na foldery, Ramki Plastikowe, Stojaki z plexi, Ramki Reklamowe, Stojaki Plakatowe, Potykacze, stojaki, tablice, ramki, akcesoria reklamowe, Stojaki i tablice przymykowe, Tablice przymykowe OWZ, Stojaki Typu A Potykacze, ¦ciana prezentacyjna, Stojaki plakatowe, Stojaki plakatowe niskie, Stojaczki plakatowe, Stojaki plakatowe Wysokie, Stojaki na plakat i foldery Niskie, Stojaki na plakat i foldery Wysokie, Ramki reklamowe, Ramki sprężynkowe, Ramki aluminiowe, Ramki plastikowe, Stojaki i wieszaki na foldery, Wieszaki na foldery, Stojaki na foldery Niskie, Stojaki na foldery Wysokie, Wyroby z PCV i plexi, Stojaki i tabliczki z plexi, Kieszenie plakatowe z PCV bezbarwnego, Akcesoria reklamowe, Informacja przydrzwiowa,