przez Adiutant » 26 sty 2012, o 01:10
Na temat bryczesów przypomina mi sie taki fragment:
14 pu Jazł. znany był z wyjatkowej dbałosci o krój munduru, a bryczesów
zwłaszcza.
Tak zwany rosyjski "sznyt" był w pułku nie tylko ulubiony, ale i bardzo
praktyczny, zwłaszcza w siodle. Szwy nie ciągnęły, kolana nie napinały materiału.
Po ostatecznym zakwaterowaniu pułku we Lwowie, zaszła konieczność wyszukania
miejscowego krawca zdolego sprostać wygórowanym wymaganiom oficerów 14-tki.
Ostatecznie zdecydowano sie na pracownię niejakiego Blumsteina, zydowskiego
nadwornego krawca byłych oficerów c.k. armii.
Problem w tym, że sznyt bryczesów oficerów kawalerii c.k. armii nijak nie przypominał
wykrojem tych, do jakich oficerowie 14 puJ byli nawykli.
I tutaj pojawił się problem.
Ustawiczne "meczenie" biednego krawca doprowadziło do tego, że podobno zapowiedział
swoim czeladnikom, że jak zobaczą na ulicy żółty otok zmierzajacy w kierunku pracowni,
to mają oficerowi oswiadczyć, że Pan Blumstein jest chory i w pracowni nieobecny.
Koniec końców, jakoś się uładzono, Pan Blumstein zmieniła nazwisko na Kwiatkowski
i z powodzeniem szył bryczesy dla 14 pu oraz dla zaprzyjaznionego 6 pu.
Ot taka ciekwostka z lat dwudziestych ubiegłego wieku z bryczesami " w tle"
Minęło wiele lat, świat się zmienił, a ja mam swojego "prywatnego" Blumsteina.
Nie ze Lwowa, a z Witkowic.
Nazywa sie Michał Czarnecki.
I u niego szyje bryczesy.
To tak na marginesie bryczesowych dywagacji