Szanowny Przedmówco!
Przepraszam za tak znaczną zwłokę w odpowiedzi na pytanie które padło z Twej strony! Marian Brandys, niestety lapsus popełnił w tym konkretnym opisie.
Otóż
une affaire powstała w wyniku informacji jaką feldmarszałek Dybicz uzyskał od posłańca, iż korpus grenadierów kniazia Szachowskiego rejteruje spod Białołęki, mężnie prany przez wojska nasze pod komendyrą Małachowskiego.
Jest rzeczą zrozumiałą, Mości
Ułanie z Pacanowa iż owy odwrót elitarnego wojska rozstroił wodza rosyjskiego do tego stopnia, iż ten pragnąc w sukurs tego niepowodzenia zaradzić, jął się m.in. po wiarusów z 3 dywizji kirasjerów wraz z dołączonym doń pułkiem ułanów lejb-gwardyi Wielkiego Księcia Konstantego!
I to wedle mojej wiedzy ów ostatni regiment ruszył pod komendyrą kogo?!? Samego hrabiego Tolla!!! na nieopatrznie wysunięty pojedynczy baon z 4 pułku piechoty liniowej. Acz te Nasze "DIABŁY" podpuściły szarżujących ułanów na niewiele kroków przed swym frontem, i plunęli im ogniem tak rzęsistym iż się moskalom o
"180 stopni kierunek jazdy z stępa zmienił" Wprawdzie np. rosyjscy historycy i memuaryści [mam tutaj na myśli oficjalną historię pułku ułanów lejb-gwardyi, którą od jakiegoś czasu gruntownie studiuję] podkreślają iż przed naszymi "czwartakami" ostał się głęboki rów, ale zawierzyć mi wystarczy iż pod Borodino w 1812, takich rowów, głębszych i większych było sporo więcej a mimo to jazda Wielkiej Armii rozorała takowe z całymi moskiewskimi "bagnetami, armatami i koniami" jakie im tam przed frontem ostrza i kopyta się znalazły.
Odnośnie propolskiego reagowania wielkiego księcia Konstantego, zachęcam do lektury tego tekstu:
http://gatczyna.blogspot.com/2011/06/rz ... u-cz1.htmlCo jednak warte podkreślenia; to PRZEPIĘKNA szarża w wykonaniu pułku kirasjerów księcia Alberta. Ów regiment dowodzony przez barona Mejendorfa ruszył do ataku dwoma dywizjonami [trzeci pozostawiając w asekuracyji]. Pierwszy prowadził, podpułkownik Zon, za nim drugi; sam Mejendorf.
Zon rzucił się na czworobok 8 pułku liniowego [brygada Bogusławskiego, dywizja Skrzyneckiego], i rozbił go całkowicie. Następnie, pozostawiając czworobok pierwszej linii nieprzyjacielskiej pędzącym za nim oddziałom, uderzył na drugą linię nieprzyjacielską; baron Mejendorf popędził za nim. Trzeci dywizjon został w tyle przy baterii ichniejszej, która pluła ogniem m.in. w pozycje 4 pułku liniowego.
Polski 2-gi pułk ułanów, widząc ten atak, rzucił się na Zona, lecz ten, szybko sprawiwszy swój dywizjon, zwrócił się na ułanów, odparł ich i popędził za nimi przez całą szerokość nieprzyjacielskiej pozycji!, szerząc popłoch i nieporządek w szeregach naszych.
Dopiero na tyłach polskich, pod samą Pragą, Kicki, zebrawszy 5 szwadronów z 2-go i 5-go pułku ułanów, uderzył z boku na Zona... który to unikiem w lewo wydostaje się na szosę i wyprowadza swój dywizjon spod skierowanego na siebie ognia piechoty i baterii rakietników!
Wielkie były tym niemniej poniesione przez owych DZIELNYCH kirasjerów straty. Około połowa ludzi i koni, ranna i zabita. Podpułkownik Zon, raniony w odwrocie, został wzięty do niewoli. Nasi obchodzili się z nim jak z BOHATEREM!, leczyli go starannie, niestety rana jego okazała się śmiertelną.
Atak dywizjonów Zona i Mejendorfa trwał około 20 minut, a przybliżona przestrzeń szarży wynosiła prawie 3 kilometry!
Pozdr.
Marcin