Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies. Wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Zapoznaj się z polityką prywatności.

Tradycje pułków kawalerii II RP

Moderatorzy: Staszek, Moderatorzy

Postprzez ref-ren » 20 gru 2006, o 23:22

Ułan z Sącza napisał(a):Kto w kieliszku topi troski,
To jest drugi pułk Grochowski.



"Jeżeli piwo z oferty znika...
żółte ułany... u Wojtusika..."

/ref-ren/
ref-ren
Ułan VI
Ułan VI
 
Posty: 294
Dołączył(a): 16 sie 2006, o 13:57
Lokalizacja: Kraków

Postprzez atyl » 21 gru 2006, o 12:24

Malutkie uzupełnienia do 1pu
ten na pierwszej fotografii to na pewno nie Mościcki, Ten na drugiej najprawdopodobniej tak.

W Osadzie Krechowieckiej na Wołyniu był obraz MBKrechowieckiej . W latach 80 tych XXw obraz został przeniesiony do kościoła MBCzestochowskiej w Augustowie (to dawny kościół garnizonowy 1pu w dzielnicy zwanej "Koszary"), a w latach 90-tych koronowany i koszulkowany.

W Muzeum Okręgowym w Suwałkach jest sporo zdjęć z 1pu. Najbardziej wryło mi się zdjęcie z jednej uroczystości na rynku w Augustowie. Przed frontem płk Podhorski na Krechowiaku w "przepięknym" dosiadzie rosyjskim (krótkie strzemiona, stopy głęboko w strzemionach, palce na dół, a cała sylwetka zgarbiona, jak na WC), z tyłu za Zazą, porucznik w dosiadzie grudziądzkim (pięta na dół, pierś do przodu, słowem pistolet).


I do 2pu -na pamiątkę 1920 r
Pomną sotnie Budionnego
pułk ułanów Dwernickiego

Lampas z gaci, płaszcz z gałganów
To jest drugi pułk ułanów

cdn ( jak będę miał więcej czasu, a można dodawać niecenzuralne anegdoty)
Avatar użytkownika
atyl
Ułan VI
Ułan VI
 
Posty: 126
Dołączył(a): 14 kwi 2006, o 20:15

Postprzez Ułan świętokrzyski » 2 sty 2007, o 23:49

Na podstawie książki Stanisława Radomyskiego

PUŁK 3 UŁANÓW ŚLĄSKICH (mp. TARNOWSKIE GÓRY)
Pułk nawiązywał do tradycji Pułku 3 Ułanów Księstwa Warszawskiego i Królestwa Polskiego, jak też tradycji Pułku 3 Ułanów I Korpusu Polskiego gen. Dowbór — Muśnickiego. Stąd, spośród czterech cyfr umieszczonych po zewnętrznej stronie wieńca odznaki pułkowej, w lewej górnej wpisany jest rok 1807, w prawej górnej — rok 1831, a w prawej dolnej — rok 1917. Sięganie do tych tradycji stało się zwyczajem pułkowym, czego dowodem była tablica umieszczona przy bramie koszar w Tarnowskich Górach z napisem: Koszary Jazdy Somosierskiej — Pułk 3 Ułanów — Dzieci Warszawy. Nazewnictwo: Pułk 3 Ułanów, po 1924 roku utrzymało się jako nieoficjalne.
W związku z tym nazewnictwem, wśród kawalerzystów w okresie międzywojennym popularne było powiedzenie: Ile pułków liczy polska kawaleria? Trzydzieści dziewięć pulków kawalerii i... pułk 3 Ułanów.
Hasłem żołnierzy pułku było zawołanie: Wszystko ku chwale Ojczyzny i pułku, które zwyczajowo powtarzane było w czasie wszystkich uroczystych wystąpień. Z tym zawołaniem wiązało się silne przywiązanie żołnierzy do barw pułkowych. Dowodem tego była postawa st. wachm. Brunona Choma, który zrezygnował z pójścia na specjalny kurs chorążych bo obawiał się, że po jego ukończeniu będzie musiał zmienić barwy pułkowe. W końcu zgodził się pójść na kurs, ale pod warunkiem, że zachowa barwy swojego pułku.
Zwyczajem, który silnie utrwalił się w pułku, był specjalny rodzaj balotażu. Polegał on na tym, że zanim dowódca wyraził zgodę na przyjęcie do pułku absolwenta Szkoły Podchorążych Kawalerii, zasięgał wyczerpującej opinii o kandydacie u oficerów, którzy odkomenderowani byli do Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu na różne kursy, względnie funkcje służbowe. Chodziło o to, aby skład kadry oficerskiej był nie tylko wysokiego lotu, ale również o to, aby pułk godnie reprezentował Polskę i polskość wśród Ślązaków, którzy po plebiscycie na Śląsku, krytycznie spoglądali na wszystko, co nowe. Był jedynym pułkiem konnym stacjonującym na Górnym Śląsku, gdzie stosunki z miejscowym społeczeństwem układały się różnie.
W przeddzień święta pułkowego (23 września, a od 1938 roku — 14 czerwca) wieczorem, pluton trębaczy przemaszerowywał ulicami Tarnowskich Gór, grając głównie pieśni śląskie, a tylko czasem — oberki i mazury.
W czasie święta pułkowego starsi oficerowie pili z podporucznikami, którzy ostatnio przybyli do pułku jednostronny bruderszaft, to jest odtąd mówili do nich per ty.
Przyjęło się, że w dniu imienin dowódcy, pluton trębaczy wczesnym rankiem przyjeżdżał konno pod okna jego mieszkania i budził dowódcę zawołaniem pułkowym.
W pułku rozwinięty był sport łowiecki, który wszedł na trwałe do tradycji. Oficerowie zapraszani byli na polowania, organizowane przez osoby cywilne na Śląsku, ale również i na terenach, na których odbywały się corocznie manewry jesienne, to jest na Kielecczyźnie i w Lubelskiem.
Do zwyczaju należało witanie oficera, który po ślubie wracał wraz z małżonką do pułku. Młodą parę oczekiwał na stacji kolejowej w Tarnowskich Górach zastępca dowódcy i odwoził ją powozem do z góry przygotowanego mieszkania. Przed wejściem do mieszkania zebrani byli koledzy pułkowi i witali młodych szampanem. W czasie powitania, trębacze grali marsza weselnego Feliksa Mendelssohna oraz marsza pułkowego. W mieszkaniu młodą parę oczekiwał ustawiony w odpowiednim miejscu, dość kosztowny, prezent od korpusu oficerskiego. O służbę w pułku ubiegała się młodzież z rodzin, których ojcowie służyli w Pułku 3 Ułanów I Korpusu Polskiego gen. Dowbór-Muśnickiego, lub też byli emocjonalnie z tym pułkiem związani. Do takich rodzin należała między innymi rodzina Wielowieyskich z Lubczy. Panie z tego zacnego domu, jesienią 1918 roku w Warszawie, gdzie do czerwca 1919 roku stacjonował pułk, uszyły proporczyki na lance.
Zwyczajem, który zresztą występował i w innych pułkach, były corocznie organizowane biegi patroli. Dla zwycięskich patroli oficerowie rezerwy fundowali cenne nagrody (srebrne sygnałówki, srebrne lance i inne). Zarówno oficerowie jak i podoficerowie mieli na swoich czapkach garnizonowych (rogatywkach), szytych na zamówienie, otoki o 0,5 cm wyższe niż przewidziane regulaminem mundurowym i daszki krótsze o 0,5 cm.

Po roku 1920 3 PU stacjonował przez jakiś czas w Krakowie w koszarach Bolesława Chrobrego! Zdjęcie pochodzi ze zbiorów Mirosłąwa Holewińskiego

Obrazek
Ostatnio edytowano 23 sty 2007, o 23:29 przez Ułan świętokrzyski, łącznie edytowano 3 razy
Avatar użytkownika
Ułan świętokrzyski
Ułan VI
Ułan VI
 
Posty: 2647
Dołączył(a): 10 mar 2006, o 15:30

Postprzez Lucas » 3 sty 2007, o 14:34

Za pogrzebem szarżą leci,
To warszawski pułk jest trzeci
Avatar użytkownika
Lucas
Ułan VI
Ułan VI
 
Posty: 812
Dołączył(a): 10 mar 2006, o 13:22
Lokalizacja: ułan Kawalerii KOP (8 PU) z Nowego Sącza

4 PUŁK UŁANÓW ZANIEMEŃSKICH

Postprzez Ułan świętokrzyski » 5 sty 2007, o 00:42

Na podstawie książki Stanisława Radomyskiego

PUŁK 4 UŁANÓW ZANIEMEŃSKICH (mp. WILNO)
Pułk nawiązywał do sformowanego w Wetzlarze (w Niemczech) w 1813 roku, rozkazem gen. Jana Henryka Dąbrowskiego Pułku 4 Ułanów, jak również do historii tego pułku z okresu Powstania Listopadowego w 1831 roku. Takie nazewnictwo, stawiające pułk przed numerem 4, przetrwało do 1939 roku, zaakceptowane przez Marszałka Józefa Piłsudskiego w Dzienniku Rozkazów.
Poza świętem pułkowym, obchodzonym 9 lipca, w rocznicę największego zwycięstwa odniesionego w 1920 roku pod Grebionką, przyjął się zwyczaj obchodzenia jeszcze dwóch rocznic. Pierwsza — to rocznica szarży pod Kałuszynem, wykonanej l kwietnia 1831 roku przez 3 szwadron Pułku 4 Ułanów (święto 3 szwadronu). Druga — to dzień 21 stycznia — rocznica wymarszu w 1919 roku na front z Włocławka 4 szwadronu pułku (święto 4 szwadronu). Ta druga rocznica, do 1931 roku obchodzona była we Włocławku, gdzie szwadron został w 1919 roku sformowany. Do tego miasta corocznie na uroczystość tę przyjeżdżał z Wilna dowódca pułku wraz z dowódcą 4 szwadronu. Od 1931 roku uroczystość ta obchodzona była w garnizonie w Wilnie.
Z tradycją związaną z formowaniem we Włocławku 4 szwadronu pułku, wiązał się zwyczaj wspólnego spędzania wieczorów sylwestrowych w kasynie przez wszystkich oficerów. Gdy wybiła godzina 24.00, dowódca wznosił toasty na cześć Prezydenta Rzeczpospolitej, Naczelnego Wodza i za pułk, pijąc szampana ze srebrnego pucharu, ofiarowanego przez ppor. rez. Leona Lissowskiego z Kujaw, który szczególną opieką finansową otaczał 4 szwadron w okresie jego formowania. Następnie z tego samego pucharu pił szampana najmłodszy oficer pułku.
Z obchodami święta pułkowego wiązał się zwyczaj, że w tym dniu dowódca przypinał sobie szablę honorową, którą pułk otrzymał od gen. bryg. Stanisława Rawicza Dziewulskiego, organizatora pułku, od listopada 1918 roku do kwietnia 1921 roku jego dowódcy, później — dowódcy Grupy Zaniemeńskiej, a jeszcze później — dowódcy 2 Brygady Jazdy.
Wbrew przepisowi regulaminowemu, oficerowie powszechnie nosili do długich butów bryczesy, uszyte z gabardyny w nieco jaśniejszym kolorze niż kurtki. Tylko w oficjalnych wystąpieniach zakładali bryczesy tego samego koloru co kurtki. Również zamiast rękawiczek w kolorze brązowym (jak mówił regulamin), oficerowie nosili rękawiczki łosiowe lub reniferowe naturalnej barwy. Podobne rękawiczki nosili również oficerowie w niektórych innych pułkach.
Każdy oficer posiadał w kasynie oficerskim komplet własnych srebrnych sztućców stołowych z wygrawerowanym stopniem, imieniem i nazwiskiem oraz z datą przybycia do pułku. Gdy oficer przeniesiony został do innego pułku lub do funkcji sztabowej, otrzymywał od korpusu oficerskiego srebrną papierośnicę z autografami oficerów pułku. Jego fotografię zawieszano w sali jadalnej kasyna. Ponadto jego sztućce, oznakowane jak wyżej, pozostawały w kasynie pułkowym. Natomiast odchodzący dowódca pułku pozostawiał w kasynie swój portret.
Podobnie jak w Pułku 3 Ułanów Śląskich, do połowy lat dwudziestych, stosowany był balotaż, zaniechany później wobec surowego zakazu, wydanego przez Ministerstwo Spraw Wojskowych. Praktycznie balotaż w pułku polegał na tym, że przydzielonego oficera, dowódca kierował najpierw na swoistą kwarantannę do szwadronu zapasowego w Wolkowysku, w którym przebywał przez kilka miesięcy. Dopiero po tym okresie następowało tajne głosowanie, w którym brali udział wszyscy oficerowie.
Młodzi, nieżonaci oficerowie, na śniadania Wielkanocne, zapraszani byli przez rodziny starszych podoficerów pułku.
W Wilnie znany był czapnik Miron, który miał zwyczaj usłużnie informować oficerów i podoficerów, szyjących u niego czapki, że dowódca pułku czy też brygady, nie lubi czapek z takimi czy innymi daszkami (znał wszystkie fasony!). Więc wszystkim radził zamawiać czapki o fasonie, choć nieregulaminowym, ale tolerowanym przez kolejnych dowódców.
Avatar użytkownika
Ułan świętokrzyski
Ułan VI
Ułan VI
 
Posty: 2647
Dołączył(a): 10 mar 2006, o 15:30

Postprzez Lucas » 6 sty 2007, o 10:56

Duszę swoją przegra w karty,
To ułanów pułk jest czwarty.
Avatar użytkownika
Lucas
Ułan VI
Ułan VI
 
Posty: 812
Dołączył(a): 10 mar 2006, o 13:22
Lokalizacja: ułan Kawalerii KOP (8 PU) z Nowego Sącza

Postprzez Ułan świętokrzyski » 7 sty 2007, o 23:42

Na podstawie książki Staniasława Radomyskiego

5 PUŁK UŁANÓW ZASŁAWSKICH (mp. WOJCIECHOWICE koło OSTROŁĘKI)
Weszło do tradycji, że w przeddzień święta pułkowego, które obchodzone było 23 września, późnym wieczorem, w czasie przeprowadzanego przy palących się pochodniach apelu poległych, markowana była sceneria toczącej się w oddali walki. Do miejsca, w którym przeprowadzany był apel i odczytywano nazwiska poległych, dochodziły odgłosy toczącej się z dala bitwy. Słychać było i widać, imitujące ogień artyleryjski, rozrywające się petardy. Niebo rozświetlane było rakietami. Dochodził szczęk strzelających karabinów maszynowych. To wszystko robiło na ułanach silne wrażenie. Gdy po pewnym czasie milkły odgłosy toczącej się walki i zaczęły dochodzić gromkie krzyki hurra!, ustawiony na apelu pułk, prezentował broń.
Pułk corocznie w dniu 11 listopada oraz w dniu 3 maja brał udział w odbywających się w Ostrołęce defiladach. Pieszo występował w dniu 11 listopada, natomiast konno — 3 maja. Defilada konna — w galopie — odbywała się również na błoniach, w pobliżu miejsca i w rocznicę słynnej bitwy pod Ostrołęką, stoczonej przez polską kawalerię 26 maja 1831 roku.
W czasie ważnych uroczystości trębacze pułku występowali w historycznych mundurach z 1831 roku.
Wbrew przepisom mundurowym przyjął się zwyczaj noszenia przez żołnierzy na czapkach otoków karmazynowo-wiśniowych, z dwoma wypustkami: u góry z wypustką białą i u dołu — z wypustką granatową. Natomiast na czapkach oficerskich i chorążych, wypustki granatowe były tylko w dolnej części otoka. Wypustki białe w górnej części otoka były zakryte galonem. Zresztą ta dolna wypustka widoczna była tylko z tyłu czapki, bo z przodu i z boków zasłaniała ją podpinka.
Pułk związany był braterstwem z trzema pułkami, wraz z którymi walczył w 1920 roku pod Komarowem: z 2 Pułkiem Szwoleżerów, z 8 Pułkiem Ułanów oraz z 9 Pułkiem Ułanów. Delegacje tych pułków corocznie brały udział w święcie pułkowym.
Przy wręczaniu oficerowi odznaki, dowódca pułku zwykł mówić:
Jest to najwyższe pana odznaczenie, dopóki pan nie zdobędzie odznaczenia bojowego.
Avatar użytkownika
Ułan świętokrzyski
Ułan VI
Ułan VI
 
Posty: 2647
Dołączył(a): 10 mar 2006, o 15:30

Postprzez Lucas » 9 sty 2007, o 11:08

Tępi chamów jak cholera,
Pułk ułanów od Hallera.
Avatar użytkownika
Lucas
Ułan VI
Ułan VI
 
Posty: 812
Dołączył(a): 10 mar 2006, o 13:22
Lokalizacja: ułan Kawalerii KOP (8 PU) z Nowego Sącza

Postprzez Ułan świętokrzyski » 9 sty 2007, o 20:48

Na podstawie ksiażki Stanisława Radomyskiego

6 PUŁK UŁANÓW KANIOWSKICH (mp. STANISŁAWÓW)

Pułk powstał w listopadzie 1918 roku między innymi z żołnierzy Polaków, służących w 6 pułku ułanów austriackich im. Cesarza Józefa II i przejął po tym pułku pamiątkową srebrną trąbkę, zdobioną liśćmi laurowymi oraz duży złoty medal, wielkości talara. Medal został sprzedany i za uzyskane pieniądze, w 1924 roku wykonano sztandar pułkowy. Trąbka przechowywana była w Muzeum Pułkowym w Stanisławowie.
Z trąbką związany był pewien przesąd. Zagranie na niej miało wywoływać nieszczęście. Na trąbce tej żaden z trębaczy pułkowych nie odważył się zagrać. W czasach austriackich, wbrew temu zakazowi, podobno zatrąbiono na niej w 1914 roku i po tym fakcie wybuchła I wojna światowa. Przesąd ten bezkrytycznie przeniesiony został do 6 Pułku Ułanów Kaniowskich. Jak przekazał piszącemu te słowa, jeden z oficerów pułku, tuż przed wybuchem II wojny światowej, trąbka ta dostała się w ręce dobrze już podchmielonego trębacza który, nie znając widocznie sensu ciążącego na trąbce przesądu, zatrąbił na niej. Wkrótce wybuchła II wojna światowa. Tego faktu (niesubordynacji trębacza) nie potwierdził płk Stefan Liszko, ostatni dowódca pułku.
Oficerowie i poczet sztandarowy, w czasie uroczystych wystąpień, nosili brązowe rękawice z szerokim skórzanym mankietem (tzw. muszkieterki).
Uroczysty strój plutonu trębaczy był inny niż w pozostałych pułkach. Kapelmistrz i orkiestranci ubrani byli w kurtki z błękitnym kołnierzem i takim samym naramiennikiem, obszytym białą wypustką. Na naramiennikach, obok oznaczeń stopnia, naszyty był srebrny numer „6". Zarówno pluton trębaczy jak i poczet sztandarowy występujący w szyku konnym, miały granatowe czapraki z błękitnym lampasem, obszyte wzdłuż krawędzi srebrnym galonem.
W pułku przez dłuższy czas utrzymywany był, wprowadzony prawdopodobnie przez nadgorliwych podoficerów, wywodzących się z armii austriackiej zwyczaj, że pracownicy cywilni pułku, podlegali normalnemu rygorowi wojskowemu. Między innymi, gdy dowódca wchodził do pułkowej szwalni, znajdująca się w tym czasie najbliżej wejścia szwaczka, musiała poderwać swoje koleżanki na baczność i zameldować się pułkownikowi.
Jeden z dowódców pułku ppłk M. R., wywodzący się z armii rosyjskiej, znany w Stanisławowie jako zażarty antysemita, obdarzony był kawaleryjską fantazją. Nie stronił przy tym od alkoholu. Nadto miał zwyczaj być częstym gościem jednego z najlepszych lokali w Stanisławowie. Gdy pan pułkownik wchodził do lokalu (przeważnie już podchmielony), zwykł już od drzwi wejściowych gromko komenderować Żydzi wont! Weszło to tak mocno w obyczaj, że gdy do tegoż lokalu przychodzili kolejni dowódcy pułku, nieodznaczający się antysemickimi uprzedzeniami, restaurator (Żyd) po przywitaniu w ukłonach „dostojnego" gościa, zwracał się do sali słowami: Żydzi mogą zostać.
Avatar użytkownika
Ułan świętokrzyski
Ułan VI
Ułan VI
 
Posty: 2647
Dołączył(a): 10 mar 2006, o 15:30

Postprzez Lucas » 10 sty 2007, o 14:42

Mina dumna, a łeb pusty,
To CK ułanów szósty.
Avatar użytkownika
Lucas
Ułan VI
Ułan VI
 
Posty: 812
Dołączył(a): 10 mar 2006, o 13:22
Lokalizacja: ułan Kawalerii KOP (8 PU) z Nowego Sącza

Postprzez Ułan świętokrzyski » 11 sty 2007, o 00:01

Na podstawie książki Stanisława Radomyskiego

7 PUŁK UŁANÓW LUBELSKICH IM. GEN. KAZIMIERZA SOSNKOWSKIEGO (mp. MIŃSK MAZOWIECKI)

Pułk nawiązywał do tradycji 7 Pułku Lansjerów Nadwiślańskich z czasów napoleońskich, który należał do najlepszych jednostek jazdy polskiej, walczących pod rozkazami cesarza. Dowodził nim m.in. płk Jan Konopka. Stąd też do tego pułku garnęli się potomkowie żołnierzy Pułku Lansjerów, a między innymi potomkowie płk Konopki.
Pułk początkowo przyjął barwy województwa lubelskiego (biało – żółte), które później zmienione zostały na biało-amarantowe.
Pułk sformowany w listopadzie 1918 roku z kadry legionistów l Pułku Ułanów Legionowych „Beliny", nawiązywał do tradycji beliniackiej, którą cechowały między innymi: bezpośredniość i szacunek starszych do młodszych stopniem kolegów. W okresie, kiedy pułkiem dowodził płk Zygmunt Piasecki (od 1920 roku do 1929 roku) przyjął się zwyczaj, że codziennie, po zajęciach, wszyscy oficerowie schodzili się w gościnnym mieszkaniu dowódcy pułku, gdzie w rozmowach poruszano tematy nie tylko zawodowe, ale i ogólne. Dla chętnych ustawione były stoliki do brydża. Te spotkania bardzo cementowały więź koleżeńską wśród oficerów pułku.
Tradycja beliniacka objawiała się również w przywiązaniu do pułku, do nazwy i do barw, nie tylko jego oficerów, ale i podoficerów oraz ułanów.
Przykładem tego niech będzie fragment wiersza napisanego na emigracji przez oficera pułku rtm Stanisława Szczawińskiego:

Kochany Pułku, któryś mnie wychował,
Kochany Pułku, z którym szedłem w świat,
Gdziekolwiek kiedy będziesz obozował,
Chciałbym być z Tobą, jak za dawnych lat.

Kochany Pułku, bielą, amarantem
Dziś, tak jak wtedy, proporczyk Twój lśni,
Twój marsz pułkowy jest jakby kurantem,
Który wydzwania pieśń minionych dni.

Szczególne miejsce w życiu pułku, wyrosłego z kręgów tradycji beliniackiej, odgrywał kult osoby Marszałka Józefa Piłsudskiego. Odwzajemniając się. Marszałek kilkakrotnie składał pułkowi krótkie, prywatne wizyty. A corocznie, delegacja pułku, w dniu imienin Marszałka (19 marca), składała mu życzenia.
Te bliskie kontakty z Marszałkiem sprawiły, że od 1922 roku pułk opiekował się Kasztanką Marszałka, na której zwykł on odbierać defilady. W czasie pobytu w pułku Kasztanka miała dwoje źrebiąt: klacz Merę (nazwa ta upamiętniała rzeczkę przepływającą przez Zułów, rodzinny majątek Piłsudskich) i ogiera, który otrzymał imię Niemen. Przyjęło się, że Marszałek, w czasie swoich pobytów w Mińsku Mazowieckim, zawsze odwiedzał swego konia oraz jej źrebięta. Niestety, opieka nad Kasztanką miała tragiczny kres. Przed uroczystością 11 listopada 1926 roku Kasztanka została zawieziona do Warszawy, gdzie Marszałek odbierał na niej defiladę. Wkrótce po defiladzie została załadowana do wagonu i bez opieki, odesłana do Mińska Mazowieckiego. W drodze musiała upaść, bo nadwerężyła sobie kręgosłup. Nie udało się już jej uratować i w 3 dni po przybyciu do Mińska Mazowieckiego padła. Została wypchana i umieszczona w Muzeum Belwederskim w Warszawie, zaś jej szczątki pogrzebano w parku, naprzeciwko dowództwa pułku. W miejscu pogrzebania położono kamień z napisem: Tu leży Kasztanka, klacz bojowa Marszałka Piłsudskiego.
W pułku, poza Kasztanką, na łaskawym chlebie był również Bójek, koń bojowy płk Zygmunta Piaseckiego, dowódcy w latach 1920-1929. Na Bojku płk Piasecki brał udział w szarżach pod Zaborzem i Hujczami (9 grudnia 1918 roku), a potem, 12 grudnia 1918 roku pod wsią Kornie. Koń ten ewakuowany został we wrześniu 1939 roku wraz z pozostałością pułku, do rejonu Garwolina. Nie wrócił już do koszar w Mińsku Mazowieckim. Umieszczony został w majątku Nowodwór pod Garwolinem, gdzie padł w niedługim czasie w wieku 29 lat.
W pułku dożywały swoich dni i inne zasłużone konie.
Jak wspomina jeden z oficerów, wśród tych koni był Moskal – koń wzięty do niewoli pod Hyźówką. Była też Krysia – koń szlachetnej krwi, burza i ogień naraz... Była Zula – uczestniczka walk toczonych na Kresach, a później laureatka wielu konkursów hipicznych. Zajęła między innymi pierwsze miejsce w skokach w Wilnie w 1919 roku. Była też Gitara, która podnosiła przednią nogę do góry na dzień dobry. Była Fatami – arabka czystej krwi, nieposzlakowanej siwej maści. Był Dyzio, na którym jeździł „tancerz nad tancerzami" słynny mjr Stefan Rago.
Był Halim, którego przebiegłość i przemyślność przeszły do legendy. Opowiadano o nim w pułku różne bardzo dziwne historie. Pewnego dnia przeskoczył przez płot i samotnie pogalopował, niezauważony przez nikogo, do ogrodów pani Doria – Dernałowiczowej, na koniczynę. Tam z powodzeniem pozorował szarżę na zorganizowaną na niego obławę, która musiała uciekać w popłochu, a następnie pogalopował sobie spokojnie do koszar... Halim lubił straszyć szczerzeniem zębów młodych rekrutów, ale nikogo nigdy nie skrzywdził. Sam zgłaszał się co pewien czas do pułkowego ambulatorium weterynaryjnego!
Podchorążowie rezerwy, przybywający na ćwiczenia do pułku i zaprowiantowani w kasynie oficerskim (co dla podchorążych nie było obowiązkowe, bo musieli dopłacać do wyżywienia w kasynie), w czasie spożywania posiłków, zajmowali miejsca na końcu wspólnego stołu. Codziennie z podchorążymi w tym miejscu siadał inny dowódca szwadronu, który jako ich opiekun w tym dniu, wtajemniczał podchorążych w różne zwyczaje, obyczaje i arkana życia pułku.
W każdą niedzielę rano urządzane były biegi myśliwskie dla oficerów, zaś w okresie karnawału, w kasynie oficerskim organizowany był corocznie Bal Łowiecki, na który zapraszani byli goście nie tylko z Mińska Mazowieckiego i okolic, ale również z Warszawy.
W pułku zorganizowany był własny amatorski teatr, który w okresie zimowym dawał przedstawienia nie tylko dla ułanów, ale również dla mieszkańców miasta.
Korpus podoficerski był dobrze zorganizowany. Przewodzili mu prezesi, którymi byli najpierw chór. Stefan Zakrzewski, a po nim chór. Bolesław Madrak. Przy prezesie korpusu podoficerskiego działała Rada Starszych Podoficerów, która czuwała nad stanem moralnym i godnością podoficerów pułku. W stosunku do podoficerów, którzy wyłamywali się z tych zasad. Rada występowała z wnioskami do dowódcy o wydalenie ich z pułku. Do zwyczaju weszło, że Rada zajmowała się przygotowywaniem balów, spotkań i różnych imprez dla podoficerów.
W przeddzień święta pułkowego (23 marca) wieczorem, w czasie uroczystego apelu poległych, jeden ze szwadronów liniowych oddawał trzykrotną salwę honorową, szwadron CKM — serię z czterech ckm-ów, zaś pluton łączności powodował wybuch kilkunastu granatów ręcznych, na pamiątkę poległych w 1920 roku wybuchowców tzn. dawnego szwadronu technicznego pułku.
Oficerowie pułku nosili do połowy lat trzydziestych bryczesy w kolorze jasno kremowym, a jeszcze do 1939 roku — długie, czarne buty z miękkimi cholewami, z rzemyczkami podtrzymującymi cholewy i okalającymi nogi przed kolanami.
Do końca lat trzydziestych oficerowie pułku wyróżniali się jeszcze dwoma nieregulaminowymi szczegółami umundurowania. Nosili wąziutkie, amarantowe wypustki wokół wężyków na kołnierzach kurtek mundurowych. Wypustka taka powstawała przez naszycie wężyka na odpowiednio przyciętym amarantowym podkładzie sukiennym. Gdy w całym wojsku wprowadzono oficjalnie dwurzędowe płaszcze garnizonowe, oficerowie pułku podbijali kołnierze swoich płaszczy amarantowym suknem, co było widoczne tylko przy podniesieniu kołnierza. Te odrębności mundurowe po 1930 roku widoczne były w pułku bardzo rzadko.
Pułk związany był braterstwem z pozostałymi tzw. pułkami legionowymi: z l Pułkiem Szwoleżerów i z 11 Pułkiem Ułanów. Delegacje tych pułków corocznie brały udział w święcie pułkowym.
Przy wręczaniu odznaki dowódca przypominał, że obowiązkiem posiadacza odznaki pułkowej jest gotowość do służby w czasie wojny.
Avatar użytkownika
Ułan świętokrzyski
Ułan VI
Ułan VI
 
Posty: 2647
Dołączył(a): 10 mar 2006, o 15:30

Postprzez Lucas » 12 sty 2007, o 12:59

Siódmy pułk, wszak wszyscy wiecie,
to Beliny drugie dziecię.


I jako żółty ułan-ochotnik muszę zwrócić Waszą uwagę Drodzy Czytelnicy naszego Forum, że konsekwncją tego, iż powyżej nasz Drogi Ułan z Pacanowa napisał o 7 Pułku jest fakt, że następny będzie wpis o moim i Kolegi z Pacanowa ukochanym 8 Pułku Ułanów Ks. Józefa Poniatowskiego (m.p. Kraków).
Avatar użytkownika
Lucas
Ułan VI
Ułan VI
 
Posty: 812
Dołączył(a): 10 mar 2006, o 13:22
Lokalizacja: ułan Kawalerii KOP (8 PU) z Nowego Sącza

Postprzez ref-ren » 12 sty 2007, o 20:40

Ułan z Sącza napisał(a):Siódmy pułk, wszak wszyscy wiecie,
to Beliny drugie dziecię.


"Nie damy sobie pluć w kaszę
wszak wszystkie dzieci są nasze..." (ósmy też)

/ref-ren/

I jako żółty ułan-ochotnik muszę zwrócić Waszą uwagę Drodzy Czytelnicy naszego Forum, że konsekwncją tego, iż powyżej nasz Drogi Ułan z Pacanowa napisał o 7 Pułku jest fakt, że następny będzie wpis o moim i Kolegi z Pacanowa ukochanym 8 Pułku Ułanów Ks. Józefa Poniatowskiego (m.p. Kraków).
ref-ren
Ułan VI
Ułan VI
 
Posty: 294
Dołączył(a): 16 sie 2006, o 13:57
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Ułan świętokrzyski » 12 sty 2007, o 23:25

Na podstawie książki Stanisława Radomyskiego

O tradycjach 8 PU już pisałem na tym Forum, ale aby zachować ciągłość czynię to z ogromną satysfakcją po raz kolejny!

„A więc 8 PU przejął wiele dawnych, polskich zwyczajów i obyczajów wojskowych od austriackiego pułku.
Do zwyczaju należało, między innymi, wznoszenie na wszystkich przyjęciach toastu za pomyślność pułku, w czasie którego oficerowie łączyli swe szklanki i podnosząc przy tym palce wskazujące prawej ręki, mówili: „Kupą Panowie”.
Jeden z najstarszych oficerów pułku, rtm rez. Władysław Piniński ofiarował srebrny puchar, na którym wyryte były słowa: „Razem Panowie”. Tym pucharem, w dniu święta pułkowego (19 marca) spełniany był toast za pomyślność Pułku.
18 marca, w przeddzień święta pułkowego oficerowie, ich rodziny, niektórzy podoficerowie i szwadron honorowy pułku, zbierali się na Wawelu. Tam oficerowie zaciągali warty honorowe przy kryptach księcia Józefa Poniatowskiego, a po 1935 roku – i marszałka Józefa Piłsudskiego. Po mszy św. następowało złożenie wieńców w tych kryptach.
Po ceremoniale, oficerowie pułku i ich rodziny, tradycyjnie udawali się na śniadanie do Hawełki na Rynku Krakowskim.
Corocznie 6 listopada w rocznicę bratobójczych walk w 1923 roku na ulicach
Krakowa (zginęło w tym dniu 12 żołnierzy pułku), z udziałem szwadronu honorowego, przy pomniku – grobowcu na Cmentarzu Rakowieckim odbywał się apel poległych oraz składanie kwiatów. Na zakończenie przemawiał dowódca pułku.
W czasie procesji Bożego Ciała, przy celebransie szła zawsze eskorta ułańska przy szablach.
Do zwyczaju należało również organizowanie przez pułk z okazji różnych uroczystości pokazów publicznych. Między innymi tzw. żywych szachów, łapania Tatarów, czy też walk pióropuszów. Pokaz żywych szachów odbywał się na arkadowym dziedzińcu zamku królewskiego. Do gry stawały dwie partie konne w strojach z XVII wieku: partia polska na koniach gniadych i partia turecka – na siwkach. Z pokazem połączone były deklamacje.
W walce pióropuszów brały udział dwie grupy konne po 12 podoficerów każda. Jeźdźcy jednej grupy mieli na głowach czerwone pióropusze, a drugiej – białe. Gra polegała na ścinaniu szablami pióropuszy przeciwnikom.
Każdego ósmego dnia miesiąca oficerowie pułku spotykali o 8 wieczorem na wspólnej kolacji w kasynie oficerskim.
Do połowy lat 30-tych na terenie koszar oficerowie pułku nosili nieregulaminowe półpłaszcze wełniane w kolorze kawy z mlekiem, dwurzędowe, z bocznymi kieszeniami i kościanymi guzikami. Takie, jak nosili szwoleżerowie.
Pluton trębaczy pułku wyróżniał się tym, że koń kotlisty nie miał na czole kity. Natomiast cały pokryty był żółtą siatką w barwach pułku z bawełny merceryzowanej, wykończonej mnóstwem kutasików.
Pułk związany był braterstwem z trzema pułkami wraz z którymi walczył w 1920 roku pod Komarowem: z 2 Pułkiem Szwoleżerów, z 5 PU oraz z 9 PU..
Płk Kazimierz Masztalerz (był dowódca od 1930 do 1939 roku) wszystkim podchorążym zwykł mawiać po imieniu. Ale, żeby było to formalnie usankcjonowane, ze wszystkim zaraz po ich przybyciu do pułku wypijał bruderszaft. Naturalnie podchorążowie rozumieli ten gest pułkownika właściwie. Bruderszaft obowiązywał w jedną stronę, to jest dowódcę pułku. Bo jak mogło być inaczej?
Ale zdarzył się wypadek. Jeden z podchorążych rezerwy ten gest pułkownika potraktował zbyt serio.
W czasie manewrów letnich podchorąży ten nieudolnie dowodził patrolem rozpoznawczym i podpadł pułkownikowi, który omawiając zauważone błędy mocno go skrytykował a może i zbeształ.
Urażony tak surową oceną podchorąży zaraz po odprawie podszedł do pułkownika i powiedział: „Nie wygłupiaj się Kaziu, nie było tak źle”. Pułkownik (podobno) zaniemówił.
W 1936 roku podczas manewrów jesiennych w czasie postoju pułku w Radziechowach nad Wieprzem dowódca 8 PU płk Kazimierz Mastalerz w rozmowie z jednym podchorążym, wspominając walki w 1920 roku wyznał swoje credo życiowe w słowach: „… Każdy z nas musi umrzeć. Gdyby mi przyszło umierać – nie wyobrażam sobie innej śmierci, jak w błysku szabli, tętencie kopyt, w huku armat i Km-ów i z okrzykiem hurra! – jak w 1920 roki”. Po chwili dodał – „Na razie żyjemy piękny jest świat ułański…”
Któż mógł przypuszczać, że już wkrótce 1 września 1939 roku pod Krojantami w szarży dywizjonu
18 PU Pomorskich spełni się wizja Pułkownika ….

I właśnie ta wypowiedź pułkownika Masztalerza była mi inspiracją do napisania dwa lata temu tej króciutkiej modlitwy współczesnego kawalerzysty, którą umieściłem na początku wspomnień o śp. rtm Andrzeju Leśniku na www.ulani.pl a która to modlitwa znalazła się na przepieknej szabli, która moja ukochana Żona i wspaniałe córki podarowały mi 31 lipca 2006 roku zokazji 50 rocznicy urodzin:

[i]"Gdyby mi kiedys przyszło z tego świata
Odchdzić nagle - serce mi nie zadrży!
Spraw jeno Panie abym odszedł godnie!
W pełnym galopie, jak w ułańskiej szarży
[/i]


Poczet sztandarowy 8 PU rok 1932 (ze zbiorów Mirosława Holewińskiego)
Obrazek
Avatar użytkownika
Ułan świętokrzyski
Ułan VI
Ułan VI
 
Posty: 2647
Dołączył(a): 10 mar 2006, o 15:30

Postprzez Lucas » 24 sty 2007, o 00:05

Na ramieniu mitrę noszą,
w boju szablą dzielnie koszą....
Avatar użytkownika
Lucas
Ułan VI
Ułan VI
 
Posty: 812
Dołączył(a): 10 mar 2006, o 13:22
Lokalizacja: ułan Kawalerii KOP (8 PU) z Nowego Sącza

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Pułki ułańskie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości

Tablice Ramki Reklamowe Aluminiowe Plastikowe, Agencja Fine, Staropolska, Projekty Domów Drewnianych, Projekty Domów Drewnianych, Noclegi Gorce, Ramki Aluminiowe, Stojaki na foldery, Ramki Plastikowe, Stojaki z plexi, Ramki Reklamowe, Stojaki Plakatowe, Potykacze, stojaki, tablice, ramki, akcesoria reklamowe, Stojaki i tablice przymykowe, Tablice przymykowe OWZ, Stojaki Typu A Potykacze, ¦ciana prezentacyjna, Stojaki plakatowe, Stojaki plakatowe niskie, Stojaczki plakatowe, Stojaki plakatowe Wysokie, Stojaki na plakat i foldery Niskie, Stojaki na plakat i foldery Wysokie, Ramki reklamowe, Ramki sprężynkowe, Ramki aluminiowe, Ramki plastikowe, Stojaki i wieszaki na foldery, Wieszaki na foldery, Stojaki na foldery Niskie, Stojaki na foldery Wysokie, Wyroby z PCV i plexi, Stojaki i tabliczki z plexi, Kieszenie plakatowe z PCV bezbarwnego, Akcesoria reklamowe, Informacja przydrzwiowa,
cron