Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies. Wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Zapoznaj się z polityką prywatności.

procesy stalinowskie

Moderatorzy: Staszek, Moderatorzy

procesy stalinowskie

Postprzez Dowódca » 10 gru 2010, o 11:31

Dla zainteresowanych przedstawiam ciekawe opracowanie dotyczące udziału adwo-katów w procesach stalinowskich


W procesach politycznych stalinizmu wyroki nie zapadały na sali sądowej, ale w zaciszu gabinetów. Komunistom służyli nie tylko sędziowie i prokuratorzy, ale również adwokaci. To, co wyprawiali na sali sądowej, było parodią obrony. Charakterystyczne, że w sprawach szczególnej wagi pojawiały się te same nazwiska, m. in. Mieczysława (Mojżesza) Maślanki i Edwarda Rettingera. Żyjąca do dziś Alicja Pintarowa, która "broniła" oskarżonych z grupy Witolda Pileckiego, podczas niedawnego przesłuchania w Instytucie Pamięci Narodowej nie przyznała się do ewidentnego współudziału w mordzie sądowym na rotmistrzu.

Stefan Korboński (ostatni delegat Rządu na Kraj) wspominał trwający miesiąc proces swojego przełożonego - płk. Jana Rzepeckiego (członka Komendy Głównej ZWZ-AK, komendanta organizacji "NIE", twórcy i prezesa I Zarządu Głównego WiN) przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie - jednym z najgorszych sądów w stalinowskiej Polsce. Na koniec, 3 lutego 1947 r., głos zabrali Edward Rettinger i Mieczysław Maślanko: "Powołując się na złe środowisko, w którym ich klienci wyrośli, na błędy polityczne Polski przedwrześniowej, na reakcyjność otoczenia, w którym działali, wreszcie podkreślając fakt, że oskarżeni przejrzeli na oczy, przyznali się do popełnienia przestępstwa, jakim była ich podziemna działalność i okazali żal oraz skruchę, [adwokaci - red.] prosili o łagodny wymiar kary. Tak to do ostatniego dowódcy wojskowego podziemia i jego sztabu zastosowano system obrony, typowy dla procesów o kradzież z włamaniem".
Właściwie jedynym zadaniem stalinowskiego adwokata (w praktyce adwo-kata), prócz stwarzania - razem z innymi - pozorów praworządnego procesu, było nakłonienie oskarżonego, aby przyznał się do nie popełnionej winy. W zamian mógł (ale nie było to pewne) uratować głowę. Przyznać się - o to chodziło komunistom, aby mogli dalej prowadzić wojnę ze "szpiegami", "faszystami" i "wrogami klasowymi" itp.

"BAJORO ZBRODNI"

Gorzej, jeśli oskarżeni nie chcieli się przyznać (jeśli nie ugięli się nawet podczas brutalnego śledztwa na UB, to co dopiero przed sądem?). Tak było np. we wrześniu 1947 r., kiedy płk Franciszek Niepokólczycki, szef II Zarządu Głównego WiN (następca Rzepeckiego), był sądzony przez WSR w Krakowie. Mieczysław Maślanko tak go "bronił" (nie negował zebranych w sprawie "dowodów", powtarzając kłamliwe słowa oskarżyciela - płk. Stanisława Zarako-Zarakowskiego - o wywrotowej działalności), że bohater Polski Podziemnej został skazany na trzykrotną karę śmierci (wyrok szczęśliwie złagodzono potem na dożywocie, a w końcu na 12 lat).
W marcu 1948 r., przed WSR w Warszawie członkowie grupy rotmistrza Witolda Pileckiego również nie przyznawali się do absurdalnych zarzutów szpiegostwa i przygotowywania zamachów na wysokich funkcjonariuszy MBP. "Bronili", prócz Maślanki i Rettingera, Lech Buszkowski, Stanisław Sobczyński, Antonina Grabowska i Alicja Pintarowa. Wszyscy zastosowali zasadę "tak, ale", np. Pilecki to "szpieg, ale z zasługami, bo w Oświęcimiu stworzył organizację wojskową". Prosili o łagodny wymiar kary, ale w granicach aktu oskarżenia. (Mojżesz Maślanko też był w KL Auschwitz, o czym później.)
Historyk Wiesław J. Wysocki w książce "Rotmistrz Pilecki" pisze: "Zgodnie z ówczesnymi obyczajami obrońca nie tyle bronił oskarżonego, ile go tłumaczył. Kadził prokuratorowi, a oskarżonego przedstawiał jako bezwolne narzędzie. W ten sposób obrońca stawał się dodatkowym oskarżycielem pomocniczym w procesie". Skazany na karę śmierci Pilecki 25 maja 1948 r. został stracony w więzieniu na Rakowieckiej w Warszawie.
Mieczysław Maślanko i Edward Rettinger ("bronił" m.in. słynnego "Łupaszkę", mjr. Zygmunta Szendzielarza, dowódcę V Wileńskiej Brygady AK, który też dostał "czapę" i 8 lutego 1951 r. został zamordowany na Rakowieckiej - tam gdzie Pilecki) należeli do najbardziej wziętych obrońców w procesach politycznych. Razem z mec. Antonim Landauem prowadzili prywatną kancelarię, zwaną od ich nazwisk "ReMLau". Maślanko miał opinię, że interesuje się tylko tymi klientami, których rodziny mogą dobrze zapłacić. Jeszcze gorszą opinię - "wyjątkowej świni" - miał Henryk Nowogródzki, który brał krociowe sumy i nawet nie starał się udawać, że "broni" oskarżonych.
Kazimierz Moczarski, więzień bezpieki, autor słynnych "Rozmów z katem" w liście do Sądu Najwyższego skarżył się na Nowogródzkiego: "pierwszy mój obrońca (...) zamiast wykazywać moją niewinność, (...) zmuszony był swoiście mnie współoskarżać". W sprawie "bronił" też Rettinger: "to było bajoro zbrodni (...), którego miazmaty dziś nam trują jeszcze duszę. To było bajoro zbrodni, gdzie zastygła krew lepi się jeszcze do rąk". "Bronił" również Maślanko, który tak się zapędził, że porównał grupę Moczarskiego do gestapo i Abwehry, twierdząc, że "wszystkie te instytucje zostały powołane przez klasy posiadające, które chcą zatrzymać koło historii". Ale Maślanko był uważany nie tylko za poważnego adwokata, ale również doskonałego mówcę. W tej samej sprawie odmówił synowi współoskarżonego Bolesława Kontryma jakichkolwiek informacji o ojcu i jego sytuacji prawnej, nie zgodził się na dopuszczenie dowodów jego walki z Niemcami i przesłuchanie ważnych świadków. Moczarski wyszedł z więzienia po 1956 r., Kontrym został stracony.

BEZ HONORU

Wspomniany już Korboński znał Maślankę sprzed wojny i to "z najlepszej strony", dlatego adwo-kat zdobył się na wyjaśnienia: "Musimy zastosować się do obowiązującego podejścia i uznać za przestępstwo to, co oni uznają".
Gdy jeden z aresztowanych dowódców AK powiedział kiedyś Maślance, że ten sposób obrony godzi w jego honor, odpowiedział, że „ten towar nie jest już obecnie w obiegu”.
Witold Stefan Szulborski, dowborczyk i przedwojenny adwokat, w lutym 1946 r., razem z Maślanką i Rettingerem "bronił" 23 członków Narodowych Sił Zbrojnych, oskarżonych o wymordowanie wsi Wierzchowiny. Korbońskiemu chwalił się "jak to mu się dopiero obecnie otworzyły oczy na świat, jak to całym sercem stał się demokratą i jaka wielka przyszłość czeka Polskę w przymierzu z Rosją". Gdy Korboński przypomniał mu, jak przed 1939 r. publicznie występował przeciw żydokomunie wśród adwokatów, Szulborski "zbladł i rozejrzawszy się po sąsiedztwie, wykrztusił: »Ciszej, na miłość boską!«". Z kolei Tadeusz Ostaszewski, przedwojenny członek sanacyjnego Koła Adwokatów RP, powiedział Korbońskiemu: "Teraz wy, kolego, jesteście prawicowcem i reakcjonistą, a ja ludowym demokratą [Korboński był przed wojną w SL, a po wojnie w PSL Mikołajczyka - red.]. Teraz decyduje przynależność do partii, a nie to, jakie kto z nas ma przekonania".
Adwo-kat Antonina Grabowska, choć na sali sądowej zachowywała się standardowo, odmieniając słowa "szpieg" i "reakcyjna klika" na wszystkie możliwe sposoby, przez kobiety, które "broniła", była oceniana lepiej. W procesie Komendy Narodowego Zjednoczenia Wojskowego (3 listopada 1947 r.), nie przejmując się nadzorem UB-eków, dostarczyła skazanym na śmierć komunię świętą.

Z WYROKU MBP

Mimo, iż wielu klientów Maślanki zostało skazanych i straconych, czasem odmawiał podjęcia się obrony, bo - jak kiedyś oświadczył - "nie lubi chodzić na pogrzeby". Tak było w przypadku innego słynnego partyzanta - "Zapory", mjr. Hieronima Dekutowskiego i jego podkomendnych z lubelskiego WiN. Wszyscy zostali skazani na "KS" i 7 marca 1949 r. straceni (na Rakowieckiej - tam, gdzie Pilecki i Szendzielarz). Tylko skąd Maślanko wiedział, jaki w danej sprawie zapadnie wyrok?
Przyjrzyjmy się bliżej sprawie Adama Doboszyńskiego. Po jednym z największych procesów pokazowych w stalinowskiej Polsce, w lipcu 1949 r. ten przedwojenny działacz narodowy został skazany przez WSR w Warszawie na najwyższy wymiar kary (za współpracę z Niemcami - w czasie wojny i wywiadem amerykańskim - po wojnie, znów oskarżał Zarakowski) i stracony (29 sierpnia 1949 r.) tam, gdzie Pilecki, Szendzielarz i Dekutowski. I tym razem Maślance nie przeszkadzało, że podczas procesu oskarżony nie przyznał się do winy, odwołując wszystkie zeznania złożone w śledztwie jako wymuszone. Dodać warto, że życie Maślance, podobnie jak innym Żydom z KL Auschwitz, uratował inny narodowiec Jan Mosdorf, więzień nr 8230. Maślanko lubił zresztą mówić o Mosdorfie jako o swoim wybawicielu.
Światło na kulisy sprawy narodowca Doboszyńskiego rzuca Józef Światło (Izaak Fleichfarb, zastępca Fejgina w departamencie X MBP). Był on świadkiem spotkania Maślanki z gen. Romkowskim, kiedy wiceszef bezpieki pytał go, czy zdaje sobie sprawę, że oskarżony Doboszyński jest winien: "Adwokat Maślanka gorliwie potwierdził. Wówczas Romkowski poinformował Maślankę o celach politycznych, które partia chce osiągnąć przy pomocy tego procesu. (...) W wyniku tej rozmowy Maślanka przekonywał Doboszyńskiego, że powinien on przyznać się do winy i zasłużyć w ten sposób na łagodniejszy wymiar kary. (...) Rozmowy obrońców »sam na sam« z oskarżonym nagrywane były na taśmę przez podsłuch. A więc obrońca, który »wychyli się« od nakazanej linii, może być szybko zlikwidowany".
Adwo-kat Alicja Pintarowa w sprawie Pileckiego broniła Marię Szelągowską (szpiegowała, bo była kochanką rotmistrza; taką linię obrony wobec podejrzanych politycznie kobiet stosowali też inni, również Maślanko) i mojego ojca Tadeusza Płużańskiego (wróg, ale jest młody i miał zasługi w czasie wojny). Pintarowa przyznawała otwarcie, że jedyną szansą dla oskarżonego jest współpraca z władzami, a ona sama wykonuje tylko instrukcje bezpieki. Szelągowska i Płużański zostali skazani na karę śmierci, zamienioną potem na dożywocie (to nie jedyna sprawa Pintarowej, w której zapadły wysokie kary, w tym "KS"). Wyroki wydał wcześniej dyrektor departamentu śledczego MBP Jacek Różański.
Korboński: "Różański postawił sprawę jasno: obowiązkiem rady obrońców [której przewodniczył Maślanko - red.] jest gromadzenie dowodów przeciw oskarżonym. Sędziowie, chcąc stanąć po właściwej stronie tajnej policji politycznej, dzwonili do Różańskiego z pytaniem, jaki wyrok sugerowałby, będąc na ich miejscu. Różański odpowiadał lakonicznie: »pięć... dziesięć lat... dożywocie... kara śmierci«".
Mimo, iż Pintarowa świetnie znała ten mechanizm, dziś ma czelność zeznawać w IPN: "Proces ten z punktu widzenia formalnego był bez zarzutu, sędziowie, prokurator zachowywali się w porządku, nie było żadnych ostrych słów, czy wycieczek pod adresem moich klientów".

TAJNA LISTA

Historyk Jerzy Poksiński w książce "My sędziowie nie od Boga" przytaczał zeznania jednego z najkrwawszych sędziów stalinowskich, płk. Mieczysława Widaja (szef WSR w Warszawie): "Nie dość, że była lista obrońców wojskowych, była jeszcze lista »tajnych« obrońców wojskowych, to jest dopuszczonych do spraw tajnych. Należeli do nich (...) adwokaci: Mieczysław Maślanko, Rozenblitt [Marian Rozenblitt, w sądownictwie polskiej armii w ZSRS, potem kierownik sekretariatu w Najwyższym Sądzie Wojskowym, razem z Maślanką i Rettingerem uczestniczył w jednej z kluczowych spraw stalinizmu - "bronił" generałów WP, oskarżonych o udział w tzw. spisku w wojsku - red.], Benjamin Wajsfeld, Zygmunt Gross, Zieliński - było ich coś zaledwie 6 czy 7. (...) Gdy mi w 1952 r. tę listę przekazał tow. płk Warecki [Aleksander Warecki, kolejny szef WSR w Warszawie - red.], przez pewien czas ją stosowałem, potem dowiedziałem się u płka Karlinera [Oskar Karliner, wiceprezes Najwyższego Sądu Wojskowego - red.], że można ją odświeżyć przez odpowiedni wywiad w Miejskim Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie".
Wynika stąd jasno, że lista obrońców musiała zostać zaakceptowana przez najważniejszy resort "ludowej" władzy - Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego. Józef Światło: "Dla pewności zatwierdzani są tacy adwokaci, przeciwko którym bezpieka posiada kompromitujące materiały". Starannie wyselekcjonowani, super usłużni adwo-kaci tworzyli doborowe towarzystwo.

PALESTRY CHLUBA

Na tym nie koniec kariery Mieczysława Maślanki. Jako zasłużony stalinowski adwo-kat "bronił" innego bohatera AK - gen. Augusta Emila Fieldorfa "Nila". 10 stycznia 1953 r. napisał do Rady Państwa prośbę o łaskę, gdyż co prawda "Fildorf [pisownia oryginalna] był wychowańcem sanacyjnego korpusu oficerskiego" i został skazany na karę śmierci prawomocnie, ale przecież "po powrocie do kraju (r. 1947) zaniechał on działalności antypaństwowej i tym samym opuścił szeregi kontrrewolucji". Maślanko zgodził się jednak z większością "dowodów" winy i w konsekwencji całej sprawy gen. Fieldorf został powieszony (tam, gdzie Pilecki, Szendzielarz, Dekutowski, Doboszyński i inni).
W 1956 r., na fali "odwilży", Maślanko miał z powodu sprawy "Fildorfa" (jak również innych z okresu "błędów i wypaczeń") kłopoty - był przesłuchiwany przez komisję dla zbadania działalności "sekcji tajnej" Sądu Wojewódzkiego dla m. st. Warszawy. W systemie komunistycznej dyktatury, prócz "tajnych" obrońców, byli również "tajni" sędziowie - należała do nich m.in. Maria Gurowska (z d. Zand, córka Maryca i Frejdy, z d. Eiseman), przewodnicząca składu sędziowskiego w sprawie gen. Fieldorfa.
Janusz Szpotański, który kolaborację z komunizmem uważał za zdradę, napisał kiedyś:
Jestem słynnym adwokatem,
jam palestry chluba.
Gdy masz do czynienia z katem,
to się do mnie udaj!
Rzecz dotyczy jednej ze spraw, w której obrońcą był Mieczysław Mojżesz Maślanko.
Avatar użytkownika
Dowódca
Ułan VI
Ułan VI
 
Posty: 154
Dołączył(a): 9 mar 2006, o 11:20

Re: procesy stalinowskie

Postprzez fen » 10 gru 2010, o 19:43

Dzięki za ten wpis ! Czas zaciera winy i hołubi szubrawców . Cała nadzieja w pamięci - oby tylko była .

http://www.youtube.com/watch?v=0_dXncXlMdA
fen
Ułan VI
Ułan VI
 
Posty: 154
Dołączył(a): 24 lut 2010, o 02:30
Lokalizacja: Związek Jaszczurczy Hufiec Karkonosze Szwadron Rudawy

Re: procesy stalinowskie

Postprzez fen » 3 maja 2011, o 14:42

http://www.youtube.com/watch?v=Vq5epVcN ... re=related

Pamięć ... mamy do niej prawo... jeszcze.

Fen
fen
Ułan VI
Ułan VI
 
Posty: 154
Dołączył(a): 24 lut 2010, o 02:30
Lokalizacja: Związek Jaszczurczy Hufiec Karkonosze Szwadron Rudawy

Re: procesy stalinowskie

Postprzez Piotrek » 3 maja 2011, o 14:51

http://www.youtube.com/watch?v=2LatY4FO_24&feature=related

W 2:09 komendę "Przed Generałem Nilem - baczność !"podaje późniejszy gen. Zygmunt Walter Janke - oficer 7 D.A.K.
Avatar użytkownika
Piotrek
Ułan VI
Ułan VI
 
Posty: 1837
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 17:43
Lokalizacja: Kalisz, Poznań

Re: procesy stalinowskie

Postprzez fen » 4 maja 2011, o 00:14

fen
Ułan VI
Ułan VI
 
Posty: 154
Dołączył(a): 24 lut 2010, o 02:30
Lokalizacja: Związek Jaszczurczy Hufiec Karkonosze Szwadron Rudawy


Powrót do Historia Kawalerii

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 10 gości

Tablice Ramki Reklamowe Aluminiowe Plastikowe, Agencja Fine, Staropolska, Projekty Domów Drewnianych, Projekty Domów Drewnianych, Noclegi Gorce, Ramki Aluminiowe, Stojaki na foldery, Ramki Plastikowe, Stojaki z plexi, Ramki Reklamowe, Stojaki Plakatowe, Potykacze, stojaki, tablice, ramki, akcesoria reklamowe, Stojaki i tablice przymykowe, Tablice przymykowe OWZ, Stojaki Typu A Potykacze, ¦ciana prezentacyjna, Stojaki plakatowe, Stojaki plakatowe niskie, Stojaczki plakatowe, Stojaki plakatowe Wysokie, Stojaki na plakat i foldery Niskie, Stojaki na plakat i foldery Wysokie, Ramki reklamowe, Ramki sprężynkowe, Ramki aluminiowe, Ramki plastikowe, Stojaki i wieszaki na foldery, Wieszaki na foldery, Stojaki na foldery Niskie, Stojaki na foldery Wysokie, Wyroby z PCV i plexi, Stojaki i tabliczki z plexi, Kieszenie plakatowe z PCV bezbarwnego, Akcesoria reklamowe, Informacja przydrzwiowa,
cron