Strona 1 z 1

Major ze starego cmentarza

PostNapisane: 22 maja 2009, o 12:19
przez ułan kamil
Opowieść o tajemniczym oficerze pochowanym w bezimiennym grobie potwierdził DZ także obecny ksiądz proboszcz parafii w Wąsoszu Zygmunt Pilarczyk. Jest to jedna z tajemnic, jaką przekazał mu jego poprzednik, ksiądz Franciszek Bar.

- Ksiądz Bar był niezwykle małomówny, ale pewnego dnia opowiedział o przypadkowym odnalezieniu zwłok przedwojennego majora - mówi ks. Pilarczyk. - To było wiosną 1956 roku. Kiedy wkopywano przed starą plebanią słup energetyczny, robotnicy natrafili na ciało żołnierza. Ksiądz Bar je widział. Jak mi opowiadał, na zwłokach widać było resztki munduru. Ksiądz Bar był pewien, że tam były dwie belki i gwiazdka, co wskazywałoby na to, że zmarły był majorem. Dlaczego Niemcy przywieźli zwłoki właśnie do Wąsosza? Otóż zdaniem Stefana Szaflika proboszcz parafii w 1940 roku - ksiądz Spirra podpisał volkslistę.

Nieznanego żołnierza ksiądz Bar od razu kazał pochować na starym cmentarzu. Nigdzie jednak w żadnych księgach parafialnych nie odnotował tego faktu.

- To było przed Październikiem, czasy niezwykle trudne dla Kościoła. Może ksiądz Bar po prostu bał się, że UB wywiezie zwłoki i wszelki ślad po nich zaginie? - zastanawia się Anna Kijak. - Mamy obowiązek poznać historię tego żołnierza i w odpowiedni sposób go uhonorować.

Układanka

Kluczowymi postaciami w tej sensacyjnej historii są księża parafii w Wąsoszu: nieżyjący już proboszcz ks. Wincenty Spirra oraz ówczesny wikary ks. Franciszek Bar. To ksiądz Bar przechował sekret księdza Spirra. On też dokonał w latach 50. ekshumacji zwłok tajemniczego majora i przeniósł go na cmentarz. Potem wiedzę o wszystkim przekazał obecnemu proboszczowi, księdzu Zygmuntowi Pilarczykowi. W relacje księży zdumiewająco zgodnie wpisują się ułamki wiedzy, jaką zebrali inni ludzie: Stefan Szaflik z Lublina, Henryk Wróż z Wąsosza i Anna Kijak, nauczycielka i autorka monografii o Wąsoszu. Dziś oni wszyscy, jak i mieszkańcy Wąsosza, chcą ostatecznego rozwiązania tej historycznej zagadki. Wiedzą nawet gdzie szukać szczątków Hubala.

Jako pierwszy sprawą niewyjaśnionego do dzisiaj pochówku w Wąsoszu zainteresował się Henryk Wróż. To do niego przez przypadek trafił rok temu Stefan Szaflik z Lublina.

- Był początkowo bardzo tajemniczy - wspomina Henryk Wróż. - Z czasem jednak zaczął nam przekazywać coraz więcej informacji.

Henryk Wróż sprawą zainteresował Annę Kijak, ta z kolei zgłosiła się do miejscowego proboszcza.

Dobre nazwisko

- Jeszcze jako dziecko dowiedziałem się od księdza Bara, że Niemcy w wielkiej tajemnicy zakopali w Wąsoszu majora wojska polskiego - opowiada Stefan Szaflik. - Opowieść tę słyszeli również od księdza zaprzyjaźnieni z nim moi rodzice. Ksiądz Bar był w 1940 roku wikarym w tej parafii. Proboszczem był wówczas ks. Spirra. Jak opowiadał mi ksiądz Bar, to właśnie proboszcz oraz jego kościelny byli oprócz Niemców jedynymi świadkami pochówku majora.

Ksiądz Spirra nie chciał ujawnić wikaremu żadnych szczegółów dotyczących pochowanego w wielkiej tajemnicy żołnierza. Po latach przyznał się jednak swojemu młodszemu koledze, że widział nieboszczyka.

- Z opowieści księdza Spirry wynikało, że był to postawny mężczyzna, ubrany w mundur, sądząc po stopniu wojskowych major - relacjonuje Stefan Szaflik. - Podobno widać było, że zginął w walce. Jakiś czas później powiedział, że może powiedzieć tylko tyle, że był to wielki żołnierz i miał, jak się dokładnie wyraził, "dobre nazwisko". Hubal, Dobrzański? - dodaje mężczyzna.

Zgubiony order

Te same wiadomości ma obecny proboszcz ksiądz Zygmunt Pilarczyk, który również usłyszał je od księdza Bara.

- Ksiądz wspomniał kiedyś, jak w połowie lat 50. robotnicy kopiący obok plebanii dół pod słup energetyczny natrafili na ciało polskiego przedwojennego oficera - mówi ksiądz Pilarczyk. - Na resztkach munduru znaleziono wojskowe odznaczenia. Robotnicy dali je księdzu Barowi. Niestety, nie wiem, co się z nimi stało. Ksiądz Bar powiedział mi raz, że miał jeden bardzo ważny order, ale gdzieś mu się zapodział. Był bardzo przybity, zastanawiał się, czy gdzieś sam go zgubił czy też ktoś go ukradł - dodaje proboszcz.

Anna Kijak, nauczycielka z Wąsosza, historyk z zamiłowania, jest przekonana, że jako dziecko widziała na plebanii order Virtuti Militari.

- Gdy byłam dzieckiem na plebanii odbywały się lekcje religii - opowiada pani Anna. - Ksiądz wiedział, że lubię czytać i interesuję się historią, pozwalał mi więc brać swoje książki. Jestem pewna, że kiedyś widziałam w bibliotece taki właśnie order. To było w latach sześćdziesiątych.

Podobno Hubal stale nosił przy sobie ten order, który dostał za wojnę z bolszewikami.

- Tego wątku nie znałem - komentuje te rewelacje Stefan Szaflik. - Tak mogło być. To kolejna informacja potwierdzająca moje przypuszczenia.

Ksiądz i volkslista

Dlaczego Niemcy mieliby wywozić zwłoki Hubala kilkadziesiąt kilometrów od miejsca, w którym go zabili? Zarówno Stefan Szaflik, jak i mieszkańcy Wąsosza mają podobne uzasadnienie. Dotyczy ono księdza Spirra.

- Podobno zdecydował się podpisać volkslistę - opowiada Stefan Szaflik.

- Ksiądz nie podpisywał żadnej listy - mówi ksiądz Pilarczyk, który broni proboszcza Spirra. - On pochodził ze Śląska Opolskiego. Niemcy przypisali mu narodowość niemiecką i nie miał nic do powiedzenia.

Fakt ten jednak świadczy, że Niemcy mogli mieć zaufanie do księdza Spirra. Istotne było też to, jak uważa Anna Kijak, że Wąsosz w 1940 roku znalazł się w granicach III Rzeszy. Do tego plebania, w której ogrodzie pochowano tajemniczego oficera znajdowała się blisko posterunku żandarmerii. - Trudno było znaleźć bezpieczniejsze miejsce - dodaje nauczycielka.

W tym punkcie wersje Stefana Szaflika i ustalenia Anny Kijak oraz Henryka Wróża nieco się różnią. Stefan Szaflik utrzymuje, że Niemcy zakopali trumnę na miejscowym cmentarzu. Mieszkańcy Wąsosza i ksiądz Pilarczyk utrzymują, że pierwszy nieoznaczony grób znajdował się w ogrodzie starej plebanii.

- Pamiętam doskonale, że ksiądz Bar opowiadał o ekshumacji w latach 50. właśnie w ogrodzie - twierdzi duchowny. Wersję tę potwierdzają także ustalenia Anny Kijak.

Kamienny krzyż

Dalsze ustalenia brzmią identycznie: Ksiądz Bar pochował odnalezione zwłoki na starym cmentarzu, niedaleko mogiły zbiorowej powstańców styczniowych.

- Aby uciszyć plotki, jakie wówczas pojawiły się we wsi powiedział ludziom, że to ciało powstańca styczniowego - opowiada Henryk Wróż.

W którym miejscu dokładnie spoczywa ów major?

- Ksiądz Bar opowiadał mi, że za własne pieniądze zamówił kamienny krzyż - mówi pan Stefan. - Zapamiętałem nawet, że podał jego cenę, 2800 złotych. Powiedział mi, że zrobił tak, bo czuł, że tam spoczywa ktoś naprawdę wielki.

Obecnie na starym cmentarzu znajduje się tylko jeden taki właśnie kamienny krzyż, na którym nie ma żadnych napisów.

- Może rzeczywiście właśnie tutaj leży ten wielki człowiek? - zastanawia się dyrektor miejscowej szkoły, który także włączył się w całą sprawę, Krzysztof Moczek.

Będziecie zaskoczeni

Stefan Szaflik opowiada też o swoim przypadkowym spotkaniu tuż po wojnie z volksdeutschem, który brał udział w jakiejś akcji w Wąsoszu wiosną 1940 roku.

- Jego ojciec był Niemcem, matka Polką - mówi Stefan Szaflik. - Wiem, że w czasie wojny chodził w niemieckim mundurze.

Stefan Szaflik rozmawiał z nim zaledwie raz, w 1949 r.

- Gdy dowiedział się, że pochodzę z okolic Wąsosza, powiedział mi, że uczestniczył tam w pewnej tajnej misji - wspomina Stefan Szaflik. - Powiedział wówczas, że wtedy pochowano w tej wsi kogoś bardzo ważnego. Usłyszałem, że gdybyśmy wiedzieli kogo, bylibyśmy bardzo zaskoczeni.

Stefan Szaflik spisał wszystkie zebrane przez siebie wiadomości.

- Początkowo nawet nie zdawałem sobie sprawy, że mam tak ważne wiadomości - twierdzi. - To były jakieś strzępy rozmów, które dopiero z czasem zaczęły się układać w pewną całość.

- Bardzo bym chciał, aby jedna z największych zagadek historycznych XX wieku znalazła wreszcie swoje rozwiązanie, i to właśnie tutaj - mówi wójt Popowa Bolesław Świtała.

PostNapisane: 22 maja 2009, o 15:01
przez Lookas
bardzo to hmmmm...interesujące:) Jedno mi w tym wszystkim nie pasuje. Jeśli niczego nie pomyliłem, Hubal podczas pochówku nie mógł miec przy sobie swojego Krzyża VM. Wszyscy znamy fakt uszkodzenia zawieszki, co Dobrzański poczytał za złą wróżbę. Krzyż został po tym zdarzeniu wysłany do naprawy i...juz do niego nie wrócił. Swoją drogą...przetrwał wojnę. Zatem....ta układanka ma jeszcze wiele niewadomych:)

PostNapisane: 22 maja 2009, o 15:24
przez Piotrek
Zgadza się, Virtutti Hubala przetrwał wojnę. Jest nawet o tym książka pt. "Kaja od Radosława".

PostNapisane: 22 maja 2009, o 16:14
przez ułan kamil
Panowie,są świadkowie na to że własnie o mjr.Dobrzańskim tutaj mowa,aczkolwiek zgadza się Krzyz Virtutti Militari,został wysłany do naprawy,ale może osoby mówiące w tym artykule miały namyśli Order za wojne z Bolszewikami który także major nosił przy sobie..może to pomyłka tej Kobiety,może widziała własnie order za wojne z bolszewikami.

PostNapisane: 22 maja 2009, o 19:50
przez jarema
Istnieje jakiś medal/order za wojnę bolszewicką, chociażby podobny do V.M.?
Swoją drogą świadkom pogrzebu winna w oczy rzucić się gęsta broda Hubala. Zastanawia mnie to, że jej nie ma w opisie...

Spis odznaczeń Hubala, wg strony: http://www.majorhubal.pl/index.php?dzia ... ozszerzona
- Krzyż Virtuti Militari IV klasy /pośmiertnie/
- Krzyż Virtuti Militari V klasy Nr 3822
- Krzyż Walecznych 4-krotnie
- Krzyż Niepodległości
- Medal za wojnę 1918-1921
- Medal 10-lecia Odzyskania Niepodległości
- Odznaka II Brygady Legionów Polskich
- Odznaka 2 Pułku Legionów Polskich
- Odznaka Komendy Legionów Polskich
- Odznaka za niewolę węgierską „Huszt”
- Odznaka „Orlęta”
- „Krzyż wschodni”
- Gwiazda Przemyśla

PostNapisane: 22 maja 2009, o 20:25
przez ułan kamil
OOO własnie kolego miał order za wojnę 1918 CZYLI Z bOLSZEWIKAMI, a propo brody ciało znaleziono już w rozkładzie,wiedz nie mogło być na nim brody. gdyż ciało majora zaczęło sie rozkładać.

PostNapisane: 22 maja 2009, o 22:25
przez Lookas
włosy rozkładają sie wolno. Czesto znajduje się szkielety z pozostałościami włosów. Rozumiem, ze bardzo chesz wierzyć, ze to był Hubal, ale....zbyt wiele tu niejasności. Krzyż VM trudno pomylic z jakimkolwiek innym odznaczeniem z tej prostej przyczyny, ze posiada napis Virtuti Militari na ramionach.

PostNapisane: 23 maja 2009, o 02:47
przez miszka7-1
VM mjra. Dobrzańskiego Hubala znajduje się obecnie w muzeum w Tomaszowie Maz.Na krótko przed śmiercią mjr.Hubal oddał krzyż do "naprawy".Już wtedy wiedział,że niebawem zginie.

PostNapisane: 23 maja 2009, o 08:29
przez ułan kamil
Wiem,fakt, no ale żeby sie tego naprawdę dowiedzieć cza by było przeprowadzić ekschumacje zwłok tej osoby o której tu mowa, wtedy by sie okazało czy to major Hubal.

PostNapisane: 23 maja 2009, o 11:03
przez miszka7-1
Nie wiem, czy przypadkiem już nie zostało to zrobione.Swego czasu głośno było o tej hipotezie.

PostNapisane: 23 maja 2009, o 13:28
przez ułan kamil
Nie nie było typowej ekschumacji było tylko przeniesienie z tego bezimiennego grobu pod plebanią na cmętarz

PostNapisane: 25 maja 2009, o 14:58
przez Piotrek
Tych miejsc rzekomego pochówku mjr Dobrzańskiego jest wiele. Tu mała dygresja... Wszyscy pamiętają Hubala jako majora, gdy tymczasem został on pośmiertnie awansowany do stopnia pułkownika, rozkazem z 30 kwietnia 1990 r. Co ciekawe, został pułkownikiem Ludowego Wojska Polskiego ;)
Wracając do miejsc pochówku... Jest na ten temat wiele teorii. Jedna z nich mówi o spaleniu ciała i złożenia prochów w niewiadomym miejscu. Tak czy inaczej, niezależnie od tego, z jakim prawdopodobieństwem uda się ustalić miejsce pochówku Hubala, wydaje mi się że las koło Anielina i tak pozostanie pewnym symbolem.

PostNapisane: 25 maja 2009, o 19:40
przez ułan kamil
DOKŁADNIE:)

PostNapisane: 8 cze 2009, o 07:36
przez Ułan świętokrzyski
Kamilku! Pisz bez błędów !! Popraw poprzednie posty!