przez Piotrek » 9 mar 2012, o 00:05
Jeśli był z bogatej rodziny, to pewnie miał maturę i poszedł do szkoły podchorążych kawalerii w Grudziądzu. Tam mógł w takich chodzić. W pułku niekoniecznie, chyba że poza służbą. Tylko że z tym też różnie bywało, bo trzeba było jakoś wyjść z koszar... Antoni Sadek, dziadek naszych kolegów z GRH 7 D.A.K. opowiadał, że gdy służył w 7 D.A.K. wyfasował gdzieś sobie piękne wężyki na kołnierz kurtki, coby zabłysnąć na przepustce. Uradowany zmierzał w kierunku bramy, no i... spotkał ogniomistrza szefa. Wężyki zostały zerwane, a o przepustce pozostało marzenie...